Mikrospołeczność i metafora społeczeństwa

"Aktorzy żydowscy" - reż. Anna Smolar - Teatr Żydowski w Warszawie

W 2015 roku miał premierę spektakl Teatru Żydowskiego „Aktorzy żydowscy" w reżyserii Anny Smolar. Podczas XII Festiwalu Kultury Żydowskiej Warszawa Singera widzowie musieli zmierzyć się wielokrotnie z pytaniami bez odpowiedzi, jakie stawiali na scenie aktorzy.

W 2015 roku miał premierę spektakl Teatru Żydowskiego „Aktorzy żydowscy" w reżyserii Anny Smolar. Podczas XII Festiwalu Kultury Żydowskiej Warszawa Singera widzowie musieli zmierzyć się wielokrotnie z pytaniami bez odpowiedzi, jakie stawiali na scenie aktorzy. Scenarzystą był Michał Buszewicz, za scenografię odpowiadała Anna Met, a na perkusji na żywo grała Dominika Korzeniecka. Aktorzy zagrali pod własnymi nazwiskami, pytanie tylko – czy wcierali się w role czy odgrywali siebie? A więc czy „Aktorzy żydowscy" to mikrospołeczność czy już metafora społeczeństwa, a może obie charakterystyki są właściwe?

5 lat po premierze ten spektakl wydaje się jeszcze aktualniejszy. Z jednej strony mamy konflikt związany, m.in. z uwzględnianą tematyką. Z drugiej strony w ostatnich tygodniach, miesiącach powrócił w Polsce temat kultury i historii Żydów. W kulturze popularnej czy też wśród szerszej publiczności dzięki serialowi „Unorthodox", który powstał na kanwie wspomnień i historii Debory Feldman, a dla węższego grona odbiorców dzięki niedawnym nowościom wydawniczym – książce „Poufne" Mikołaja Grynberga, „Kto odejdzie, już nie wróci" (tłum. B. Gadomska) Shulema Deena, czy też „Piękne zielone oczy" (tłum. Jan Stachowski) autorstwa Arnošt Lustig. To zaledwie skrawek publikacji, a warto jeszcze dodać różnego rodzaju festiwale kultury żydowskiej.

„Aktorzy żydowscy" to spektakl, w którym aktorzy wcielając się w siebie, w swoje własne role przede wszystkim zadają pytania dotyczące zadań, celów teatru i ich samych jako aktorów. W przypadku tego spektaklu w roli reżysera widzimy Jerzego Walczaka, który w pewnym stopniu jest także przewodnikiem dla pozostałych, lecz sam nie jest pewien, czy swoją pracą wypełnia misję poprzedników i czy ją w ogóle rozumie. To pokazuje, że pierwotnym i najważniejszym pytaniem będzie to, jaką twórczość ma przedstawiać Teatr Żydowski – związaną z wyznawcami judaizmu czy nie tylko? Aktorzy nie odpowiadają jednoznacznie. Pojawiają się argumenty związane z tym, że istotna jest tradycja, historia, kultura, że jak mówi jedna z aktorek „nie ma jutra bez wczoraj". Z drugiej strony są kontrargumenty wskazujące na to, że nawet Szolem Alejchem w „Dziejach Tewji Mleczarza" jest progresyjny, przyszłościowy, bo uwzględnia chociażby nienormatywną jak na tamte czasy miłość, a współcześnie teatr żydowski mimo to nadal wykorzystuje te same wzorce.

To jest pewnego rodzaju oś spektaklu, czyli na co tak naprawdę powinniśmy zwracać uwagę także będąc jego widzami. Czy na aspekty kulturowe, tradycyjne czy na nowatorstwo? Trudno wybrać jedno z nich, bo wtedy mielibyśmy jedynie połowiczny ogląd na spektakl, ponieważ te elementy są w „Aktorach Żydowskich" sprzężone ze sobą.

Spektakl rozpoczyna się od rytuałów żydowskich – błogosławieństwa, dzielenia się chałą. To wyznacza pewien wektor narracji, rozmowy między aktorami i ich relacji z widownią. Potem następuje krótkie, nietypowe przedstawienie się – każdy z osobna wskazuje na według niego istotne daty swojego życia – zmiana liceum, śmierć ojca, etat w teatrze, konflikty i niepewność w teatrze, narodziny, itd. Miałoby to na celu przełamanie granicy między widzami a aktorami. Pogłębia to sama scena – niby jest nią duży stół (na nim pokazywane są próby do spektaklu „Dzieje Tewji Mleczarza") wypełniony piaskiem, jednak wokół niego nie siedzą tylko aktorzy, ale także widzowie. Nie ma w tym spektaklu granicy pomiędzy tymi sferami – sceną a widownią. To wzmacnia poczucie autorefleksji teatru i aktorów. Aktorzy nie mają specjalnych stylizacji, można powiedzieć, że są ubrani jakby szli na kolację, spotkanie zespołu. Natomiast zadawane pytania skierowane są do wszystkich, po części jakby to odbiorcy i twórcy wspólnie decydowali o tym, co wystawia się na scenie Teatru Żydowskiego i dlaczego. Następuje pewnego rodzaju synergia, zespolenie odbiorców z twórcami. Wszyscy próbują odnaleźć się w sytuacji, znaleźć odpowiedzi na pytania.

To by wyjaśniało użyte we wstępie stwierdzenie, jakoby „Aktorzy żydowscy" byli metaforą społeczeństwa. Poprzez wspomniane złamanie granicy scenicznej aktorzy stoją na tym samym poziomie co widzowie – dosłownie i metaforycznie. Pokazują siebie w szerszej perspektywie, kontekście przez powiązania rodzinne, pochodzenie, dorosłe życie. Podobnie jak cała społeczność – wiedzą, że ważna jest pamięć o tradycji, rytuałach, kulturze żydowskiej i należałoby zwracać na to uwagę, a z drugiej można odczuć pewnego rodzaju zmęczenie zajmowaniem się wciąż tym samym tematem i poczucie, że zamykamy się w pewnej niecce bez możliwości, chęci poznawania i doświadczania czegoś innego. Aktorzy zastanawiają się, jacy powinni być pracując w teatrze żydowskim, a społeczeństwo próbując nadrobić zaległości z historii, opowiedzieć póki żyją świadkowie, ożywić zapomnianą historię, zastanawiając się, czy aby nie jest tego za dużo, dyskusje nie są zbyt płytkie, a tematy powierzchowne. Pojawia się tutaj pewnego rodzaju konflikt wewnętrzny, paradoks, bo dwa pozornie różne stanowiska współgrają ze sobą i tworzą jeden aczkolwiek skomplikowany obraz.

Jednak „Aktorzy Żydowscy" to także mikrospołeczność. Wyreżyserowane ale jednak wydaje się nieodbiegające zbytnio od rzeczywistości sytuacje, konflikty, kłótnie pokazują, że ta grupa jak każda inna cały czas się zmienia, rozwija pomimo tego, że w spektaklu pojawiają się słowa, że tego rozwoju w twórczości brakuje. Jak sami mówią – „jesteśmy rodziną" i jak dodaje Ryszard Kluge – „czasami patologiczną, toksyczną, ale jednak rodziną". Główną nicią przywiązania jest oczywiście praca, teatr, a dopiero potem poglądy, pochodzenie, wychowanie, studia. Tutaj oprócz pytań dotyczących tematyki przedstawień pojawiają się także odniesienia do wewnętrznych konfliktów na tym polu, a także refleksji czy aktorzy grający w „Teatrze żydowskim" powinni być Żydami? Pytanie to pozostaje bez odpowiedzi. Aktorzy pokazują w tym spektaklu swoją odrębność jako grupy, ale i zarazem że są takimi samymi aktorami jak ci z Teatru Polskiego czy Powszechnego. Kolejny wewnętrzny konflikt pokazujący autorefleksję, ale i autokrytykę. Aktorzy nie boją się wskazać na swoje błędy, nieumiejętności, niedostatki, czego przykładem jest chociażby ekspresyjny monolog skulonego, siedzącego tyłem do publiczności Ryszarda Kluge, w którym to wskazuje na pytania tożsamościowe, a mianowicie czy rekwizyt decyduje o przynależności do danej grupy etnicznej, narodowej? Ekspresyjny ale i emocjonalny monolog kontrastuje ze spokojną postacią, jaką kreuje. Pantomimista, który jest skryty ale jednak krzyczy – to pewnego rodzaju obraz całej grupy skrywającej swoją złość i gniew i frustracje.

Każda z postaci stanowi osobny mikroświat i jednocześnie wszyscy tworzą jeden wspólny. Kluge jest opanowany, ale jednocześnie może być ekspresyjny. Walczak próbuje przewodzić grupie, ale na jego twarzy maluje się niepewność co do własnych poczynań i wiele pytań co do misji całej grupy, Rzączyńska skrywa frustrację spowodowaną brakiem nowych wyzwań, Kuźnik zwraca uwagę na potrzebę kultywowania przeszłości, a Rzeszowska nie potrafi zrezygnować z samokrytyki, mówiąc „nie jestem aktorką".

Ta kulminacja różnych charakterów, poglądów, osobowości jest dopełnione przez energiczną, żywą, a momentami ukazującą wewnętrzną złość gra na perkusji w wykonaniu Dominiki Korzenieckiej. Nie jest to tylko dodatek do spektaklu, jest to równoprawny jego element, postać, bohater. Muzyka tutaj odzwierciedla stany emocjonalne bohaterów, podejmowane tematy – jeśli aktorzy wydobywają na światło dzienne swoją złość, to dźwięki są dynamiczne, mocne, głośne. Natomiast kiedy podejmowane są tematy kultury żydowskiej, to uderzania są stonowane, spokojniejsze, rytmiczne.

„Aktorzy Żydowscy" 5 lat po premierze nie stracili na swojej aktualności, a nawet zyskali. Narastające konflikty, podziały, ale i pytania i wątpliwości są ukazane w spektaklu Anny Smolar. Aktorzy zrywają z podziałami, rozpoczynając dyskurs z widownią, nawet jeśli ta nie odpowiada czy też nie zna odpowiedzi na postawione pytania o misje teatru żydowskiego czy aktorów tejże grupy, a także miejsca samej kultury żydowskiej w polskim społeczeństwie. Pomimo tego, że każdy z bohaterów, każdy mikroświat jest wewnętrznie skonfliktowany to wspólnie tworzą one spójny obraz.

Spektakl Anny Smolar i Michała Buszewicza zdobył wiele nagród, w tym m.in. Nagrodę Główną Jury dla najlepszego spektaklu na 51. Przeglądzie Teatrów Małych Form „Kontrapunkt 2016" w Szczecinie. Michał Buszewicz za tekst „Aktorzy Żydowscy" otrzymał Nagrodę dla Młodego Twórcy na 54. Rzeszowskich Spotkaniach Teatralnych – Festiwalu Nowego Teatru (2015), a Anna Smolar została w 2016 roku nagrodzona Paszportem Polityki w kategorii Teatr.

Paulina Feliksik
Dziennik Teatralny Kraków
27 października 2020
Portrety
Anna Smolar

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...