Mokra "Wdówka"

"Wesoła wdówka" - reż. Zbigniew Macias - Teatr Muzyczny w Łodzi

Bezdomny Teatr Muzyczny (końca remontu nie widać) nie pozwala o sobie zapomnieć. Wędruje ze spektaklami od Studia TOYA po Teatr V6 i sceny pozałódzkie. Szukając godnego miejsca dla bohaterów swego repertuaru - baronów, książąt i bankierów - zespół zainstalował się w ogrodzie z widokiem na Pałac Poznańskiego i tam w piątek zaprosił na premierową "Wesołą wdówkę".

Pomysł słuszny, ale pogoda paskudnie zaskoczyła. Straszna ulewa zaszkodziła technice. Orkiestra pod kierunkiem Lesława Sałackiego zamiast na balkonie grała schowana w sali. Uznanie dla dyrygenta, który, nie mając bezpośredniego kontaktu z wykonawcami, panował nad sytuacją i ze smakiem serwował muzykę Lehara. 

Z półgodzinnym poślizgiem (reanimacja techniki) Baron Zeta, ambasador księstwa Pontevedro w Paryżu, objaśniał sprawę patriotycznego obowiązku, jakim jest zatrzymanie w ojczyźnie 20 milionów młodej wdówki po bankierze. Pożyczony z Teatru Wielkiego świetny Przemysław Rezner z klasą, poczuciem 

humoru i wyczuciem stylu pełnił swoją powinność. Hanną z milionami była Bogumiła Dziel-Wawrowska z Warszawy, dla której udział w premierze to nagroda w krakowskim konkursie wokalnym. Jesienno-zimowa aura (para buchała z ust artystów) nie pomagała w wokalnych popisach - samo staranie o poprawność wymagało determinacji. Jako hrabia Daniło, zakochany w niej lowelas, wystąpił doświadczony solista z Gdańska, współpracujący z Operą Narodową, Grzegorz Piotr Kołodziej. 

Balet (choreografia Artur Zymełka) starał się dodawać uroku operetkowym obrazkom, a specjalne pas de deux w wykonaniu pary tancerzy z Opery Narodowej w Warszawie miało zaświadczać o baletowym smaku widowiska. Zwykle brawurowe sceny z gryzetkami od Mairiama zostały niestety tylko zaznaczone. Artyści w tempie przemierzali duże przestrzenie, suknie - zwłaszcza Hanny - (zaprojektowane przez Annę Bobrowską--Ekiert i specjalnie kunsztownie ozdabiane) miały dopełniać wytworną oprawę. Na scenie roiło się od fraków i galowych strojów, ale - jak wiadomo - niełatwo je nosić... 

Reżyser Zbigniew Macias postawił na dosłowność libretta, raczej odkurza niż inscenizuje stare dzieło. Szkoda, że tak bardzo postawił na gości, własnych solistów obsadzając dopiero w następnych spektaklach. 

Jaki będzie los inscenizacji? Za parę dni ma być pokazana w Sali Kongresowej w Warszawie. Spektakle w pałacowym ogrodzie to przygoda (publiczność opuszczała "zimowy" plener przed północą) więc dopiero po wakacjach - w TOYI czy w innej sali - okaże się, jak to jest, gdy "usta milczą, dusza śpiewa".
(mi)

Renata Sas
Express Ilustrowany
28 maja 2009
Portrety
Zbigniew Macias

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia

Dziadek do orzechów (P...
Rudolf Nuriejew
Zobacz arcydzieło baletu z Paryskiej ...