Miłość-sztuka niszcząca

"Opowieści Hoffmanna" - reż: W. Zawodziński - Opera Wrocławska

Mozart z Pól Elizejskich, jak mawiano na Jacquesa Offenbacha, ponownie zagościł na deskach teatru Opery Wrocławskiej z "Opowieściami Hoffmanna". Wniósł wiele namiętności, żartu i dramaturgii. Porwał publiczność swoją nieśmiertelną i jakże piękną barkarolą.

"Les contes d’Hoffmann" to ostanie dzieło twórcy słynnego kankana, prześmiewcy życia społecznego we Francji. Szkoda, że nie było mu dane dokończyć tej opery, co na prośbę rodziny dokonał Ernest Guiraud. Jej prapremiera odbyła się w lutym 1881 roku już po śmierci kompozytora wg fragmentarycznej partytury. Libretto stworzyli Jules Barbier oraz Michel Carre, którzy różne, wybrane przez siebie opowieści Ernesta Teodora Amadeusza Hoffmanna złączyli ze sobą postacią poety, tworząc opowieść o jego trzech niespełnionych miłościach. 

Po II wojnie światowej Opera Wrocławska wystawiła "Opowieści Hoffmanna" tylko raz, w 1976 roku, w inscenizacji Igora Przegrodzkiego. W obecnym sezonie artystycznym premiera dzieła odbyła się 27 listopada 2009 roku w podobnej obsadzie jak podczas ostatniego przedstawienia z 4 maja 2010 roku. Poziom artystyczny, mimo kilkumiesięcznej przerwy, nie zmienił się. Artyści ukazali swoją ogromną sprawność wokalną i aktorską, bardzo emocjonalnie charakteryzując każdą postać.

Jest to także zasługa reżysera, Waldemara Zawodzińskiego, który niedawno zachwycił inscenizacją "Borysa Godunowa" również w Operze Wrocławskiej. Z każdym aktem pojawiała się coraz bardziej pełna przepychu, imponująca wizualnie, barwna, błyszcząca dekoracja. W pierwszym akcie ściany były pełne fizycznych wzorów. Nad głową pierwszej miłości bohatera, Olimpii, zawieszony został cyfrowy wyświetlacz. W akcie drugim pełna srebrna scena z fortepianem pośrodku. Natomiast w akcie trzecim ogromne gondole, które wzbudziły największy (słyszalny) zachwyt wśród publiczności. Wszystko to znakomicie dopełniały piękne stroje według pomysłu Małgorzaty Słoniowskiej - w szczególności karnawałowe, obszerne suknie chóru, jak i kostiumy kurtyzan.

Partie wokalne to nie lada wyzwanie dla solistów. Szczególnie postać Olimpii wymaga mocnego, srebrzystego sopranu. Tę koloraturową arię z artyzmem wykonała Iwona Rutkowska, która również ze zręcznością naśladowała sztywne i mechaniczne ruchy lalki. Także doskonale zaśpiewała Evgenyia Kuznetsova, wcielając się w drugą miłość poety, Antonię. To niesamowite jak można z ekspresją oraz tak perfekcyjnie technicznie wykonać tę partię, leżąc na fortepianie z głową w dół. Trzecia muza Hoffmanna to kurtyzana Giulietta (Ewa Vesin). Jej dźwięki były jak oszlifowane diamenty, bardzo barwne i zmysłowe. Jednak gwiazdą wieczoru okazał się tenor, Aleksandru Badea o silnym, melodyjnym głosie - technicznie nieskazitelny i bardzo finezyjny.

Nie zawiodła również orkiestra pod batutą Ewy Michnik. Muzycy wykreowali świat poety, stale podkreślając każdą jego emocję. Wydobyli z partytury czar melodii, jak i napięcie oraz wzruszenie,.

Zespół Opery Wrocławskiej udowodnił tego wieczoru, że mimo upływającego czasu jej poziom artystyczny może jedynie być coraz lepszy. Dzięki tej grupie artystów mistrz operetek po raz kolejny udowodnił, że stworzył cudowne, muzyczne opowieści z pięknymi ariami oraz nieśmiertelną barkarolą.

Patrycja Nowak
Dziennik Teatralny Wrocław
1 czerwca 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...