Między Wschodem a Zachodem

"Noc. Słowiańsko-germańska tragifarsa medyczna" - aut. Andrzej Stasiuk - Czarne

Polacy i Niemcy nie należą do nacji, które za sobą przepadają. Granica na Odrze, chociaż wąska, dzieli nas, jak to się niekiedy wydaje, znacznie skuteczniej niż ma to miejsce w przypadku pozostałych sąsiadów. Stojąc na przeciwległych brzegach zerkamy na siebie z nieufnością. W naszej pamięci wciąż żywe wydają się obrazy wojny i zaborów. Wśród Niemców pokutuje stereotyp Polaka-złodzieja. Z takim nastawieniem obopólne porozumienie wydaje się co najmniej bardzo odległe

"Noc. Słowiańsko-germańska tragifarsa medyczna" autorstwa Andrzeja Stasiuka, zasobna w przewrotny humor i sporą dozę dystansu, staje się okazją do rozliczenia niemałej przecież listy wzajemnych skarg i zażaleń. Tak po ludzku, nieraz prosto i dosadnie, bez zbędnego patosu i martyrologii

W trakcie rabunkowego wypadu do Niemiec jeden z Polaków ginie zastrzelony przez właściciela salonu jubilerskiego. Ironia losu zrządza, że, broniący swego dobytku, boryka się z poważną chorobą serca, a na skutek silnego stresu wymaga natychmiastowego przeszczepu narządu. Dawcą zostaje więc niedoszły złodziej. Dwa narody, których współistnienie od setek lat jest problematyczne, zostają - za przyczynkiem nowoczesnej medycyny - scalone w obrębie jednego organizmu. Oczywiście nie przebiega to bezkonfliktowo. Wiadomość o pochodzeniu dawcy okazuje się na tyle szokująca, że wybudza pacjenta z narkozy. Uspokaja go dopiero informacja o tym, że młodzian był studentem germanistyki. Z kolei świeżo upieczony nieboszczyk nie jest zachwycony dość bezceremonialnym rozdysponowaniem, było nie było, jego serca. W dodatku dusza Polaka postanawia po wielu latach bycia ignorowaną, wykorzystać nadarzającą się okazję do wytknięcia mu popełnionych błędów i słabości. Lekarze w tym czasie, nie zważając na dość zawikłaną sytuację, wykonują sumiennie powierzone im zadanie. Operacja szczęśliwie dobiega końca, lecz przynosi zgoła nieoczekiwane efekty...

Przenikliwe, reporterskie oko Stasiuka daje znać o sobie w „Nocy” niejednokrotnie. Gdyby historia ta została odarta ze swej dramatycznej formy, elementów fantastycznych i humoru, otrzymalibyśmy nic innego, jak opis wydarzeń, które przyjęlibyśmy do wiadomości raczej bez szczególnego zdziwienia. Poruszane kwestie są aż nadto prawdziwe. Młodzi ludzie bez perspektyw, którzy szukają szybkiego zarobku na drodze grabieży, bieda i beznadzieja trawiące małe miejscowości, wciąż powracające echa traumy drugiej wojny światowej, handel ludźmi, narządami, kradzionymi samochodami – to wszystko przecież ciągle należy do naszej rzeczywistości. Fakt, że problemy te najczęściej spychamy systematycznie poza obręb świadomości, nie ma większego znaczenia. Na to wszystko nakładają się jeszcze, pokutujące wciąż, stereotypy i burzliwa przeszłość, kładąc się cieniem na relacjach polsko-niemieckich. Pojawia się również kwestia Rosjan. Momentami na myśl przychodzą kawały opowiadające o perypetiach przedstawicieli owych trzech nacji. Z tym że tutaj naświetlane są słabości każdej z nich, a zwycięstwo najczęściej przypada „Ruskim”. Niemcy się ich boją, ale podziwiają za wolność, nieprzewidywalność, nawet za brak troski i szacunku do życia swojego czy innych. Natomiast Polacy tkwią bezradnie pomiędzy: Niemcom zazdroszcząc zamożności, a Rosjanom wzbudzanego respektu. Poruszenie tych wszystkich - niełatwych - tematów możliwe jest tylko dzięki absurdalnemu poczuciu humoru, którym przesiąknięty jest cały dramat. 

W „Nocy” przedstawiona została satyra na zaszłości polskiego Romantyzmu, jak i na współczesną rzeczywistość. Nawet na popkulturę. Pojawiający się chór, Dusza, kontynuujący osobliwie swoje ziemskie bytowanie trup i czas rozgrywających się wydarzeń zamykający się w obrębie jednej nocy, aż nadto przypominają część drugą Mickiewiczowskich „Dziadów”. Jednak wykorzystana sceneria i okoliczności znacząco odbiegają od oryginału. Otrzymane zestawienie jest kwintesencją zderzenia Wschodu i Zachodu. Tajemnicze obrzędy, wraz z błąkającymi się duchami przodków, nagle zaczynają egzystować na równi z nowoczesnym szpitalem i słabością do współczesnej motoryzacji. Akt transplantacji słowiańskiego serca do germańskiego ciała staje się symbolem nierozerwalnego połączenia dwóch nacji, które może nie żyją ze sobą w zgodzie i harmonii, ale nawzajem się potrzebują. Nagle okazuje się, że, przy odrobinie dobrej woli, udaje się znaleźć wspólne punkty w światopoglądzie i to w całkiem satysfakcjonującej ilości. 

Sztuka napisana przez Andrzeja Stasiuka zapewne nie wejdzie do grona dramatów zaliczanych do kanonu. Prawdopodobnie nie stanie się również jedną z - i tak rzadko kiedy - czytanych przez uczniów lektur obowiązkowych. Mimo to, powinna znaleźć dla siebie miejsce w sercu każdego czytelnika, ponieważ mówi o potrzebie dialogu między dwiema nacjami, o trudnej przeszłości i niełatwej teraźniejszości. Porozumienie Polaków i Niemców mogłoby stać się prawdziwym mostem pomiędzy Wschodem i Zachodem. Zbudowanym własnymi siłami, a nie przy pośrednictwie importowanej siły roboczej. Z drugiej strony, nawet jeśli - jak to w przypadku realizacji większych przedsięwzięć w naszym kraju bywa - spektakularny plan zostanie odroczony w realizacji do terminu dalszego niż rok 2012, sztuka ta da okazję do wcielenia w życie projektu mniejszego kalibru. Śmiejąc się z „Nocy” na równi z sąsiadem zza zachodniej granicy, otworzymy niewielką, lecz przecież dobrą na początek, furtkę do porozumienia.

Andrzej Stasiuk,  „Noc. Słowiańsko-germańska tragifarsa medyczna”
Wydawnictwo: Czarne
ISBN: 83-89755-21-1
Format: 145x170 mm
Liczba stron: 95
Projekt okładki: Kamil Targosz
Projekt typograficzny: Robert Oleś/d2d.pl
Oprawa: twarda
Wydanie I, rok 2005

Agnieszka Burek
Dziennik Teatralny Katowice
25 czerwca 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...