Moja fantazja

Orkiestra "Titanic" - reż: Krystyna Meissner - Wrocławski Teatr Współczesny

Wystarczy zamienić słowa w znanej piosence Fasolek: " To szkiełko wszystko potrafi...na każde pytanie odpowie... wystarczy wziąć je do ręki i wszystko będzie różowe... bo fantazja jest od tego, aby bawić się na całego..." W spektaklu tym nie ma szkiełka, ale jest skrzynia, której mieszkaniec "wszystko" potrafi. Wystarczy do niej wejść, a można zniknąć. W przypadku wielu, zniknięcie jest synonimem spełnienia.

W Teatrze Współczesnym we Wrocławiu możemy zobaczyć kolejny spektakl Krystyny Meissner. Tym razem jest to przedstawienie na podstawie dramatu Christo Bojaczewa „Orkiestra Titanic”. Spektakl niestety niczym nie zachwyca.  

Przez cały czas trwania sztuki widzowie siedzą na przeciwko peronu. I nic się nie zmienia! Wszyscy czekają na pociąg. Na stacji kolejowej zamieszkała czwórka bezdomnych, która nie zawsze nimi była. Zgubił ich alkohol. Poznajemy byłego opiekuna niedźwiedzicy, byłego muzyka oraz byłego zawiadowcę. Jest i kobieta, której brakuje miłości. Doko zagłodził zwierzę, a Luko zna na pamięć cały rozkład jazdy. Nic osobliwego, prawda…? Życie.

Pewnego dnia na stacji, na której nie zatrzymują się żadne pociągi pojawia się skrzynia. Ktoś wyrzucił ją z pociągu. Mieszkańcy stacji mieli nadzieje, że to pieniądze…Luba, że ubrania. Ku ich niezadowoleniu i zdziwieniu znajduje się w niej były iluzjonista, który w zamian za alkohol chce spróbować przenieść ich w inny świat. Bohaterowie na chwilę zapominają gdzie są i dlaczego się tam znaleźli. Przez moment wierzą, że magik Harry im pomoże, że zmieni ich życie. Iluzjonista pokazuje nieszczęśnikom jak mają korzystać ze swojej wyobraźni. Zachęca do sprowadzenia myśli na inne tory. Chce nauczyć ich magii, jednak bohaterowie na sam koniec stwierdzają, że spełnienie ich życzenia, czyli znalezienie się w pociągu, w którym nie ma pasażerów i maszynisty wcale nie jest tym, czego chcieli.

Przez cały okres pobytu na stacji przygotowują się do wejścia do pociągu, który nie chce się zatrzymać. Kiedy w końcu magik sprawia, że cała czwórka znajduje się w pojeździe i nawet ma bilety sprzedane przez znajomą niedźwiedzicę, bezdomni stwierdzają, że już nie mają co robić, nie mają na co czekać…nie mają już sensu życia.

Każdy z bohaterów skorzystał ze swojej wyobraźni. Było to coś, co nie zostało im odebrane wraz z wyższym statusem społecznym. Muzykowi najtrudniej było uwierzyć, choć wydawałoby się, że jest najbardziej podatny na iluzję.

Na ironię losu w spektaklu o magii i o sile wyobraźni zabrakło iluzji i tajemniczości. Nie dziwiło nic. Spektakl jest bardzo statyczny na każdej płaszczyźnie.

Monika Nawrocka
Dziennik Teatralny
5 listopada 2010

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...