Mój teatr jest aterapeutyczny
Rozmowa z Remigiuszem Brzykiem- Istotny był dla nas temat powieści, czyli refleksja na temat tożsamości. Próbujemy tropić, dlaczego Majkowski napisał "Remusa", i co z tego wynika dla nas dziś. Co się stało z tą spuścizną, co stało się z Kaszubami. To gorzka powieść i takie będzie przedstawienie - mówi reżyser REMIGIUSZ BRZYK, przed premierą w Teatrze Miniatura w Gdańsku.
Trwa remont w gdańskiej Miniaturze, dlatego premiera spektaklu na podstawie "Życia i przygód Remusa" Aleksandra Majkowskiego, pierwszej powieści w całości napisanej w języku kaszubskim, odbędzie się 25 października w Europejskim Centrum Solidarności...
- To świetne miejsce do rozmowy o tożsamości, w cieniu upadłej Stoczni Gdańskiej, kolebce Solidarności. Czy zobaczymy w tym spektaklu lalki?
- Proszę sobie wyobrazić jedenastu narratorów - jedenaście duchów, które opowiadają powieść pod tytułem "Życie i przygody Remusa", jedenastu aktorów, którzy powołują świat. Nie ma klasycznego podziału na role, realistycznych sytuacji - jest spotkanie z kaszubskimi marami, które zapraszają na spirytualistyczny seans z duchem powieści.
Jaki jest Pana teatr?
- Aterapeutyczny. Nie wierzę w teatr, który zabliźnia rany. Uważam, że sztuka jest po to, żeby rany szarpać, żeby do nich zaglądać. Myślę, że jest do tego zobowiązana, aby stale stawać w opozycji do obowiązującej narracji politycznej. Nie ufam teatrowi terapeutycznemu, który próbuje oswajać potwory rzeczywiści, bo potem często te złe moce, głaskane w przestrzeni sztuki, zaczynają harcować na ulicach.
Jak Pan wybiera sztuki do realizacji?
- Długo się zastanawiam, czy temat, którym pragnę się zająć, ma szansę wejść w dialog z widzem. To jest dla mnie kluczowe.
"Życie i przygody Remusa" to wspaniała epopeja kaszubska, ale trzeba było wybrać pewne wątki, skrócić ją. Co zostało?
- Nie widzieliśmy z Romkiem [Romuald Wicza Pokojski - dramaturg] potrzeby streszczania książki, opowiadania wszystkich przygód Remusa. Istotny był dla nas temat powieści, czyli refleksja na temat tożsamości. Próbujemy tropić, dlaczego Majkowski napisał "Remusa", i co z tego wynika dla nas dziś. Co się stało z tą spuścizną, co stało się z Kaszubami. To gorzka powieść i takie będzie przedstawienie. To powieść antysienkiewiczowska. Jak wiadomo, Sienkiewicz pisał "ku pokrzepieniu serc", a Majkowski "ku przestrodze umysłów".
Co Pana urzekło w tym tekście?
- "Remusa" nazwałbym - nawiązując do przedstawienia Tadeusza Kantora - kaszubskim "Wielopolem", czyli opowieścią o świecie umarłym. Odnoszę wrażenie, że gdy czyta się powieść Majkowskiego, napisaną przecież około stu lat temu, to ma się do czynienia ze światem straconym, ze światem, którego z różnych przyczyn już nie ma.
Jest Pan reżyserem teatralnym, ale też dyplomowanym aktorem lalkarzem.
- Nigdy nie byłem aktorem i nigdy nie chciałem nim być. W moim wypadku studia aktorskie były pierwszym krokiem do zostania reżyserem.
Ale lubi Pan teatr lalkowy?
- Nie do końca go znam, to mój debiut, więc tym bardziej jestem ciekaw efektu pracy. Także teatr lalek szuka swojej tożsamości. Dlatego to ciekawe doświadczenie spotkać zespół Miniatury i zderzyć go z tematem tożsamościowym. Aktor powinien stale zadawać sobie pytanie, dlaczego utopii zwanej teatr poświęca życie.
Szansą dla teatru lalkowego jest...
- ...podniesienie głowy.
***
Remus w książce i na scenie
Powieść Majkowskiego
"Życie i przygody Remusa" to powieść, w której świat realny miesza się ze światem kaszubskich legend i baśni. Bohaterem opowieści jest Remus, Kaszub, który jako dziecko zostaje poproszony o pomoc przez uwięziona, królewnę; jako dorosły rusza w podróż po regionie, handlując książkami i tocząc walkę ze Smętkiem, kaszubskim diabłem.
Spektakl Brzyka Premiera i spektakle popremierowe sztuki w dniach 26 i 27 października odbędą się w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku.