Misyjność jest marką

"Radio za żelazną kurtyną" - reż. Ewa Ziembla - Radio Kraków

Wokół radiowej realizacji Radio za żelazną kurtyną. „Człowiek nie musi wierzyć we wszystkie te mistyfikacje. Musi się jednak zachowywać jakby w nie wierzył albo milcząco je tolerować" - tymi słowami kończy się słuchowisko Radio za żelazną kurtyną na podstawie popularno-naukowej książki Anne Applebaum Za żelazną kurtyną. Przez dwadzieścia kilka minut jesteśmy na antenie radiowej świadkami mistyfikacji podwójnej. Po pierwsze: gra z nami forma zaproponowana przez reżyserkę Ewę Zięblę, a po drugie - jesteśmy wzięci w kleszcze przez tekst Applebaum. Opowiada on o propagandzie, która dotknęła radio po zakończeniu działań wojennych. Nie ma lepszego medium niż radio, by sprawdzić potencję tkwiącą w tekście Applebaum. Krakowska rozgłośnia postanowiła się z tym popularnonaukowym tekstem zmierzyć.

„Człowiek nie musi wierzyć we wszystkie te mistyfikacje. Musi się jednak zachowywać jakby w nie wierzył albo milcząco je tolerować" - tymi słowami kończy się słuchowisko Radio za żelazną kurtyną na podstawie popularno-naukowej książki Anne Applebaum Za żelazną kurtyną. Przez dwadzieścia kilka minut jesteśmy na antenie radiowej świadkami mistyfikacji podwójnej. Po pierwsze: gra z nami forma zaproponowana przez reżyserkę Ewę Zięblę, a po drugie - jesteśmy wzięci w kleszcze przez tekst Applebaum. Opowiada on o propagandzie, która dotknęła radio po zakończeniu działań wojennych. Nie ma lepszego medium niż radio, by sprawdzić potencję tkwiącą w tekście Applebaum. Krakowska rozgłośnia postanowiła się z tym popularnonaukowym tekstem zmierzyć.

Radio Kraków po wielkich produkcjach Wesela, Ich czworo i Dumanowskiego, sięgnęło po formę krótszą, oscylującą wokół czasu trwania przeciętnego reportażu radiowego. Cztery głosy aktorów: Ewy Kaim, Małgorzaty Zawadzkiej, Juliusza Chrząstowskiego
i Wiktora Loga-Skarczewskiego przybliżają nam kolejne fakty z życia powojennej radiofonii publicznej. Koniec wojny uświadamia zwyciężonym, że środki masowego przekazu to broń najsubtelniejsza, najinteligentniejsza i idealna do perswadowania nowej wizji świata. Tekst podawany jest przez aktorów szybko i czasami trudno nadążyć za kolejnymi faktami z historii radia pod ideologiczną banderą - to mały minus tej realizacji. Historia zamienia się w ideologię - dźwięk po dźwięku i słowo po słowu zmierzamy do kolejnych etapów tej radiowej układanki.

Najwięcej uwagi chciałbym poświęcić parze Zuzanna Skolias i Jorgos Skolias. Ta aktorka i muzyk stworzyli najbarwniejsze tło dla spikerskich partii krakowskich aktorów. Radio nie powinno słuchać adaptowanej książki we wszystkim. Dźwięk to maszyna działająca na intuicyjnych podzespołach. Łączy umysły słuchaczy w niespotykanej nigdzie indziej nici skojarzeń i sensów naddanych. Tutaj każdy może usłyszeć słowo na innym poziomie i w innej konfiguracji. Nie wszyscy jesteśmy logocentrykami. Niektórzy bardziej zaufają muzyce, śpiewogrze aktorskiej, a z takową mamy tutaj do czynienia. Tyle historii, ilu słuchaczy - oto prawda radiowego fenomenu. Partie wokalne wspomnianej pary artystów to największe odkrycie tej realizacji. Ironia, paleta podtekstów i styl, z jakimi grają tu państwo Skolias, graniczy z radiowym marzeniem o muzyczności świata. Tak historia opisana przez Applebaum w sposób co prawda popularyzatorski, ale i naszpikowany faktami, staje się inspiracją dla medium nieprzewidywalnego, pełnego stylistycznych zagęszczeń, antynomii i tajemnic. Z pozornie przejrzystego informacyjnie tekstu można wybrać te części, które utworzyć mogą koncert. Pierwsze partie słuchowiska przywodzą na myśl seans szamański. Niegdyś, przywieziony do Konga bejgijskiego gramofon rozpalił wiarę szamanów w nieśmiertelność. Skoro głos nie umiera i może do nas wiecznie powracać to i radio takim medium stać się powinno - medium ludzkiego powracania. Wraz z człowiekiem powraca i historia. Dzieje propagandy i jej medialnej roli otwiera w słuchowisku eksperymentalny skowyt Skoliasa, za którym chce się podążać do samego końca.

Nie jestem zwolennikiem sformułowania „teatr radiowy". Radio za żelazną kurtyną jest dla mnie łamigłówką gatunkową. Radio jest medium pojemnym i bardzo plastycznym. Poważna scena z Szekspira może sie tu stać komedią, miksem elektronicznym. Dumanowski pokazał, że ramówka radiowa może stać sie areną zdarzeń artystycznych. Wesele przekroczyło barierę czasu i przestrzeni i podzieliło publikę na odbiorców dwóch różnych kodów semantycznych - widzów w studiu i słuchaczy przy odbiorniku. Słuchowisko w reżyserii Ewy Ziembli wyrywa się z parnasu teatralnego, jakim było niegdyś wycyzelowane językowo słuchowisko. Nie chce nikogo pouczać i dzielić odbiorców na głupszych i mądrzejszych. Ten demokratyczny eksperyment chce wydobyć to, co podskórne z tekstu i przenieść go na dwie płaszczyzny: gry aktorskiej i muzyki. Chce zrozumieć oryginał po swojemu, bez zbędnego kopiowania i streszczania w stosunku 1:1. Oczywiście to dopiero początek tej drogi myślenia o radiu. Rozgłośnia w Krakowie dzięki odwadze dyrektora Mariusza Pulita i Redakcji Promocji udowadnia, że misyjność jest marką. Nie musi kojarzyć sie z jałowością i powtarzalnością (o których mówili nam bohaterowie słuchowiska odnosząc się do rywalizacji propagandowego Wschodu z Zachodem), ale może być pasją nadawczo-odbiorczą. Słuchacz jest dla rozgłośni krakowskiej cenny. I to SŁYCHAĆ.

Cieszy mnie, że reżyserii tego słuchowiska podjęła się Ewa Ziembla. Po artystycznym otwarciu Andrzeja Seweryna, Jerzego Stuhra i Jana Klaty przyszedł czas na wieloletnią dziennikarkę krakowskiej rozgłośni, która zdecydowała się wziąć odpowiedzialność za przyszłość krakowskiego słuchowiska. Pamiętne czasy, gdy pieczę nad radiem artystycznym w Małopolsce sprawowała Romana Bobrowska nie idą w zapomnienie, mają swoich kontynuatorów. To myślenie krakowskie jest potrzebne w promocji sztuki dźwięku. Bobrowska stanowiła zawsze mocny punkt na mapie radiowego słuchowiska, z którym musiała się liczyć Warszawa. Myślę, że kontynuacja tej drogi artystycznej w osobie Ziembli (z jej skłonnością do mądrego i twórczego ryzyka) opłaci się.

Realizacja radiowego wątku książki Za żelazna kurtyną była dopiero próbą szerszego projektu, (przynajmniej takie mam wrażenie). Czeka nas wiele i oby jak najwięcej - zaskoczeń. Warszawa może uczyć się od Krakowa jak promować sztukę radiową. Spotkania autorskie, prezentacje słuchowiska, rozmowy z twórcami, wydawnictwa płytowe to zjawiska, których bogata w premiery radiowe centrala nie realizuje. Mimo, że krakowska rozgłośnia zrealizowała od wielkiego słuchowiskowego powrotu (luty 2012) tylko cztery słuchowiska, to zaznaczyły się one w świadomości odbiorców znacznie bardziej niż liczne anonimowe premiery warszawskie, którą tkwią w ramówkach i nie mogą z nich wyjść ku szerszemu audytorium. Krakowska rozgłośnia wychodzi zza żelaznej kurtyny i podaje rękę słuchaczom.

Rozgłośnio krakowska, czekam na więcej!

Janusz Łastowiecki
Dziennik Teatralny
14 listopada 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia