Misteria Paschalia

6. Festiwal Misteria Paschalia

Trzy pierwsze koncerty tegorocznego festiwalu Misteria Paschalia to trzy różne światy muzyczne. To bogactwo tematyczne, materiałowe i wykonawcze krakowskiego festiwalu jest jedną z podstawowych jego cech.

Inauguracja w wykonaniu zespołu Concerto Italiano pod dyrekcją Rinalda Alessandriniego miała przede wszystkim walor poznawczy. Twórczość Antonia Marii Bononciniego z przełomu XVII i XVIII wieku, ceniona niegdyś wysoko, dziś jest u nas w ogóle nieznana. Otwierająca festiwal kantata Stabat Mater dowiodła dobrego warsztatu i równie interesującej wyobraźni muzycznej jej twórcy, posługującego się często dla podkreślenia tekstu licznymi chromatyzmami. Szkoda tylko, że samo wykonanie nie pozwoliło w pełni zgłębić dzieła. W poniedziałek miałam wrażenie, że świetni skądinąd artyści nie poświęcili zbyt wiele czasu na należyte opanowanie wykonywanej muzyki. Znacznie lepiej zabrzmiała w wykonaniu Concerto Italiano również prezentowana u nas po raz pierwszy Msza rzymska Giovanniego Battisty Pergolesiego, pełna monumentalnego blasku i radości.

A więc pierwszy wieczór tegorocznych Misteriów Paschaliów to wzbogacenie naszej wiedzy o muzyce minionych epok. Kolejny to spojrzenie na wielki fresk muzyczno-słowny przygotowany przez Jordi Savalla, a poświęcony Jerozolimie - miastu pokoju niebiańskiego i ziemskiego. Czy można muzyką opowiedzieć liczącą ponad trzy tysiące lat burzliwą historię miasta, a co więcej, zmieścić ją w ramach jednego koncertu? We wtorek w Operze Krakowskiej jak w kalejdoskopie zmieniał się charakter wykonywanej muzyki - od fanfar instrumentalnych z XII w. p.n.e., poprzez teksty biblijne, pieśni krucjatowe, fragmenty Koranu, pieśni z różnych ośrodków diaspory żydowskiej, muzykę arabską, po wielki finał, w którym zabrzmiała modlitwa o pokój w kilku językach, m.in. hebrajskim, arabskim i łacińskim. Migotliwość tego kalejdoskopu nie pozwalała wniknąć głębiej w temat, choć były w tym fresku momenty prawdziwie poruszające. Wszystkie trzy religie monoteistyczne podobnymi atrybutami obdarzają Najwyższego i takimi samymi słowami proszą Go o pokój dla Wiecznego Miasta. Artyści z różnych krajów, jakich zgromadził Jordi Savall, byli bez wyjątku znakomici. Sądzę, że dzięki nim zamysł charyzmatycznego Katalończyka dobrze się obronił.

Prawdziwej pełni przeżycia doznali słuchacze w środowy wieczór w kościele św. Katarzyny. Muzycy Le Poeme Harmonique, czyli Claire Lefilliatre i Camille Poul - soprany, Vincent Dumestre - teorba (szef zespołu), Sylvia Abramowicz - viola da gamba i Frédéric Rivoal - klawesyn, pozytyw, przywieźli na festiwal Ciemne Jutrznie na Wielką Środę Françoisa Couperina. Mistrzostwo wokalne i instrumentalne pozwoliło artystom oddać cały dramatyzm muzyki francuskiego kompozytora, a zestawienie przez niego jasnych głosów żeńskich (doskonałych pod każdym względem) z ciemnym brzmieniem towarzyszących instrumentów nadawało muzyce wręcz metafizyczny wyraz. Ten koncert prócz przeżycia duchowego dał nam też okazję do zupełnie innego niż dotąd spojrzenia na samego Couperina. Dotąd znaliśmy go jedynie jako mistrza miniatur klawesynowych. W środę odkryliśmy jego wielkość w dziełach wokalno-instrumentalnych.

Anna Woźniakowska
Dziennik Polski
10 kwietnia 2009

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia