Międzymiastowe wyczekiwanie

Czyli Louis Tomlinson w Łodzi

13 kwietnia 2022 roku pod Areną Atlas w Łodzi gromadził się tłum, w którym niektórzy fani „kolejkowali" już od dwóch dni, tylko po to, by być jak najbliżej Louisa Tomlinsona na scenie. Wydarzenie to było wielokrotnie przekładane, a pierwotnie miało odbyć się w warszawskim „Paladium". Nic więc dziwnego, że zżyta społeczność fanów, po licznych perturbacjach, wymianach biletów i kolejnych falach covid-19, zjechała tak tłumnie do Łodzi, by po koncercie zostać okrzykniętą jedną z najgłośniejszych publiczności.

Louis Tomlinson zaistniał na scenie muzycznej ponad dekadę temu, gdy powstał zespół One Direction. Razem z czwórką pozostałych członków zespołu podbijali serca głównie nastoletnich fanów na całym świecie. Gdy w 2016 roku postanowili ogłosić „przerwę" w swojej działalności, każdy z chłopców rozpoczął solową karierę. Tomlinson sporadycznie brał udział w projektach muzycznych, jak gdyby zbierał się na odwagę, by promować się samodzielnie. W końcu w 2020 roku światło dzienne ujrzała pierwsza płyta jego autorstwa - „Walls". Artysta odniósł tym samym sukces, gdyż krążek sprzedał się w ponad 100 milionowym nakładzie. Kolejnym posunięciem marketingowym była naturalnie trasa koncertowa, podczas pandemii ulegała ona modyfikacjom, by wiosną bieżącego roku się ziścić.

Atmosfera wśród fanów była radosna, pełna energii i wyczekiwania, adekwatnie do rangi pierwszego w Polsce koncertu ich idola. Przed wejściem na Arenę zgromadzeni śpiewali utwory z płyty Tomlisona, jak i te z czasów One Direction. Ich stroje były dopasowane do estetyki artysty, czyli: wszystko marki Adidas, lub rockowe skórzane kurtki. Gdy otwarte zostały „bramy niebios" dla fanów, wszyscy pognali w szaleńczym pędzie, by zająć jak najlepsze miejsca.

Zanim nastąpiła godzina 21:00, na którą Louis Tomlinson zaplanował wejście na scenę, publiczność rozgrzewał support - zespół Only the Poets. Panowie wywiązali się z powierzonego im zadania z nawiązką. Jako artyści podczas swojej drogi ku rozpoznawalności wprowadzili tłum fanów w szał i w atmosferę wspaniałej zabawy. Co więcej, polska publiczność tak ich polubiła, że bilety na solowe już koncerty grupy zostały wyprzedane w następnych dniach.

Tomlinson wyszedł na scenę z dużą dozą teatralnego dramatyzmu, ponieważ muzyka lecąca z głośników wciąż budowała napięcie u publiczności, która miała wrażenie, że w każdej chwili artysta się ukaże. Gdy zrobił to w połowie piosenki, opadła kurtyna, światła migotały oślepiająco, a Louis Tomlinson sprężystym krokiem podążał ku fanom z otwartymi ramionami. Hałas wydobywający się w tamtym momencie z Areny jest nie do opisania.

Artysta zaśpiewał wszystkie piosenki z płyty oprócz jednej. Oddał on swego rodzaju hołd przeszłości w postaci dwóch piosenek One Direction, był to moment, gdy publiczność szalała, tańcząc i śpiewając. Pojawiły się także covery innych wykonawców. Występ był dopracowany wizualnie, a atmosfera na scenie pomiędzy muzykami była bardzo swobodna, pozytywnie wpływając na całość odbioru. Louis Tomlinson czuł się bardzo komfortowo, na co wskazywały jego prośby o zwiększenie głośności jego mikrofonu, co na innych koncertach trasy miało miejsce zdecydowanie rzadko. Ze strony organizacyjnej wydarzenie było bardzo uporządkowane, w tłumie nie panował chaos, a każdy, kto potrzebował pomocy, otrzymywał ją jak najszybciej. Cały koncert minął bardzo szybko, pozostawiając uczucie niedosytu, podobnie jak kończący się dzień urodzin. Dla polskiej społeczności fanów było to niewątpliwe święto, które pozostanie w ich pamięci na długo oraz odnoszę wrażenie, że w pamięci Louisa Tomlinsona także.

Dziś uczestnicy koncertu w Łodzi wyrażają przekonanie, że „stary wróci" do Polski z następnymi utworami i jeszcze większą dozą zabawy.

Zofia Chrobak
Dziennik Teatralny Warszawa
4 maja 2022
Wątki
#MUZYKA

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia