Miłość nie w brylantach liczona

"Wydmuszka" - reż. Mariusz Pilawski - Teatr Mały w Manufakturze

Liryczna opowieść ubrana w fatałaszek komedii, tak Mariusz Pilawski, dyrektor Teatru Małego w Łodzi, określa charakter najnowszej premiery przygotowanej przez tę scenę. \'\'Wydmuszka\'\' Marcina Szczygielskiego, dziennikarza i pisarza, autora m.in. cenionych książek dla dzieci, to drugi tytuł wprowadzony do repertuaru przez występującego w roli reżysera Pilawskigo (po \'\'Emigrantach\'\' Mrożka w minionym sezonie)

Jeśli odrzucimy reżyserską kokieterię, a liryczność potraktujemy jako synonim lekkości, która wcale nie stroni od spraw istotnych, wspomniany \'\'fatałaszek komedii\'\' okaże się jedną z niezbywalnych cech samej sztuki - opowieści o spotkaniu dwóch różniących się niemal po każdym względem kobiet, osadzonej w miasteczku Polski \'\'B\'\'. 

Trzydziestoletnia Roksana (Malwina Irek) to żona prowadzącego szemrane interesy lokalnego biznesmana. Starsza o dziesięć lat Helena (Loretta Cichowicz), porzucona przez ukochanego z powodu pewnej ukrytej anatomicznej ułomności, prowadzi ospałe życie bibliotekarki. Szybko okaże się iż to, co je dzieli, jest tylko warstwą skorupy osłaniającej podatne na zranienie wnętrze. Wydmuszka nie jest bowiem pusta.

Pilawski przygotował spektakl tradycyjny w formie, bo i kameralna sztuka Szczygielskiego nie do eksperymentatorskich wygibasów została napisana. W zamian proponuje minimalizm i umowność, budowanie klimatu przy pomocy pojedycznych sygnałów. Wdzięcznym narzędziem stała się scenografia - płaskie półki z książkami, panoramiczne fotografie, zdawkowe rekwizyty uzupełniają dźwięki z offu.

Nareszcie w \'\'Małym\'\' zaczęto też myśleć o przekształcaniu scenicznej przestrzeni. Prostokątna scena ograniczona zostaje ukośnymi zastawkami, a aktorki swobodnie spacerują naokoło widowni. Jednak pomysłem najbardziej chybionym jest ten z rozdzielaniem scen przy pomocą kurtyny, którą przesuwają obie aktorki.

Targanie żółtych kotar zwłaszcza w scenie kończącej pierwszy akt jest po prostu zbędne (wszak publiczność wychodzi do foyer). Manipulowanie rekwizytami przy wygaszonych światłach to na polskich scenach norma, samo wyciemnianie sprawdza się w \'\'Wydmuszce\'\' podczas pauz potrzebnych na zmianę kostiumów (jeśli zadbać o dobre tempo i równą długość pauz).

Komizm spektaklu wynika głównie z konfrontacji charakterów, temperamentów i doświadczeń kobiet. Subtelny ciepły humor towarzyszy nam również w drugim akcie, lecz tutaj dominować zaczyna tonacja nostalgiczna, obie kobiety dokonają bowiem kluczowych dla swego dalszego życia wyborów.

To również w pierwszym akcie możemy obcować z bardzo solidnie przygotowanymi rolami. Cichowicz bardzo dobrze kreuje postać zgorzkniałej "zakurzonej" bibliotekarki, żyjącej przeszłością, uwikłanej w toksyczne relacje matką, próbującej nie dopuszczać do siebie świadomości marność własnego losu.

Podobnie Irek. Jej Roksana za maską cynicznej \'\'lalki\'\' skrywa wrażliwość i siłę charakteru. Irek bardzo dobrze puentuje i wydobywa komizm dialogów napisanych przez Szczygielskiego. W akcie drugim nie udaje się reżyserowi równie udanie pokierować aktorskim duetem, który pozostaje wiarygodny, lecz jego siła wyrazu nieco słabnie.

Do \'\'Małego\'\' wybrać się jednak trzeba. Nie tylko, by przekonać się, co wypełnia wydmuszkę (odpowiedź godna filozofa). Wydaje się bowiem, iż scena ta nareszcie odnalazła pomysł na siebie i swoje miejsce na teatralnej mapie Łodzi.

Łukasz Kaczyński
Polska Dziennik Łodzki
28 kwietnia 2011

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia