Młodzi mistrzowie tańca

rozmowa z Alexandrem Azarkevitchem

Na Konkurs Sztuki Choreograficznej im. Sergiusza Diagilewa przyjeżdżają utalentowani młodzi choreografowie ze wszystkich stron świata. W tym roku imprezę po raz pierwszy zorganizowano w Łodzi

Konkurs został przeniesiony z Trójmiasta. To jego czwarta edycja. 21 i 22 grudnia zagości w łódzkim Teatrze Wielkim (pl. Dąbrowskiego).

Pierwszego dnia można obejrzeć miniatury choreograficzne w wykonaniu tancerzy z Brazylii, Argentyny, Peru, Rosji czy USA. Drugiego dnia poznamy wyniki konkursu. Zatańczą zwycięzcy oraz goście zaproszeni na wielką taneczną galę. Wśród nich - Vladimir Malakhov, jeden z najwybitniejszych na świecie tancerzy baletowych. Bilety - już w sprzedaży w Teatrze Wielkim.

Rozmowa z Alexandrem Azarkevitchem

Monika Wasilewska: Przed wakacjami do Łodzi przyjechał Michaił Barysznikow, teraz zobaczymy Vladimira Malakhova. Miłośnicy tańca już zacierają ręce...

Dr Alexandr Azarkevitch, tancerz i choreograf, historyk baletu i teoretyk tańca. Pomysłodawca i dyrektor Międzynarodowego Konkursu Sztuki Choreograficznej im. Sergiusza Diagilewa: Malakhov to pierwsza liga światowa w balecie. Cała gala wieńcząca konkurs zapowiada się bardzo efektownie. Na jej program złożą się fragmenty spektakli ze Staatsballet Berlin, prowadzonego przez Malakhova. Zobaczymy choreografie współczesne i neoklasyczne, m.in. według pomysłów tak legendarnych twórców jak George Balanchine czy Maurice Bejart. Przyjedzie czołówka solistów tej sceny, lepszej obsady nie można chyba wymyślić. Jej znaczną część tworzą Rosjanie lub artyści z byłych republik Związku Radzieckiego. Oprócz Vladimira Malakhova będzie np. Polina Semionova i Nadja Sajdakova. Wystarczy wpisać ich nazwiska w Google, a wyskoczą nam dziesiątki klipów z ich udziałem. Staatsballet Berlin ma perfekcyjne wyrównany zespół. Zdarza się, że soliści z Moskwy wchodzą tam w skład corps de balet!

Gala z udziałem gwiazd Staatsballet Berlin będzie ostatnim akcentem konkursu. To jego pierwsza edycja w Łodzi. Na czym polega konkurs i co zobaczą widzowie?

- Najpierw choreografowie z całego świata przesyłają nam nagrania DVD ze swoimi miniaturami tanecznymi. Czasem są to projekty solowe, czasem duety lub etiudy zbiorowe. Ogląda je komisja złożona z teoretyków i znawców tańca. W tym roku dostaliśmy prawie 100 zgłoszeń. Najlepsze z nich zostają wybrane do finału z udziałem publiczności. Łodzianie zobaczą 15 najciekawszych miniatur. Propozycje oceni jury pod kierownictwem Vladimira Malakhova. Jego skład tworzą wybitni artyści i znawcy tańca: Larisa Barykina z Rosji, Olivier Patey z Francji i Mario Nascimento z Brazylii. Prezentacje finalistów są dla jurorów niespodzianką - zobaczą je po raz pierwszy dopiero w Łodzi. 22 grudnia zostaną ogłoszone wyniki.

Organizacja konkursu to duże koszty. Czy nie łatwiej przygotować zwykły przegląd?

- Nie jestem zwolennikiem konkursu, bo trudno ocenia się talent. Ale dla młodych artystów konkurs to promocja. Zwycięstwo jest potwierdzeniem ich umiejętności. Główna nagroda wynosi 25 tys. zł, czyli prawie 9 tys. dolarów. To niemało jak na standardy europejskich konkursów. Zwycięzca otrzymuje też statuetkę Bursztynowego Fauna. Mamy również nagrodę dla zdobywcy pierwszego miejsca - 10 tys. zł. Jest taki zwyczaj, że zwycięzca prezentuje podczas gali nagrodzoną miniaturę, ale wyniki poznaje w ostatniej chwili. To zawsze bardzo emocjonująca chwila.

Kogo zobaczymy w konkursie?

- Profesjonalnych artystów, cenionych w środowisku tanecznym, ale czasem mało znanych szerokiej widowni. W tym roku mamy sporo uczestników reprezentujących duże, narodowe teatry, np. z Estonii, Peru czy Szwajcarii. Warto zaznaczyć, że każdy choreograf przywozi swoich wykonawców. Mamy więc w jednym miejscu tancerzy z całego świata - w tej edycji m.in. z Brazylii, Argentyny, Peru, Rosji, Izraela czy Stanów Zjednoczonych. Zaproszone na konkurs miniatury prezentują mistrzowski poziom, a trudno je zobaczyć gdziekolwiek indziej. Występ znanego tancerza możemy obejrzeć na DVD, w zagranicznej telewizji, w internecie. Możemy pojechać na pokaz do innego miasta. Niestety, widzowie są przyzwyczajeni do sław, do wielkich nazwisk. Pamiętamy, jak szybko rozeszły się bilety na występ Barysznikowa. Wiele gwiazd ma po 60, 70 lat, ale wciąż patrzy się na nie z uwielbieniem, choć one nie proponują już nic nowego. W tym samym czasie o uwagę zabiega wielu młodych, zdolnych artystów, którzy nie mają szans na międzynarodową promocję. Zwykle występują w warunkach kameralnych, dla ograniczonej publiczności, często tylko lokalnej. A przecież oni są przyszłością teatru. Wszyscy w Łodzi pamiętają Ewę Wycichowską, a kto wie o Iwonie Pasińskiej, która proponuje szalenie ciekawe i oryginalne rzeczy?

Ma Pan swoich faworytów?

- Mógłbym wymienić przynajmniej pięciu kandydatów do Grand Prix. Jestem zachwycony włoskim duetem Vito Alfarano i choreografką ze Stanów Zjednoczonych. Mocna jest pozycja ze Słowenii - takiej interpretacji muzyki Ravela nie widziałem nigdy w życiu. Zaskakujący jest też performance taneczny z użyciem tekstu, w którym zobaczymy solistkę z moskiewskiego Bolszoi.

Publiczność wychowana na tradycji Łódzkich Spotkań Baletowych dość nieufnie przyjmuje nowe nazwiska. Dla jakiego widza jest Pańska impreza?

- Dla każdego. Na pewno nie jest to hermetyczna, awangardowa propozycja z tanecznego offu, w której tancerz pięć minut leży, kolejne pięć stoi, a następne pięć znowu leży. Takie próby też są cenne, ale one mają swoje miejsca i własną publiczność. W naszym konkursie pokazujemy profesjonalny taniec na wysokim poziomie technicznym, aktorskim i estetycznym. To są zamknięte, artystycznie dopracowane minispektakle o spójnej kompozycji i fantastycznym wykonaniu. Te propozycje bazują na najnowocześniejszych technikach tanecznych i śmiałych projektach inscenizacyjnych. Wpuszczają dużo powietrza, czego często nie doświadczymy w spektaklach gwiazdorskich zespołów. Zależy mi, żeby ta impreza zadomowiła się w Łodzi, bo właśnie ona może być ośrodkiem tanecznych nowości.

Bilety

Na pokazy konkursowe (21 grudnia od godz. 18) - od 40 do 80 zł; na galę z gwiazdami Staatsballet Berlin (22 grudnia od godz. 18) - od 100 do 160 zł.

Monika Wasilewska
Gazeta Wyborcza Łódź
26 listopada 2009

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia