Mocne otwarcie

14. Międzynarodowe Spotkania Teatrów Tańca

Dobrze się stało, że oficjalne otwarcie 14. Międzynarodowych Spotkań Teatrów Tańca nastąpiło dopiero przed drugim środowym spektaklem. To pozwala pierwszą prezentację - studentów Wydziału Teatru Tańca krakowskiej PWST - wyraźnie oddzielić od głównego nurtu festiwalu i uznać ją za offową "rozgrzewkę" dla publiczności

"Wszystko wymyka się" to spektakl dyplomowy zrealizowany pod kierunkiem Joe\'go Altera. I to były motywy decydujące o tym, że szedłem nań z dużą ciekawością. Po pierwsze - licząc na nową, interesującą choreografię twórcy, którego cenię od dawna, a po drugie - z nadzieją poznania nowych kadr polskiego teatru tańca. Niestety, spotkał mnie zawód. Alter tym razem nie wysilił się nadmiernie. Przygotował choreografię łatwą, bez mała banalną, a przy tym wyraźnie wtórną wobec jego wcześniejszych prac. Przez cały czas trwania spektaklu miałem wrażenie, że oglądany właśnie fragment już gdzieś wcześniej widziałem. I to jeszcze mogę zrozumieć,a nawet do pewnego stopnia usprawiedliwić tym, że młodych ludzi być może łatwiej uczyć na materiale dobrze już "rozpoznanym"; dającym pedagogom, a także widzom jakiś wyraźny punkt odniesienia. Gorzej, że wykonanie pozostawiało wiele do życzenia. Przede wszystkim z grupy występujących w spektaklu tancerzy nie udało się stworzyć zespołu, co w dużej, rozpisanej na dziewięcioro wykonawców realizacji wydawało się być rzeczą nieodzowną. Zamiast tego mieliśmy zbiór jednostek, z których każda koncentrowała się na wykonaniu własnych zadań, bez większej troski o budowanie relacji z partnerami. W dodatku zadania owe były wykonywane na poziomie - nazwijmy to tak - "warsztatowym", a nie scenicznym. Z całej tej licznej grupy dałoby się wybrać może troje tancerzy obiecujących, ale tylko pod warunkiem, że trafią do dobrego zespołu z dobrym choreografem.

Na szczęście drugi środowy spektakl - "Maiorca" portugalskiej Companhia Paulo Ribeiro - dostarczył wrażeń zgoła odmiennych. Powiem wprost - tak mocnego otwarcia Spotkań nie było od ich dziesiątej odsłony, kiedy to na inaugurację wystąpił zespół Paul Taylor Company 2. Przede wszystkim portugalscy artyści pokazali, jak w spektaklu może funkcjonować muzyka. Preludia Chopina nie były tu jedynie tłem (by nie powiedzieć wręcz: akompaniamentem), lecz miały status integralnej części przedstawienia; równie ważnej jak choreografia, sztuka aktorska (tak jest, była i ta) oraz scenografia. Zobaczyliśmy spektakl nie DO muzyki, lecz Z muzyką Chopina. To ważny głos w dyskusji na temat związków muzyki i teatru tańca, co wszak jest motywem przewodnim tegorocznego festiwalu. Choreografia choć niby dość prosta, a już na pewno pozbawiona efekciarskich ozdobników, była nadzwyczaj precyzyjna, bez choćby jednego zbędnego ruchu czy gestu. Śledzenie jej to była czysta przyjemność, a zarazem wyzwanie dla wyobraźni widza. Zaś cały spektakl znakomicie utrzymywał równowagę pomiędzy lirycznością i humorem oraz łączył niemały ładunek emocjonalny z wyraźnym wyzwaniem intelektualnym. A co najważniejsze - sześcioro wybitnych (nie waham się użyć tego słowa) tancerzy stworzyło perfekcyjnie współpracujący zespół. Zapisuję ten spektakl w swojej prywatnej kronice najlepszych realizacji, wybranych ze wszystkich odsłon lubelskiego festiwalu.

Początek Spotkań - mimo chłodnej "rozgrzewki" - był zatem bardzo mocny. Obym po następnych wieczorach mógł pisać w podobnym tonie.

Andrzej Z. Kowalczyk
Polska Kurier Lubelski
13 listopada 2010

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia