Musicalowe „Szwagierki" w białostockim Teatrze Dramatycznym

„Szwagierki" - aut. Michel Tremblay - reż. Michał Znaniecki - Teatr Dramatyczny im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku

Na musicalową formę postawił reżyser Michał Znaniecki w spektaklu „Szwagierki" – najnowszej propozycji Teatru Dramatycznego im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku. Dzięki temu tekst Michela Tremblaya z lat 60. XX wieku ma szansę trafić do szerszego grona odbiorców.

Czternaście kobiet w jednej kuchni. Cóż może z tego wyniknąć? Prawdziwa mieszanka wybuchowa, zwłaszcza gdy spotkają się umęczone gospodynie domowe, sfrustrowane żony, zazdrosne sąsiadki i fałszywe przyjaciółki.

„Czy ja wyglądam na taką, która coś wygrała?"

Reżyser przekonuje, że tekst kanadyjskiego dramaturga – mimo że sprzed 60 lat – jest wciąż aktualny (przekładu dokonał Józef Kwaterko). Kobietami, a w zasadzie ludźmi targają przecież wciąż te same emocje. Miłość, zazdrość, gniew, nienawiść.

Kobiety spotykają się w kuchni Germany Luzon, by pomóc jej wklejać do albumów kupony, które wygrała w loterii. Cały milion kuponów! Będzie mogła za to umeblować mieszkanie. I nic za to nie zapłaci. Spotkanie będzie okazją do barwnych rozmów pań, nie tylko z sąsiedztwa. Snucia opowieści o nieudanych małżeństwach, zawiedzionych nadziejach i... przegranym życiu. „Czy coś wygrałaś?" – powtarza się wciąż pytanie. „A czyja wyglądam na taką, która coś wygrała". Przecież w życiu nie jest jak w filmie.

W tym tekście – przypomnijmy – z lat 60. – mamy żarty np. o uciszaniu teściowej poprzez okładanie jej po głowie czy próbę opowiedzenia dowcipu o zgwałconej zakonnicy przez jąkającą się dziewczynę. Czy są aktualne dziś? Niekoniecznie. Żeby w pewien sposób ograć archaizmy, reżyser zdecydował się na musicalową formułę. To właśnie w piosenkach kobiety w szczery sposób wykrzykują swój stosunek do mężów, dzieci, rodziny czy sąsiadek.

Wplecione w tekst piosenki Romana Kołakowskiego z muzyką Hadriana Filipa Tabęckiego niosą nie tylko prawdziwe emocje, ale dają też widzom pewien oddech. Trzeba jednak przyznać, że poziom ich wykonania jest bardzo różny. Może to kwestia zbyt głośnego podkładu, a może akustyki uniwersyteckiej auli (ze względu na przedłużający się remont budynku Teatru Dramatycznego spektakl jest grany w auli Wydziału Nauk o Edukacji Uniwersytetu w Białymstoku – przyp. aut.)?

Zdecydowanie bardziej udane songi mamy w części drugiej spektaklu, na czele z przebojem o grze w bingo oraz brawurowym wykonaniem Katarzyny Siergiej. W pierwszej wyróżnić trzeba utrzymaną we francuskim stylu piosenkę Kamili Wróbel-Malec. Przygotowaniem muzycznym zajmował się Marcin Nagnajewicz.

Jak musical, to i choreografia (odpowiada za nią Inga Pilchowska). Sceny zbiorowe są, mają swoje tempo, ale najzagorzalsi fani musicalowych produkcji mogą poczuć pewien niedosyt. A szkoda, bo potencjał był naprawdę duży.

Obsada z operowym akcentem

W „Szwagierkach" mamy za to całą galerię barwnych postaci. W wielu momentach show kradnie Germana Luzon (gościnnie Renata Dobosz). Pewna siebie pani domu, która wygrała na loterii i już w myślach urządza mieszkanie. Kobieca szyfonowa sukienka, kobiece kształty i czerwone szpilki tylko dodają jej animuszu. Solistka operowa obdarzona mezzosopranem wypada nie tylko przekonująco, ale zaskakująco. Wnosi do białostockiej produkcji powiew świeżości i oryginalny, wyraźny operowy akcent. Trafiona obsadowa decyzja.

Po drugiej stronie jest pani Anioł (Arleta Godziszewska). Zmęczona życiem, małżeństwem, w rozciągniętym swetrze i czarnej spódnicy. Zazdrości sąsiadce wygranej i proponuje, by... ukraść część kuponów. Róża (Justyna Godlewska-Kruczkowska) i Gabriela (Agnieszka Możejko-Szekowska) wtórują w narzekaniu – wszak nie mają z czego być zadowolone. Córka Germany Linda (Paula Gogol) skrywa swoją tajemnicę o porzuceniu przez chłopaka (spędziła z nim już jednak feralną noc), więc nie jest skora do pogawędek w kobiecym gronie. Mamy też uzależnioną od leków rudowłosą dziewczynę (Urszula Szmidt), jąkającą się, z bliznami na twarzy (Kamila Wróbel-Malec) oraz okładającą po głowie teściową (gościnnie Małgorzata Putynkowska/Alicja Ewa Złoch) elegantkę, która nie potrafi zapanować nad emocjami (Beata Chyczewska).

W opozycji do nich stoi pochodząca „z wyższych sfer" Lisette de Courval (Monika Zaborska). Dumnie nosi etolę z norek, wakacje spędza na Wyspach Kanaryjskich i z rozrzewnieniem wspomina podróż Transatlantykiem.

Tempo wzrasta, gdy na scenie pojawia się duet dwóch ekscentrycznych staruszek – Angelina (Katarzyna Siergiej) i Renia (Katarzyna Mikiewicz), a także transwestyta Pierrette (Sławomir Popławski). Cóż za kostiumy, cóż za stylizacje! W krótkich scenkach, a także w teatrze cieni możemy zobaczyć jeszcze Mateusza Stasiulewicza.

Obsada to mocna strona białostockiej produkcji. Każda z grających osób próbuje wycisnąć ze swojej postaci to, co najatrakcyjniejsze. Od aktorek (i aktora) nie można wprost oderwać oczu i nie chodzi tutaj o wielce atrakcyjną stronę wizualną. Pod warstwą specyficznej charakteryzacji trudno też rozpoznać grające osoby.

Wałki na głowie i prawda, która boli

Kostiumy przygotowane przez Bartosza Jakuba Kamińskiego-Lingo robią wrażenie. Panie występują w kuchennych fartuszkach, zdeptanych bamboszach i znoszonych spódnicach. Na głowach mają imponujących rozmiarów wałki i peruki. Autor tych szalonych stylizacji nie kryje inspiracji modą z lat 60. Oczywiście przedstawia bohaterki w krzywym zwierciadle i w przerysowany sposób. Wystarczy zajrzeć w twarze zmęczonych kobiet, by wyobrazić sobie, jak życie je „przeczołgało" i zniszczyło ich marzenia o szczęściu.

Mocnym elementem jest też scenografia autorstwa Luigi Scoglio. Jej pełne możliwości możemy podziwiać w scenach piosenek, kiedy to sporo się dzieje w dwóch bocznych niszach. Scenografia ma potencjał, by zaistnieć na prawdziwej teatralnej scenie.

„Szwagierki" to solidna pozycja w repertuarze białostockiego Teatru Dramatycznego. O kobietach, nie tylko dla kobiet. Wywoła śmiech, ale też refleksję, która może być naprawdę bolesna.

Anna Dycha
Dziennik Teatralny Białystok
14 marca 2024

Książka tygodnia

Zdaniem lęku
Instytut Mikołowski im. Rafała Wojaczka
Piotr Zaczkowski

Trailer tygodnia