Młodość i czarna magia

"Paskuda i Maruda" - reż: Liliana Bardijewska - Teatr Lalek Pleciuga w Szczecinie

Dość leciwa czarownica, prowadząca sklepik z tajemniczymi eliksirami oraz ziołami, pewnego dnia zapragnęła zostać piękną i młodą kobietą. Niestety, jej marzenie musiało zostać okupione nieszczęściem innych ludzi... Oto fabuła nowego spektaklu szczecińskiego Teatru Lalek Pleciuga - "Paskuda i Maruda" w reżyserii Zbigniewa Niecikowskiego. Premiera tego przedstawienia odbyła się w sobotę.

Tytułowi bohaterowie to czarownica Paskuda i jej kot, ciągle narzekający Maruda. Ich życie płynie spokojnie. Prowadzą dobre prosperujący sklepik. Klienci kupują u nich np. zatrute jabłka albo zioła, które mają komuś zaszkodzić. Zdarzają się też osoby, które proszą o eliksir mający pomóc w chorobie albo nabraniu większej odwagi.

Pewnego dnia trafia tu para, która prosi o lekarstwo, które pozwoliłoby królowej urodzić dziecko... I właśnie to maleństwo staje się w pewnym momencie jednym z głównych bohaterów spektaklu. Dlaczego? Oto czarownica dochodzi do wniosku, iż nie wystarcza jej dotychczasowe życie. Doskwiera jej bowiem starość. Aby znów zostać młodą, musi zabrać młodość innej osobie. Pada na syna królewskiej pary. Chłopiec zatem już na dzień po narodzinach zaczyna mówić, zaraz potem chodzić, a następnie ... zostaje starcem. Królowa wpada w rozpacz, wszak marzyła o niemowlęciu, które będzie niańczyła. A tymczasem syn okazuje się starszy od własnego ojca. Król szybko znajduje zalety tej sytuacji - ot, nie trzeba będzie zmieniać pieluch, ani martwić się, że kiedyś potomek przyprowadzi do zamku niezbyt atrakcyjną kandydatkę na synową...

Spektakl jest dość krótki, bo trwa tylko godzinę. To zaleta, gdy przyjdziemy z mniejszym dzieckiem, ale w przypadku starszego powoduje spory niedosyt. Minusem nowej realizacji Pleciugi jest, niestety, sama sztuka Liliany Bardijewskiej (choć nie można jej odmówić zabawnych dialogów). Sporo w treści bajki niezrozumiałych dla mnie faktów. Ot, choćby dlaczego czarownicy potrzebni są, do odzyskania młodości, młodzi ludzie? Bo skoro robi różne mikstury, na wszelkie choroby i problemy, to przecież mogłaby i sobie coś wykonać na młodość... Albo - dlaczego księciu udało się odczarować siebie i wszystkie pozostałe osoby zaklęte w starych ciałach? Przecież nie był czarnoksiężnikiem. Tu córka wytłumaczyła mi moje wątpliwości, że pewnie miał on "książęcą moc". Dobrze, niech będzie i tak..

Z plusów spektaklu należy wymienić znakomitą scenografię według projektu Joanny Braun, w tym kostiumy. Ciekawa była też muzyka autorstwa Piotra Klimka. Gdybym miała całości przyznać ocenę szkolną, byłaby to czwórka. No, może z małym plusem.

Monika Gapińsk
Kurier Szczecinski
21 marca 2012

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...