Muzycznie - Dzień 4.
„Nasza racja" – reż. Adam Ziajski, Lena Witkowska – Społeczne Miejsce Kultury Scena Robocza w PoznaniuCzwartego dnia okazało się, że obydwie propozycje artystyczne mają charakter muzyczny – pierwsza z inspiracji kabaretem XX-lecia międzywojennego, a druga jako muzo dram.
Miejsca zajmujemy na scenie, przy stolikach, przykrytych czerwonymi obrusami o długim włosiu, miłym w dotyku (scenografia: Adam Ziajski, Piotr Kamiński). Przed oczami widzimy podwyższenie z kurtyną z tego samego materiału, co obrusy. Za chwilę zza tej kurtyny wynurza się pobielona twarz i dłonie w białych rękawiczkach. Wita, zapowiada, zachęca do oglądania. W sposób absolutnie enigmatyczny, ale intrygujący.
„Nasza racja" w reż. Adama Ziajskiego i Leny Witkowskiego (oraz wykonaniu jej samej) Społecznego Miejsca Kultury Scena Robocza to kalejdoskop zaskoczeń, postaw i prowokacji. Lena Witkowska wciela się w kilka różnych postaci (np. niemego „Kosmitę", który dociera do sedna pomarańczy lub neurotycznego Królika w futrze w gwiazdki), z których każda będzie poruszała inny temat, komentujący porządek świata. W skondensowanych scenach przedstawi szereg tematów, które narosły w niej przez lata podczas obserwacji rzeczywistości (o czym szeroko opowiedziała podczas rozmowy po spektaklu z Katarzyną Knychalską). Stąd oddaje głos dziwnym postaciom, z których każda może być takim „odłamkiem" refleksji.
Po każdej krótkiej scenie bohaterka znika na chwilę w kulisach, żeby błyskawicznie przemienić się w kogoś innego – nie tylko zmieniając kostium, ale prezentując nam inne emocje i postawę. Lena Witkowska jest jak kameleon: mówi mocnym głosem, pięknie śpiewa i cały czas skupia na sobie uwagę. W pewnym momencie mamy nawet interakcję z publicznością: są wróżby i tworzenie wizji przyszłości. Dzięki temu sami możemy się zastanowić nad tym, jak chcielibyśmy, żeby wyglądał świat oraz jaką energię do niego wysyłamy.
„Nasza racja" to spektakl taki, jak współczesny świat: bombardujący chaotycznym „pakietem" informacyjnym, głównie grającym na emocjach, do którego powinniśmy się szybko odnieść, właściwie nie mając czasu na refleksję. Lena Witkowska i Adam Ziajski zainspirowani konwencją kabaretu XX-lecia międzywojennego świetnie wykorzystali ten pomysł. Na koniec zaproponowali niejakie ukojenie piosenką w stylu Ewy Demarczyk o miłości i strachu. Bo to może to jest tak naprawdę najważniejsze: wybór pomiędzy miłością a strachem, które definiują naszą postawę wobec świata w ogóle.
„Trzecia godzina gratis" – Wojan Trocki z zespołem
Z Teatru im. Wandy Siemaszkowej przenieśliśmy się do klimatycznej przestrzeni Rzeszowskich Piwnic, gdzie można było wziąć udział w muzycznej uczcie. „Trzecia godzina gratis" to autorskie przedstawienie muzyczne, które jest oniryczną podróżą przez różne, często skrajne emocje, związane z pracą oraz relacją z drugim człowiekiem. Śpiewane mocnym głosem przez Wojana piosenki przerywane są jego narracją, w której opowiada o perypetiach swojego bohatera, dzięki temu całość jest niezwykle spójna.
Na scenie z Wojanem Trockim występuje czwórka muzyków: Hipolit Woźniak (gitara), Artur Zajączkowski (perkusja), Jan Woźniak (kontrbas) oraz Robert Bielak (skrzypce). Z przyjemnością patrzy się na ich uśmiechy oraz porozumiewawcze gesty. Na scenie skumulowana jest wysyłana w publiczność energia, której można dać się ponieść.
Pięciu artystów w odświętnych ubraniach robi ferment w duszach słuchaczy. Jest emocjonalność i ekspresja. I potrójny bis, bo przecież „Trzecia godzina gratis".
Dzień czwarty przyniósł muzyczny rollecoaster emocjonalny. Ciekawe, jaki będzie jutrzejszy finał?