Młodość boli

"Przebudzenie wiosny" - reż: Łukasz Kos - Teatr Rozrywki w Chorzowie

Wiosna budzi do życia. Powiewem świeżości i delikatnym muśnięciem przegania zmory przeszłej zimy i szarość życia. Stan hibernacji dobiega końca. Z uśpienia powstaje nowe życie, które, tchnięte na nowo, jest gotowe stawić czoła wszelkim przeciwnościom, ale i przyjąć to, co przyjemne i dobre. Przebudzenie wiosny to radosny moment, czas magiczny, czas, który tchnie w nas radość i energię życia

„Przebudzenie wiosny. Tragedia dziecięca” Franka Wedekinda daje całkiem inny obraz wiosny. XIX-wieczny dramat porównuje wiosnę do tragedii, która, pełna bólu i cierpienia, kończy się śmiercią. Niewinność wraz z wrażliwością i czystością sumienia zostaje zdeptana. W błoto wrzuca to, co powinno zostać czyste i nienaruszone, aż do momentu rozkwitu i świadomości swego bytu. 

„Przebudzenie…” to historia młodych ludzi, gimnazjalistów z małego niemieckiego miasteczka, którzy doświadczają pierwszych doznań seksualnych, zaczynają odkrywać swoją cielesność i fascynację płcią przeciwną. Nękani przez, dotąd nieznane im żądze, nie do końca rozumieją, co się z nimi dzieje. Uprawiają seks, masturbują się, mają erotyczne sny i takie pragnienia. Jednak to nie wszystko. Jedną z tragedii dziecięcych jest brak wsparcia ze strony dorosłej części społeczeństwa, a dramat jest oryginalną formą protestu młodych przeciwko tej ignorancji. Rodzice i nauczyciele wstydzą się bowiem rozmawiać, udając, że nie widzą problemów ani dziwnych zachowań swych podopiecznych. Żyją zgodnie z dewizą „o czym się nie mówi, nie istnieje”. Dochodzi niestety przez to do wielu nieszczęść. Jedną z nich jest tragedia molestowanej przez ojca dziewczyny czy nieradzącego sobie w szkole i wiecznie niespełniającego oczekiwań ojca chłopca. Jeden z tych przypadków zakończy się samobójstwem. 

Niejeden pierwszy raz …

Na podstawie dramatu Wedekinda Steven Sater i Duncan Sheiker stworzyli musical, który podbił muzyczną scenę Brodway’u, zdobywając aż osiem statuetek Tony. XIX-wieczna sceneria, ale rockowe brzmienia, uwspółcześniają akcję, sprawiając, że musical jest bardziej współczesny. To tzw. „Grall musicali” - pożądany i wystawiany przez wszystkie teatry świata. Także i my doczekaliśmy się rodzimej produkcji. 29 kwietnia w Teatrze Rozrywki w Chorzowie odbyła się polska musicalowa prapremiera „Przebudzenia wiosny” w reżyserii Łukasza Kosa. Jest to debiut reżyserski Kosa, jeśli chodzi o musical. Idąc za myślą świeżości na scenie, reżyser zaprosił do współpracy młodych artystów, dla których udział w tego rodzaju produkcji również był debiutem. Jest to jednak już w większości wprawiona w pracy aktorskiej młodzież, która wyzwań się nie boi, a, idąc tym tropem, jest wręcz przez nie nakręcana.

Artyści prezentują doskonały wokal, który wprowadza nas w świat dziecięcej tragedii i dorosłej hipokryzji. Jest mocno, dynamicznie i żywiołowo, co jednak nie zatraca wiarygodności i przekazu zamierzonych uczuć. Młodość i niedoświadczenie stają się tutaj atutem, ze sceny bowiem nie wieje oklepaną nudą. Z przekąsem powiem, że młodzi zdecydowanie wygrywają tutaj ze \'starszą\' obsadą, która prezentuje się przy nich bezbarwnie i bez pazura. 

Ciekawym rozwiązaniem okazały się ekrany na scenie. Jeden wyświetlał zapiski z pamiętnika głównych bohaterów, drugi przyjął formę lustra odbijającego ich sny i myśli. Momentami przeszkadzało to w skupieniu uwagi na toczącej się akcji i rozpraszało wzrok. Forma to jednak sama w sobie bardzo ciekawa i wraz z rockowa muzyką przenosi XIX-wiecznych bohaterów - w szkolnych mundurkach i sztywnych gorsetach – bliżej znanym nam czasom. Warto wspomnieć także, że cała scenografia autorstwa Anity Bojarskiej, prosta i skromna na pierwszy rzut oka, w rzeczywistości bardzo dobrze wpływała na odbiór musicalu. Dobrze przemyślana okazała się koncepcja kościelnych ław, które, w zależności od potrzeby, przemieszczały się po scenie, w jednej chwili przenosząc nas w inne miejsce. 

Niebanalny, odważny i dynamiczny to określenia, które przytaczają artyści reklamując „Przebudzenie …”. Niebanalny na pewno, bowiem nie tylko tematyka ale i wykonanie sprawia, że jest to niezapomniane wydarzenie. Odważny, bo mówi o rzeczach, które pomimo swej powszechności dalej pozostają się być dla nas tematem tabu, a tutaj się o nich śpiewa, rozmawia i niekiedy o nich tańczy. O tym, że jest dynamiczny już pisałam, jednak dodać trzeba, że przez cały spektakl utrzymane jest odpowiednie tempo, które, w zależności od potrzeby, wzrasta lub opada, bardzo dobrze wpływając na relacje widowni ze sceną. 

Jednym słowem "Przebudzenie wiosny" to musical godny polecenia, i obejrzenia. Nie polecam go tylko dzieciom czy tylko dorosłym, zdecydowanie jest to temat przeznaczony dla wszystkich. Rodzice zastanowią się nad relacjami ze swymi dziećmi, a te z kolei zobaczą, że każdy przechodzi przez ciężkie chwile i że wszyscy borykamy się z kłopotami, o których warto rozmawiać.

Barbara Brzoska
Dziennik Teatralny Katowice
27 maja 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia