Młodzi w Kabarecie Starszych Panów.

"Ząb, zupa, dąb" - reż. Piotr Kosewski - Teatr na Plaży

Odświeżenie i przypomnienie ponadczasowego repertuaru Kabaretu Starszych Panów w wykonaniu Piotra Kosewskiego i zapraszanych przez niego artystów, to pomysł zarówno bezpieczny, jak i udany. Zgrabne, zabawne spektakle z humorem i piosenkami sprzed pół wieku wytrzymują próbę czasu. Premiera spektaklu "Ząb, zupa, dąb" potwierdza, że takie spektakle-rekonstrukcje dobrze pasują do sopockiego Teatru na Plaży.

Piotr Kosewski, jako reżyser, pomysłodawca i aktor dokonuje nietypowej sztuki. Odświeża i przypomina humor tekstów Jeremiego Przybory do muzyki Jerzego Wasowskiego w taki sposób, że kwestie wypowiadane przez aktorów są na wskroś aktualne, choć nie uwspółcześniane. Zachowany jest poziom dowcipu oryginału, który młodzi, przeważnie niezbyt doświadczeni aktorzy, uzupełniają swoją energią. Nawet gdy zdarzy im się nieco przeszarżować lub wykonać coś nieczysto, nie szkodzi to spektaklowi.

Reżyser w trzecim już artystycznym kontakcie z twórczością duetu Przybora/Wasowski po raz trzeci wychodzi obronną ręką. Zapomniane już i, wydawać by się mogło, anachroniczne nagrania Kabaretu Starszych Panów, wciąż brzmią bardzo dobrze i rozśmieszają publiczność w każdym wieku. Bo jeśli dziewczyna wyskakuje przez okno, po chwili wraca na scenę i na pytanie "nic sobie pani nie zrobiła?", odpowiada "nie, nic, mam bardzo słabą grawitację" - po prostu nie można się nie roześmiać. Z tego oczywiście słynęły zarówno muzykały (tak Przybora i Wasowski nazywali swoje spektakle muzyczne), divertimenta (zaczerpnięte z nomenklatury muzycznej, kompozycje o prostym charakterze, niewielkich rozmiarach i składające się z kilku części) i śpiewanki. "Ząb, zupa, dąb" należy do tych drugich.

Tytuł najnowszego spektaklu Piotra Kosewskiego zaczerpnięty jest z pierwszej i najbardziej znanej piosenki spektaklu telewizyjnego "Divertimento op. 5 Stomatologiczne" Jeremiego Przybory z muzyką Jerzego Wasowskiego, który Kosewski wiernie odwzorowuje na scenie Teatru na Plaży. Z jednej strony to rekonstrukcja przedstawienia sprzed lat - niczego się tu nie przeinterpretowuje, jeśli zmienia, to detale. Z drugiej, to przedstawienie zbudowane na talentach komicznych i wokalach aktorów sopockiego przedstawienia. To połączenie zadziałało w przypadku "Balladyny '68" i "Medei, mojej sympatii". Działa i teraz.

Nakreślona w "Zębie, zupie, dębie" sytuacja jest uniwersalna. W kolejce do stomatologa, w której znajdują się chorzy i zdrowi, dzieją się przeróżne rzeczy. Niejaki Nerwus (Dawid Pelowski) z powodu bólu w zębie decyduje się wyskoczyć przez okno, a wraz z nim Młoda (Paulina Wojtowicz). Pomiędzy oczekującymi na sadystycznego Dentystę (Piotr Kosewski) krąży jego energiczna asystentka, Mercedes (Magdalena Bochan-Jachimek). Przerażony Paradentoza (Piotr Lewicki) ciągle się mądrzy, Krótkowidz (Karol Drozd) usiłuje dojrzeć ładną kobietę w gazecie, zaś Młodszy Pan (Paweł Pochyluk) siedzi w kolejce do stomatologa dla przyjemności, bo nie narzeka na bóle zębów. Z kolei Dojrzałą (Marta Burdynowicz) ewidentnie podnieca brutalność i nieokrzesanie Dentysty.

W konwersację z Młodszym Panem, szybko przechodząc po drodze kolejne stopnie zażyłości, wchodzi Przedostatni (Paweł Rapa), którego czeka prawdziwa próba męstwa. Oczekiwanie na wizytę w gabinecie stomatologa umila kolejkowiczom Pani Doktorowa (Agnieszka Przekupień), jako "działalność rozrywkowa" skryta za kotarą i śpiewająca piosenki z repertuaru Kaliny Jędrusik - "W kawiarence Sułtan", "Rzuć chuć!" i "Ja proszę o ciszę". Zresztą, każdy z bohaterów ma jakiś utwór muzyczny z programów Kabaretu Starszych Panów i to jest największa różnica w stosunku do "Divertimenta op. 5 Stomatologicznego".

Aktorzy dobrze odnajdują się w klimacie Kabaretu Starszych Panów. Wokalnie najlepiej wypada Agnieszka Przekupień, która nie ma w głosie takiego powabu jak Kalina Jędrusik, jednak jej melodyjny wokal i tak brzmi bardzo przyjemnie dla ucha. Aktorsko ciekawie prezentuje się Krótkowidz Karola Drozda - postać przemyślana od początku do końca, nieco za bardzo i w szkolny sposób przerysowana podczas piosenki "Bez Ciebie", jednak obok asystentki Mercedes, którą Magdalena Bochan-Jachimek z wdziękiem buduje przede wszystkim z surowych spojrzeń i energicznych ruchów, to najdokładniej prowadzona postać. Udane epizody mają też pozostali, dzięki czemu każdy z bohaterów jest tu "jakiś". Nerwus zabawnie tłumaczy się piosenką "No co ja ci zrobiłem", rozdający na lewo i prawo uśmiechy Młodszy Pan odważnie wspiera wyraźnie potrzebującego męskiego ciepła Przedostatniego.

Imitująca poczekalnię scenografia Aleksandry Szumskiej i kostiumy nawiązują do "Divertimenta op. 5 Stomatologicznego" z 1967 roku. Inscenizacja ma jeszcze pewne braki (dramaturgia scen niekiedy pozostawia jeszcze nieco do życzenia, słabiej wyreżyserowane są piosenki niż fragmenty mówione) i spektakl musi dojrzeć, ale czas pracuje na jego korzyść. "Ząb, zupa, dąb" to kolejny, zdecydowanie udany, mariaż Piotra Kosewskiego z humorem Kabaretu Starszych Panów.

Łukasz Rudziński
www.trójmiasto.pl
14 kwietnia 2015

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...