Musimy być jak szkło

"Roberto Zucco" - reż: Małgorzata Bogajewska - Teatr Studyjny PWSFTViT w Łodzi

Idealny spektakl teatralny, podobnie jak perpetum mobile, kamień filozoficzny - nie istnieje. To truizm. Można jednak wskazać cechy, jakie winien spełniać. Dotyczy to też spektaklu, w którym grają przyszli adepci aktorstwa. Przenosząc na deski Teatru Studyjnego w Łodzi sztukę Bernarda-Marie Koltesa "Roberto Zucco", Małgorzacie Bogajewskiej udało się zrealizować dwa postulaty najważniejsze przy "dyplomie": młodzi aktorzy są tu na pierwszym planie, a spektakl jest atrakcyjny dla widza.

W "Roberto Zucco" spotykają się fascynacje Koltesa, obecne już w pierwszych jego dramatach, pisanych pod wpływem "Pieśni nad pieśniami" oraz "Zbrodni i kary" Fiodora Dostojewskiego, a także echa francuskiego teatru absurdu. Pisząc swą ostatnią sztukę, inspirował się postacią tytułowego, prawdziwego młodego mordercy. Zucco zabił rodziców, bo nie chcieli pożyczyć mu samochodu, potem policjanta i spotkanego w parku nastolatka. Uznany za psychicznie chorego i umieszczony w zakładzie, gdzie miał być leczony, Zucco uciekł do Francji, po drodze rabując, dopuszczając się gwałtów i kolejnych morderstw.

U Koltesa Zucco nie jest psychopatycznym zbirem, lecz buntownikiem, który nie akceptuje świata działającego według zasad dżungli. Niespokojnym marzycielem, który nie godzi się na odbieranie mu marzeń. Krwawym Jamesem Deanem uwikłanym we własną niedojrzałość, dla którego największym wrogiem jest na równi nieprzyjazny, nieludzki świat, który osacza coraz bardziej, jak i on sam.

Małgorzacie Bogajewskiej zawdzięczamy pomysł cenny z nazwijmy to "pedagogicznego" punktu widzenia. Zdarzenia rozgrywają się pośród hałd śniegu, w przestrzeni dalekiej od rzeczywistości. Młodzi aktorzy zasiadają na kilku krzesłach na środku sali i częściowo na widowni. Są pod stałą obserwacją publiczności. Choć w centrum opowieści jest Zucco (przez konfrontację z nim tworzona jest wizja nieprzyjaznego świata), nie sposób wskazać postaci nieważne. Aktorzy tylko w połowie noszą kostiumy swoich bohaterów. Pod nimi mają więzienne kalesony z więziennymi numerami. Oniryczny nastrój podkreśla epizodyczny, rwany tok narracji. Do zmiany przestrzeni akcji wystarczą gra świateł i przestawienie krzeseł. Jeśli w tle pojawi się czasem muzyka, dobrana jest nie dla wzbudzenia łatwego uczucia grozy, lecz dla budowy okrutnego, wywróconego do góry nogami świata.

Reżyser dała studentom nie tylko dobry i mocny tekst. Młodzi aktorzy znają porządek każdej ze scen, znają cele, które mają realizować. I robią to tak, że nie sposób w zasadzie wskazać role słabe. A zadanie jest tym trudniejsze, że nawet jeśli pozornie nie grają, jeśli nie znajdują się w centrum wydarzeń, to muszą budować kontekst lub komentarze dla zdarzeń. Każda z postaci, choć początkowo marginalizowana, odegra w dramacie życia Roberto Zucco swoją rolę. Także grana przez Dagnę Ciporę wyuzdana Szefowa nocnego klubu. Śpiewane przez nią piosenki przestaną tylko określać "duszny" charakter świata.

Z błyskiem w oku, śmiało gra Roberta Zucco Mateusz Król. Infantylizowana przez otoczenie Dziewczynka, którą z Zucco połączą swoiste śluby krwi, jest dzięki Darii Polasik uosobieniem niewinności. Kontrapunktem jest dla niej natomiast starsza Siostra, wybornie skarykaturyzowana przez Aleksandrę Bognę Rodzik. Ich niezdolny do wyższych uczuć brat (Filip Pławiak obdarza go niepokojącą mieszanką cech) nie może uciec od ciągłego powielania błędów ojca. Godne uwagi i ważne dla spektaklu są też role strażników i policjantów, których grają Jan Jakubowski i Adam Kupaj, nawet jeśli grając "złego glinę" Kupaj nie może uwolnić się od maniery Heatha Ledgera.

"Musimy być jak szkło. Musimy być niewidzialnym wśród niewidzialnych" - powtarza Zucco, gdy czuje, że pętla zaciska mu się na szyi coraz mocniej. Niebawem przyjdzie świadomość, że od pewnych rzeczy nie sposób uciec. Łódzcy dyplomanci na scenie nie są jak szkło. "Roberto Zucco" w Teatrze Studyjnym pokazuje, że możemy być o ich aktorską przyszłość spokojni.»

Łukasz Kaczyński
Polska Dziennik Łodzki
21 marca 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia