Musical to więcej niż rozrywka

Rozmowa z Przemysławem Kieliszewskim

Nie boimy się tego, że jesteśmy teatrem rozrywki. Taka jest nasza funkcja, a człowiek chce odreagować rzeczywistość czy się wzruszyć. Ważne, byśmy nasze emocje, to, co chcemy przekazać ludziom, potrafili zakomunikować w odpowiedni sposób. Mądry, głębszy. W tym sensie jesteśmy teatrem pierwszego kontaktu. Tu chodzi o przekaz i formę

Z Przemysławem Kieliszewskim, dyrektorem Teatru Muzycznego w Poznaniu, o fenomenie popularności musicali rozmawia Magdalena Woźniak z Przewodnika Katolickiego.

Magdalena Woźniak: Pierwsza część musicalu "Mamma Mia!" zarobiła ponad 600 mln dolarów. Druga, którą można oglądać w kinach, również zapowiada się na kasowy hit. Czy jednak popularność tego typu produkcji powinna nas cieszyć?

Przemysław Kieliszewski: - Można się gniewać, że nasza kultura jest zamerykanizowana. A film i musical, czyli Hollywood i Broadway, to dwie dominujące gałęzie przemysłu kultury, które się przenikają. Obie wpływają na masową publiczność. Dziś ludzie tłumnie oglądają Mamma Mia!, a nie tak dawno temu "La La land", który poprzez Oscary podbił jeszcze zainteresowanie musicalami, i tymi filmowymi, i tym na scenie teatru. W Teatrze Muzycznym możemy się pochwalić setnym spektaklem "Zakonnicy w przebraniu", który w ciągu dwóch lat zagraliśmy dla ponad 80 tys. widzów. Ktoś może powiedzieć, że to jakaś banalna historyjka. Ja jednak jestem przekonany, że mówi o czymś więcej: przyjaźni, miłości i wierności.

Czyli nie chodzi tylko o rozrywkę?

- Nie boimy się tego, że jesteśmy teatrem rozrywki. Taka jest nasza funkcja, a człowiek chce odreagować rzeczywistość czy się wzruszyć. Ważne, byśmy nasze emocje, to, co chcemy przekazać ludziom, potrafili zakomunikować w odpowiedni sposób. Mądry, głębszy. W tym sensie jesteśmy teatrem pierwszego kontaktu. Tu chodzi o przekaz i formę. Mnie również zdarzają się sytuacje, że musical z początku wydaje mi się płytki. Gdy jednak materia trafi w ręce znakomitych realizatorów i wykonawców, udaje się uzyskać coś więcej, poprzez piękną muzykę, scenografię, choreografię i wiele innych aspektów. To wszystko nabiera innej barwy, jak w naszej ostatniej premierze "Footloose". I to publiczność docenia, bo spektakl jest prawdziwy, jest o czymś.

...i wtedy pojawiają się emocje.

- Właśnie. Do dziś pamiętam moje wzruszenie musicalem "Dreamgirls" w Londynie, coś mnie poruszyło. Po prostu cały wszedłem w ten spektakl. Właściwie reakcje wszystkich widzów były równie żywiołowe. Tak więc historie opowiedziane za pośrednictwem muzyki, nawet jeśli z przymrużeniem oka, jak choćby w przypadku wspomnianej "Zakonnicy w przebraniu", potrafią poruszyć człowieka. Widzowie wychodzą z teatru z uśmiechem na ustach albo ocierając łzy wzruszenia. Trudno więc mówić, że nie jest to wyrafinowana sztuka, skoro wzbudza takie emocje.

Teatr nie jest dziś tylko przedstawieniem dla widowni, ale angażuje ją do uczestnictwa. W czasie spektakli aktorzy wchodzą w reakcję z publicznością, a efekty specjalne są coraz bardziej widowiskowe. Czy sztuka sama dla siebie nie jest już wystarczająco interesująca?

- Teatr od swych początków miał prowadzić do katharsis, oczyszczenia emocji, poprzez przeżycie historii bohaterów scenicznych. Widz tego podświadomie oczekuje. Oczywiście, że każdemu zależy, żeby widza oczarować. Na przykład w spektaklu "Piloci" w Teatrze Roma pojawia się efektowny wybuch, którego gorący powiew czuć na twarzy, nawet gdy siedzi się na balkonie. Dookoła jest mnóstwo atrakcyjnych bodźców: w internecie, filmach, telefonach i teatr musi też się nieco w tym kierunku rozwijać. Jednak kontakt z żywym aktorem to coś nieporównywalnego i niezastąpionego. I właśnie dlatego trzeba w ludziach rozbudzać pragnienie obcowania z żywą muzyką i teatrem.

Operetka została w dużej mierze wyparta przez musicale. Dlaczego?

- Operetka jest gatunkiem historycznym, który był tworzony raptem przez około 40 lat. Jest kilka pięknych muzycznie tytułów, ale w większości ich fabuły są bardzo miałkie. Musical to bardzo szeroki i żywy gatunek, który ma ogromny potencjał komunikowania się z widzem, gdyż mówi dzisiejszym językiem. Reagował na konkretne wydarzenia, jak wojna w Wietnamie czy problemy społeczne, jak narkomania. To teatr żywego słowa i muzyki. W Polsce zaczął się mocno rozwijać, choć oczywiście daleko mu do Nowego Jorku czy bliższego Londynu, w którym znajduje się blisko 20 teatrów muzycznych. Musicale poruszają wiele współczesnych tematów, nawet jeśli są to komedie muzyczne. Można je interpretować i reżyserować na wiele sposobów. Weźmy na przykład "Footloose". Pierwszy film powstał w 1984 r., kolejny w 2011. Widziałem jego bardzo oryginalną interpretację w teatrze w Liverpoolu, gdzie nie było orkiestry, a na instrumentach grali aktorzy. Zrobił się z tego show. My zrobiliśmy "Footloose" w reżyserii Jerzego Połońskiego i z pewnością powstała bardzo mądra historia. Opowiada bowiem o wydzieraniu sobie przestrzeni wolności i relacjach międzypokoleniowych, a także o kobietach zaprogramowanych kulturowo na milczenie wobec przemocy mężczyzn. Wokół spektaklu powstał wespół z Wydziałem Zdrowia Urzędu Miasta Poznania projekt, do udziału w którym zaprosiliśmy 2 tys. uczniów szkół gimnazjalnych.

Na czym on polegał?

- Prócz obejrzenia spektaklu młodzież otrzymała specjalny program inspirujący do podążania za swoimi pasjami, a także ze świadectwami dziewczyn i chłopaków z ośrodka uzależnień Caritas. W ramach tej współpracy jesienią będą też uczestniczyli w kursach tańca. Naprawdę wszyscy bardzo chętnie się zaangażowali. Po kilku spektaklach odbyły się spotkania z aktorami, w których aktywnie uczestniczyli uczniowie. Trwała ożywiona dyskusja. To pokazuje, jak musical dociera do dzisiejszego odbiorcy, jak może być komunikatywny i jak na emocjach pospektaklowych można coś dobrego zbudować. Wierzę, że w temacie musicalu mamy jeszcze dużo do zrobienia i będzie on zdobywać coraz szersze grono odbiorców, których za jakiś czas będziemy mogli zapraszać do wspaniałej nowej siedziby.

___

Przemysław Kieliszewski - prawnik z wykształceniem muzycznym, doktor nauk humanistycznych, adiunkt w Instytucie Kulturoznawstwa UAM w Poznaniu. Autor licznych publikacji, menedżer artystów oraz zespołów muzycznych w Polsce i za granicą, organizator kilkuset koncertów i przedstawień. Od 2013 r. dyrektor Teatru Muzycznego w Poznaniu.

Magdalena Woźniak
Przewodnik Katolicki
5 września 2018

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia