Moniuszko niespodziankami naszpikowany
„Verbum nobile" - reż. Henryk Konwiński - Opera Śląska w Bytomiu„Verbum nobile" Stanisława Moniuszki to polska opera komiczna, w której wybrzmiewają echa polskiej tradycji szlacheckiej. Niebawem zagości na scenie Opery Śląskiej w Bytomiu, bowiem premierę zaplanowano na sobotę, 16 listopada.
Tytułowe „słowo szlacheckie" to niezbywalna część etosu Polaków doby sarmatyzmu, świętość i gwarancja honoru. W XVIII wieku mówiło się: „Verbum nobile debet esse stabile", a żaden szlachcić nie ważył się złamać raz danego słowa. I ono właśnie stało się przyczyną zabawnych perypetii, które przeżywają bohaterowie opery Moniuszki. – To historia miłości, która pokonuje wszystkie przeszkody i w finale zwycięża. Nawet poniekąd zwycięża tytułowe słowo szlacheckie, jednocześnie... nie łamiąc go. Jak to się udaje? To już rola płci nadobnej, która zawsze roztropnie znajdzie wyjście z sytuacji – wyjaśnia Henryk Konwiński, reżyser spektaklu.
Najnowsza produkcja Opery Śląskiej powstała w koprodukcji z Akademią Muzyczną im. Karola Szymanowskiego w Katowicach, a w role solistów i chórzystów wcielili się studenci Wydziału Wokalno-Aktorskiego tejże uczelni. Za reżyserię, inscenizację i choreografię odpowiada Henryk Konwiński, kierownictwo muzyczne powierzono Tomaszowi Tokarczykowi, a scenografię i kostiumy stworzyła Alicja Patyniak-Rogozińska.
To już druga odsłona „Verbum nobile" w wykonaniu Henryka Konwińskiego. Wcześniejsza miała swoją premierę na deskach Opery Śląskiej 30 maja 2015 roku. Jak wyjaśnia reżyser, opera ta była realizowana wówczas łącznie z baletem „Na kwaterunku". - „Verbum nobile" to przypowieść sarmacka. Pokazują się tu tancerze, którzy są jakby rodziną bohaterów śpiewających. Druga część to balet „Na kwaterunku". Tu śpiewacy znajdują się na drugim planie, będąc gospodarzami sceny zajętej przez balet. Z kolei w obecnej odsłonie korzystamy jedynie z pierwszej części – podkreśla Henryk Konwiński.
Sielankowa opowieść o czasach sarmackich
Rzecz dzieje się w XVIII wieku. Dwaj przyjaciele, szlachcic Serwacy i szlachcic Marcin, obiecali sobie nawzajem, że ich dzieci, a więc Zuzia i Michał, pobiorą się, gdy tylko dorosną. Jednakże młodzi mają inne plany na życie. Spotykają się po raz pierwszy przypadkiem, gdy Michał ulega wypadkowi. Wówczas Zuzia podejmuje się opieki nad nim. Chłopak nie zdradza jednak swej prawdziwej tożsamości, ukrywając się pod imieniem Stanisława... Po pewnym czasie młodzi zakochują się w sobie, lecz miłosną sielankę przerywa ojciec Zuzi, który dał słowo przyjacielowi, że jego córka poślubi jego syna... tak zawiązuje się zabawna intryga prowadząca do happy endu.
Najnowsza premiera powstała w koprodukcji z Akademią Muzyczną. Młodzi adepci sztuki wokalnej otrzymali możliwość sprawdzenia swoich sił na deskach Opery Śląskiej. - W siatce godzin Wydziału Wokalno-Aktorskiego mamy przedmiot sceniczny oraz muzyczne opracowanie partii operowych. Do tej pory przedmiot ten odbywał się w systemie cotygodniowych zajęć. W tym roku podjęłam decyzję, że będzie on realizowany w systemie projektowym. Oznacza to, że zapewniamy studentom takie warunki, jakie będą mieć w późniejszej pracy na scenie. I tak też się to odbyło przy produkcji opery „Verbum Nobile" – zdradza dr hab. Ewa Biegas, dziekan Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej w Katowicach.
Casting odbył się w czerwcu, a w skład jury weszli m.in.: dyrektora Opery Śląskiej, reżyser i dyrygent. W przesłuchaniu mogli wziąć udział wszyscy studenci, od 1 do 5 roku. – Wakacje były okresem indywidualnego przygotowywania partii, a z dniem 1 października rozpoczęła się praca nad operą – precyzuje dr hab. Ewa Biegas. - Nie ukrywam, że było to ryzyko, ale oglądając pierwsze próby z orkiestrą, widzę, że przedsięwzięcie powiodło się, a młodzi ludzie podołali zadaniu w sposób fenomenalny. Jestem dumna z naszych studentów i pełna radości słuchając ich – ocenia pani dziekan. Dodaje też, że dla niej kwintesencją istnienia Wydziału Wokalno-Aktorskiego dla młodych śpiewaków są przedstawienia operowe. - Głęboko wierzę, że będziemy ich oferować studentom jak najwięcej- podkreśla.
Realizatorzy zgodnie podkreślają, że adepci sztuki operowej znakomicie odnajdują się na scenie. - Młodzi artyści sprawują się całkiem nieźle – ocenia reżyser Henryk Konwiński. Czy opera Moniuszki jest szczególnie wymagająca? - Myślę, że nie ma dzieła, które nie byłoby wymagające. W przypadku Moniuszki, który wydaje się być łatwy, miły i przyjemny, to jest dosyć złudne. Jest on dość perfidny, jeśli chodzi o różne frazy i niuanse – mówi reżyser i dodaje: - Cieszę się, że mogę pracować nad tym dziełem właśnie z młodzieżą.
Choć to dzieło jednoaktowe, naszpikowane jest niespodziankami muzycznymi. Czy są tu jakieś skomplikowane momenty, z którymi młodzież może sobie nie poradzić? - Nie sądzę, młodzież dobrze radzi sobie z wszystkimi partiami. Jeśli chodzi o ruch sceniczny, to trzeba pilnować, żeby udało się zachować styl i charakter tej polskiej opowiastki o Sarmacji – podkreśla reżyser. – Partia Marcina jest niezwykle trudna ze względu na pojawienie się najwyższych dźwięków, a jednocześnie występuje tu mnóstwo punktowanych rytmów. Wszystko to jest niesamowicie wirtuozerskie. Muzyka pięknie oddaje charakter postaci. U Serwacego podkreśla emploi charakterystyczne dla dojrzałego szlachcica, u Bartłomieja z kolei – rubaszność, a Stanisław śpiewa swoje arie w rytmie poloneza, z młodzieńczą werwą, żywiołowością i euforią, której przyczyną jest gorące uczucie – wylicza Tomasz Tokarczyk, kierownik muzyczny.
Wiele oper Moniuszki znamy, a niektóre arie chętnie nucimy. Czy i w „Verbum nobile" znajdziemy takie wpadające w ucho? - Takim momentem jest aria Stanisława i przepiękna dumka Zuzi. Sądzę, że po wieczorze sobotnim, tudzież niedzielnym, będziecie państwo ją sobie nucić - dodaje dyrygent.
Wysoki poziom artystyczny wykonawców „Verbum nobile" potwierdza też Krystyna Krzyżanowska-Łoboda, kierownik chóru. – W spektaklu biorą udział pierwsze roczniki Akademii Muzycznej, a więc ludzie najmniej doświadczeni, ale mają mnóstwo zapału i piękne głosy. Mam nadzieję, że spełnią oczekiwania widzów – mówi Krystyna Krzyżanowska-Łoboda. Przyznaje też, że materiału muzycznego nie było tu zbyt wiele do opanowania, ale zadanie jest bardzo odpowiedzialne, ponieważ studenci mają wystąpić na profesjonalnej scenie. – Wymagało to wiele drobiazgowej pracy – podkreśla. Zapytana o to, czy wśród młodych chórzystów widzi już jakieś nieoszlifowane diamenty, które mogłyby zasilić szeregi chóru Opery Śląskiej, odpowiada: - Bardzo bym chciała, żeby do nas dołączyli. Dysponują tak pięknymi głosami, że mam nadzieję, że część z nich zrobi karierę solową. Większość z nich przyjęłabym od razu do chóru.
Teraz wypada oddać głos przedstawicielce młodych wykonawców. Jedyną rolę kobiecą w tej operze powierzono Sylwii Ziółkowskiej, która wciela się w postać Zuzi. To jej debiut na operowych deskach. – To moja pierwsza operowa rola i pierwsze takie doświadczenie. Zupełnie różni się od pracy podczas przygotowania koncertów czy recitali, ponieważ dochodzi tu ruch sceniczny i gra aktorska – przyznaje Sylwia Ziółkowska. Operowa Zuzia obecnie studiuje na pierwszym roku studiów magisterskich w Akademii Muzycznej w Katowicach. Zapytana o to, czy udział w tej operze to trudne zadanie, odpowiada: - Myślę, że tak, ponieważ postać Zuzi różni się ode mnie. Ja preferuję role liryczne, dramatyczne, a Zuzia to młoda, zakochana dziewczyna o żywiołowym usposobieniu. Dzięki temu to ciekawe wyzwanie, służące rozwojowi.
Operę „Verbum nobile" premierowo zobaczymy w Operze Śląskiej już w najbliższą sobotę, 16 listopada, o godzinie 18.00. Kolejne spektakle odbędą się w niedzielę, 17 listopada, oraz w czwartek, 21 listopada. Dodatkowo, dzień po premierze w ramach cyklu „Porozmawiajmy o Operze: Opera blisko Ciebie" w sali koncertowej im. Adama Didura Opery Śląskiej realizatorzy spektaklu, czyli dr hab. Ewa Biegas - dziekan Wydziału Wokalno-Aktorskiego, Henryk Konwiński – reżyser oraz Tomasz Tokarczyk – kierownik muzyczny i studenci Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach opowiedzą o pracy nad operą.