Myśleć samodzielnie

"Jednocześnie" - reż. Łukasz Garlicki - Teatr Studio im. Stanisława Ignacego Witkiewicza w Warszawie

W sztuce "Jednocześnie" pierwsza scena mogłaby być ostatnią, a ostatnia pierwszą. Jej materią jest codzienność, autorem rosyjski realista Jewgienij Griszkowiec, zaś wykonawcą - Łukasz Simlat.

Bohater Griszkowca, o którym wiemy tylko, że jest mężczyzną w wieku 30-40 lat, stara się zrozumieć, "jak to jest urządzone", jak działa świat, jak pracuje ludzki organizm, gdzie jestem ja, co ma na mnie wpływ, na co ja nie mam wpływu, ale niemożliwe, bym mógł to zupełnie zignorować. Tak jak we fragmencie

o wojnie (która szaleje teraz w kilku miejscach na świecie, choć ja robię w domu sałatkę) i o walczących: "A żołnierze? Kim oni są - żołnierze? Jak ja to rozumiem, kim są żołnierze? To nie ci mężczyźni w wojskowych mundurach, jakich spotykamy w mieście. Albo ci, których widzimy w telewizji... w wiadomościach". Żołnierze to są ci chłopcy, których fotografie wyświetla Bohater z rzutnika. Młodzi, uśmiechnięci, o spokojnych twarzach. Każdy ma swoją biografię. Swoją miłość. Plany na potem. To są właśnie "żołnierze".

I tak działa mechanizm sztuk Griszkowca ("Zima", "Miasto", "Jak zjadłem psa") - poprzez to, co jednostkowe, osobiste przekazać metaforyczny komunikat. Ponieważ autor sam jest wykonawcą swoich monodramów, a jego bohaterowie zawłaszczają elementy jego biografii, doskonale wie, jak nawiązać kontakt z publicznością. Jak sprawić, by widz poczuł się swojsko i przytulnie, a jednocześnie zaczął myśleć samodzielnie. Ułatwiają to: prosty język, znajome tematy, czułość dla ludzkich słabości i ironiczne, ciepłe poczucie humoru. Można je dostrzec w prawie każdej scenie. Gdy bohater marzy o śpiewaniu jak Elvis; gdy zakochuje się jako chłopiec w ilustracji z książki, którą musi potem "po męsku" oddać do biblioteki; gdy zastanawia się jako dorosły, czy należałoby pójść do zakładu fotograficznego, by zrobić sobie zdjęcie na nagrobek, czy może zdać się na dobry gust rodziny.

Tekst, który wyreżyserował Łukasz Garlicki, ma nam jednak uświadomić (lub raczej przypomnieć), ile zjawisk zachodzi jednocześnie. Ile myśli bije się o pierwszeństwo w naszej głowie. Ile odczuć, często skrajnych, powodują w nas rozmaite zdarzenia; jak reagujemy na sztukę, na wspomnienia.

Siedząc na widowni Teatru Studio, można więc było pomyśleć, że równolegle toczy się bój o suwerenność Ukrainy, metamorfozie ulega życie prywatne prezydenta Francji, w Polsce Meryl Streep daje miniwykład na temat gender, a pociągi mają 1000 minut opóźnienia, bo (jako jedyni w Europie) "taki mamy klimat".

Kamila Łapicka
W Sieci
7 lutego 2014

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia