Miłość do komedii i wielkie możliwości Małej Sceny

rozmowa z Ewą Pilawską

Każdego dnia przychodzę do Teatru Powszechnego i moim ulubionym widokiem z sali prób jest właśnie nasz dawny dziedziniec, na którym wyrasta scena - rozmowa z EWĄ PILAWSKĄ, dyrektorką łódzkiego teatru.

Łukasz Kaczyński: Kilka dni temu uczestniczyliśmy w uroczystości wmurowani aktu erekcyjnego pod budowę Małej Sceny teatru. Jak ważna jest to dla was inwestycja?

Ewa Pilawska: Dzięki Małej Scenie Teatr Powszechny będzie się w samoistny sposób rozwijał. Co bardzo ważne, wprowadzenie innego niż dotąd repertuaru, umożliwi zespołowi aktorskiemu sięgnięcie po inne środki wyrazu. Nie znaczy to bynajmniej, iż odejdziemy od grania komedii. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, jak szeroki jest to gatunek, jak zróżnicowany i jak ważną przestrzenią jest tragikomedia. Pozostaniemy więc Polskim Centrum Komedii, będziemy poszukiwać repertuaru, którego na dużej scenie pokazać nie mogliśmy.

Kiedy narodził się pomysł budowy jeszcze jednej sceny dla Teatru Powszechnego?

- We mnie on kiełkował od zawsze. Jak mantrę powtarzałam: ten teatr potrzebuje drugiej sceny, ale nie podejrzewam, abym była w tych marzeniach odosobniona. Chyba każdy z moich poprzedników myślał o drugiej scenie. W dobie, gdy względy ekonomiczne decydują, gdybyśmy nie byli tak określeni artystycznie i tak aktywni, nikt by w nas nie zainwestował. Podczas listopadowego Forum Polskiego Teatru usłyszałam, że to fantastyczny sukces tak teatru, jak i miasta. A trzeba pamiętać, że przechodzliśmy już też bardzo trudne okresy. Nie mieliśmy środków nawet na koszty stałe, podłoga była zniszczona, dekoracje wykorzystywaliśmy do kilku różnych spektakli. To był bardzo trudny moment. Zupełnia jakby pan wiedział, że musi sobie uszyć nowe palto, a nie ma pan pieniędzy nawet na guziki.

Jak przebiegało zdobywanie środków na inwestycję?

- Dziś wiadomo, że dzięki otrzymanej pomocy również wyposażenie sceny będzie najwyższej klasy. Najpierw pieniądze na naszą inwestycję zagwarantowane zostały w Wieloletnim Planie Inwestycyjnym dla miasta Łodzi. Wtedy złożyliśmy projekt do Urzędu Marszałkowskiego i gdyby nie jego pomoc, nie dostalibyśmy tych ostatnich, tak potrzebnych środków z Unii Europejskiej. Wtedy bardzo długo jeszcze borykalibyśmy się z pewną prostotą wyposażenia. Scena będzie zbudowana nowocześnie, ale jak wiemy, teatr jest przestrzenią, która wymaga absolutnie doskonałego sprzętu akustycznego, elektrycznego, inspicjenckiego, sztankietów, pulpitu. Dzięki tym środkom takie wyposażenie uda się nam nabyć. My będziemy mieć większy komfort pracy, a widzowie większy komfort z obcowania z teatrem.

Czyli trwają poszukiwania tekstów, które byłyby realizowane na Małej Scenie?


- Nigdy nie prowadziłam w ten sposób teatru, że mam oto ulubione tytuły i do nich poszukuję reżyserów. W ten sposób pracujemy w ramach konkursu Komediopisanie i wtedy zdarza się, że reżyser nie jest zainteresowany nagrodzonym scenariuszem. Jako teatr mamy określone logo artystyczne i nie udajemy, że gramy dla honoru domu Wyrypajewa, a dla publiczności Cooneya. Bardzo wsłuchuję się w reżyserów, którzy wiedzą i rozumieją, jaki profil artystyczny ma nasz teatr i nie wyobrażam sobie, aby repertuar Małej Sceny był przypadkowo narzucony.

Odbywają się jednak czytania dramatów na Małą Scenę...

- Marzy mi się, żeby z rozmów i spotkań, jakie trwają podczas tego cyklu, którym opiekuje się nasz kierownik literacki, a w którym biorą udział studenci PWST im. Ludwika Solskiego w Krakowie i AT w Warszawie, narodziło się coś interesującego. Zależy nam bowiem, aby była to scena także dla młodych, interesujących twórców, których jest coraz więcej. Już teraz każdego sezonu z żelazną konsekwencją zapraszamy do współpracy absolwentów wydzałów reżyserii szkół teatralnych. W styczniu 2011 roku "Bogiem mordu", ostatnią sztuką Yasminy Rezy, zadebiutuje u nas Katarzyna Kalwat. Niemniej jednak Mała Scena otwiera zupełnie inne możliwości inscenizacyjne i bardzo bym chciała, żeby z grupy reżyserów, którzy uczestniczą w próbach czytanych, powstała grupa reżyserów, którzy będą Małą Scenę tworzyć i budować jej repertuar.

Teatr rozpoczął kolejną edycję warsztatów dramaturgicznych. Efektem pierwszych była sztuka "Bez tytułu", wystawiona niedawno w Teatrze Czytanym. Czy teksty, które powstaną podczas zajęć, również będą przysposabiane do Małej Sceny?


- W pracy z młodymi adeptami sztuki pisania chodzi nam bardziej o samą przyjemność uszłyszenia owoców ich zaangażowania. Poprzez cykl warsztatów dramaturgicznych chcemy przede wszystkim przybliżyć samo zagadnienie komedii, by ukazać, jak bardzo trudny i wymagający jest to gatunek. Między innymi dlatego warsztaty są nieodpłatne i otwarte dla wszystkich. Rok temu poprowadził je Maciej Wojtyszko, teraz udało się nam zaangażować Juliusza Machulskiego.

Wróćmy do Małej Sceny. W jakiej fazie znajdują się prace budowlane?


Kończymy stawiać fundamenty i bierzemy się za konstrukcje ścian. Tempo prac jest naprawdę imponujące. Każdego dnia przychodzę do Teatru Powszechnego i moim ulubionym widokiem z sali prób jest właśnie nasz dawny dziedziniec, na którym wyrasta scena. Zobaczymy, na ile i czy w ogóle zima pokrzyżuje nasze plany, ale firma, która nadzoruje inwestycję, daje nam nadzieje, iż budynek będzie oddany wcześniej niż wszyscy się tego mogli spodziewać. Już nie mogę się tego doczekać.

Łukasz Kaczyński
Polska Dziennik Łodzki
7 grudnia 2010
Portrety
Ewa Pilawska

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...