Mocno zbanalizowana premiera

"Parsifal" - reż. Kirsten Dehlholm - Teatr Wielki im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu

"Parsifal" bardzo rzadko gości na polskich scenach. Inscenizacja Hotel Pro Forma jest czwartą w powojennej historii Polski. Trudno się temu dziwić. Jest to dzieło gęste od znaczeń, dające szereg możliwości interpretacyjnych tak inscenizatorom jak i kierownikowi muzycznemu. Dlatego też powinno się po nie sięgać, gdy ma się coś ważnego do zakomunikowania światu.

Po najnowszej premierze odnoszę wrażenie, że grupa duńskich artystów z Hotel Pro Forma pobawiła się maszynerią teatralną, a bogatą symbolikę Wagnera próbowała zastąpić własną, wydumaną i mało czytelną.

"Parsifal" Wagnera to dzieło o walce dobra ze złem, o ofierze i odkupieniu, o misterium św. Graala. Tytułowy prostaczek wędruje po świecie w poszukiwaniu sensu życia. Na tej drodze spotyka ludzi, półbogów, dziwaków doświadczając czegoś nowego.

W zależności od podejścia "Parsifal" staje się dziełem bardziej mistycznym (wersja poznańska z 1999 r.) czasami historiozoficzno-egzystencjalny (wersja wrocławska z 2011).

Najnowszy "Parsifal" - sądząc po kostiumach i scenografii - powinien być o zwykłych ludziach, którym przytrafiło się kilka dziwnych przygód. Kluczem zaś do rozwiązania wszystkich zagadek ma być - jak deklaruje dramaturg przedstawienia - Kundry. Tylko, ten koncept się nie sprawdza. Już na początku Gurnemanz śpiewa, że pojawia się chłopiec (chodzi o Parsifala) a na scenę wchodzi dwóch miśków (starszych, słusznej postury panów) ubranych w "śpioszki". Jeden z nich zaczyna śpiewać, a drugi jest tłumaczem migowym. Ta dziwaczna multiplikacja niczego nie wnosi do interpretacji dzieła.

Kundry też została podwojona. Agnieszka Zwierko śpiewa, a performerka-tancerka (Lisbeth Sonne) miota się po scenie i "tłumaczy" śpiewaczkę. Ale to dość dziwne tłumaczenie, bo niewiele z niego wynika (performerka wnosi na przykład dynię na tacy, która ma być aluzją głowy św. Jana - po co?), buduje krzyż (stracha na wróble?) i układa wokół tego coś (w operze odległość jest tak duża, że trzeba by mieć lornetkę, aby zobaczyć, co to jest i jakoś zinterpretować). Zdaniem dramaturga "Kundry przyjmuje różne role", a ja widziałem na scenie bezradną aktorsko śpiewaczkę, która nie wie, kim jest jej postać, nie wie, co zrobić z rękami i dlatego cały czas zgniata jakąś czarną chusteczkę Na dodatek Agnieszka Zwierko śpiewała na premierze brzydkim głosem, miała kłopoty z intonacją a w dolnych rejestrach wręcz się dusiła. To nie jest partia dla niej albo przyjęła ją za wcześnie.

A skoro o śpiewakach mowa, to dziwię się kierownikowi muzycznemu, Gabrielowi Chmurze, że nie zadbał o lepszych. Przed premierą mówiło się, że w Poznaniu nie ma odpowiednich interpretatorów trudnej muzyki Warnera i trzeba ich poszukać za granicą. Niestety, Mario Klein jako Gurnemazn od początku miał problemy, śpiewał bezbarwnym głosem, nawet nie starając się budować aktorsko postaci skryby-bibliotekarza (intrygujący kostium). W trzecim akcie miał już kłopoty z przebiciem się przez orkiestrę. Amfortas (Mark Morouse) jak wstał z wózka inwalidzkiego, brzmiał bardzo dobrze. Tytułowy Parsifal (Thomas Mohr) śpiewał nieźle, ale w czasach, kiedy tak wielką wagę przywiązuje się do wyglądu śpiewaka, kiedy szuka się go w innych teatrach, to trzeba było poszukać artysty, który spełniałby warunki wokalne i sceniczne. Bardzo dobrze, by nie powiedzieć najlepiej, wypadł Krzysztof Bączyk w małej rólce Titurela.

I jeszcze zdanie o orkiestrze pod batutą Gabriela Chmury. W tej interpretacji opery Wagnera zabrakło mi zniuansowania dramaturgicznego, operowania zmiennością nastrojów, budowania kulminacji dramaturgicznych i subtelnego ich rozwiązywania. "Parsifal" nie jest poematem symfonicznym o rozlazłej narracji.

Realizatorzy w wywiadzie zamieszczonym w programie, powiedzieli: "Przed rozpoczęciem prac nad tym projektem nie znaliśmy muzyki Wagnera". To widać. Hotel Pro Forma zaproponował "Parsifala" zbanalizowanego, sięgając po wyświechtane tropy inscenizacyjne bez wsłuchania się muzykę.

Stefan Drajewski
Polska Głos Wielkopolski
22 października 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia