Morderca i gwałciciel w PWSFTViT
"Roberto Zucco" - reż: M. Bogajewska - Teatr Studyjny PWSFTv i T w ŁodziMałgorzata Bogajewska przygotowuje ze studentami PWSFTViT w Łodzi spektakl oparty na historii włoskiego mordercy i gwałciciela Roberto Zucco.
Premiera dramatu Bernarda-Marie Koltesa Roberto Zucco odbędzie się w sobotę o godz. 19.07 na Małej Scenie w Teatrze Studyjnym w Łodzi.
- Koltes to jeden z klasyków literatury europejskiej. Dobrze jest, gdy studenci aktorstwa spotykają się na uczelni z wybitną literaturą. Później, podczas pracy w teatrze, niekoniecznie będą mieli możliwość mierzenia się z takimi tekstami - wyjaśnia Małgorzata Bogajewska. - To jest niezwykle trudny materiał. Myślę, że dla studentów to jest wyzwanie, ale takie wyzwania trzeba im stawiać już na początku ich drogi aktorskiej.
Zucco, zagubiony, wrażliwy chłopiec, mimo kierującego nim zbrodniczego instynktu, nie jest postacią odrażającą. Jedynym "nieskażonym" uczuciem, jakie odczuwa, jest miłość do dziewczynki, posłanej przez rodzinę na ulicę.
- Zucco to człowiek na granicy wybuchu. Pracujemy na skrajnych emocjach i wyśrubowanych sytuacjach, niezwykle nasyconych emocjami. Dla studentów ważne jest zmierzenie się z czymś takim - mówi Bogajewska.
- Wartość i trudność tego tekstu polega na tym, że jest on okrutny, niemalże brutalny, ale w swym języku poetycki. Nie da się tego zagrać "żyćkiem" czy "telenowelą". Tutaj trzeba naprawdę dotknąć teatru.
Prawdziwa historia, na kanwie której Kotles napisał swój ostatni dramat (zmarł na AIDS), dla reżyserki pracującej ze studentami szkoły filmowej, nie jest najistotniejsza.
- Ważniejsze jest dotknięcie rzeczy, których nie rozumiemy, a których nie musimy do końca zrozumieć. Zło przychodzi do naszego świata i ten świat dekonstruuje, ale to nie jest opowieść o mordercy. Na swej drodze spotyka kobietę, która nie reaguje na śmierć dziecka, brata, który sprzedaje siostrę do burdelu. Nie on jeden jest odpowiedzialny za zło tego świata - mówi reżyserka. - Zucco dokonuje zbrodni, przekroczenia, przed którym my się zatrzymujemy, ale trudno rozsądzić, kto jest bez winy.
Dlatego w spektaklu równie ważne są postaci drugoplanowe. Bogajewskiej zależało, by wszyscy aktorzy otrzymali duże, dość równe zadania.
Pracę nad spektaklem rozpoczęły dwutygodniowe improwizacje, w których wszyscy musieli nauczyć się wszystkich ról na pamięć. Nie było pewności, kto kogo będzie grał. W ten sposób studenci nie tylko "walczyli" o role, ale też mogli podejrzeć jak konkretne role postrzegają ich koledzy.
- To ich bardzo rozruszało, a ja miałam szansę przygotować obsadę. Chciałam też, aby nabrali poczucia, że mają szansę pokazać się, odejść od swoich dotychczasowych wizerunków, wyjść z ewentualnych szufladek, jeśli w takie wpadli - tłumaczy reżyser. - To jest spektakl dyplomowy. Moją rolą jest wydobyć ze studentów to, co najlepsze i jak najwięcej nauczyć. Żeby była to dla nich bardzo ważna artystycznie przygoda. "Dyplomy" muszą być aktorskie, role muszą być więc równo rozłożone. Zależało mi na tym, by poczuli, że wspólnie odpowiedzialni są za energię spektaklu. Mają żyć jego rytmem i wiedzieć, że każde spojrzenie w bok może zburzyć scenę kolegów.