Myśleliście, że Polska jest taka?

rozmowa z Katarzyną Wielgą

- Nie jest tak, że otwieramy kramik i mówimy: obejrzycie coś wspaniałego z Polski i szczęki wam opadną - rozmowa z Katarzyna Wielgą

Agnieszka Kowalska: W niedzielę kończy się Rok Polski w Izraelu. Był widoczny?

Katarzyna Wielga: Tak, przynajmniej dla kręgów opiniotwórczych. Izraelskie gazety pisały zdecydowanie więcej o naszej kulturze. 

Wcześniej Polska pojawiała się w mediach zwykle, gdy zdarzył się u nas jakiś antysemicki wybryk albo w aspekcie historycznym. Kontekst doniesień rzadko był pozytywny. W czasie Roku Polskiego przyjechało do nas wielu izraelskich dziennikarzy. I oni pisali już tak: myśleliście, że Polska jest taka i taka (głównie: szara, antysemicka, nudna), ale mają superkluby, dużo się tam dzieje w sztuce współczesnej, a Warszawa może stać się drugim Berlinem. Taki artykuł ukazał się w "Time Out". Ostatnio czytałam informacje, które nie miały już żadnych wstępów: "superfajne przedstawienie z Polski" albo "Has - wybitny reżyser, odkrycie".

Jak przygotowywaliście się do polskiego sezonu? 

- Zaczęliśmy od zaproszenia izraelskich twórców do Polski. Chcieliśmy, by to kuratorzy i szefowie tamtejszych instytucji kultury powiedzieli, co im się podoba, z kim chcą współpracować. Zaprosiliśmy około 200 osób - z instytucji nie tylko mainstreamowych, bo chcieliśmy dotrzeć głównie do młodych odbiorców. Przyjechali też właściciele klubów, komiksiarze. Niczego nie wymuszaliśmy. Jak coś zaskoczyło, to OK, jak nie - trudno.

I co się okazało? 

- Że mamy podobne gusta. Że zamiast do tradycyjnej sztuki wolą sięgnąć do Artura Żmijewskiego czy Zuzanny Janin, Mariusza Trelińskiego czy Krzysztofa Warlikowskiego. Zaskoczyło mnie, że wysiedzieli na "Krumie", bo żeby tamtejsza publiczność wytrzymała na spektaklu 2,5 godziny bez przerwy, to prawie niemożliwe. Albo to, że tak bardzo spodobał się tam Has. Przekonaliśmy się, że jeżeli chce się mieć publiczność, to lepiej zapytać partnera, co chciałby zobaczyć, a jeszcze lepiej zrobić z nim coś wspólnie. Dlatego w ramach Roku Polskiego mieliśmy tyle koprodukcji.

Jakich? 

- Np. spektakl "Bat Yam - Tykocin", który ostatnio prezentowano na Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. To koprodukcja Teatru Współczesnego we Wrocławiu i Teatru Habima. Trudno wymienić wszystkie kooperacje, ale chciałabym wspomnieć warsztaty polskich i izraelskich komiksiarzy zakończone wydaniem albumu "Kompot". Oni zmagali się ze stereotypami - Polaków, Żydów, Izraelczyków. 

Od początku wiedzieliśmy, że musimy poruszyć tematy historyczne i w odpowiednich proporcjach wymieszać ze współczesnymi. Trudne kwestie i tak by się pojawiły. Dlatego zorganizowaliśmy warsztaty "Marzec \'68. Pożegnania i powroty", podczas których studenci izraelscy i polscy robili research o Marcu. Zakończyło się to wystawą w Jafie, wyszła książka. 

Nie mogło zabraknąć "Dybuka" Warlikowskiego, bo on pokazuje, w jaki sposób Polacy zainteresowani są tematyką żydowską i jak sami myślimy o tym temacie. Swoje poczucie winy, problem, że jakaś cząstka nas, naszej kultury zginęła i boli jak u pacjenta z obciętą ręką - niby jej nie ma, a jednak się ją czuje.

Spektakl "Bat Yam - Tykocin" też mówił o trudnych relacjach polsko-żydowskich, o wizytach w obozach zagłady, o kolaborowaniu z okupantami, wydawaniu Żydów. Z punktu widzenia 30-latków. Chcieliśmy dotrzeć do młodych, tych, którzy Polskę znają albo ze szkolnych wycieczek, z podręczników, albo z opowieści babć, niekoniecznie pozytywnych. 

Czy takie narodowe inwazje jak Rok Polski mają w ogóle sens? 

- Jeśli zapada decyzja, że organizujemy Rok Polski, to za tym idą większe pieniądze i możliwości. A w przypadku Izraela, gdzie wiedza o naszej kulturze była prawie żadna, mocne uderzenie jest istotne. Również dla Izraelczyków, np. to, że wysłaliśmy tam wielu polskich dziennikarzy, którzy przestali patrzeć na ich kraj w kategorii wojennego newsa. Ale na pewno nie jest tak, że my otwieramy swój kramik i mówimy: a teraz obejrzycie coś wspaniałego z Polski i szczęki wam opadną.

Czy artyści dotykali w jakiś sposób bieżącej polityki, reagowali na sytuację? 

- Oprócz protestu Artura Żmijewskiego, który wycofał swoją pracę z wystawy "Historia przemocy" w Hajfie, bo uważał, że wystawa o przemocy, która otwiera się, gdy trwa operacja w Gazie, i do niej się nie odnosi, jest hipokryzją, to nie. Albo nie tak bezpośrednio. Były prace na wystawach, które mówiły np. o radykalnych ruchach osiedleńców na Zachodnim Brzegu. Czy to można nazwać naszym angażowaniem się w sprawę palestyńską? Chyba nie. 

A dlaczego robiliście też projekty w Palestynie? 

- Bo to potrzebne. Skoro mamy w Izraelu kuratora z Muzeum Sztuki Nowoczesnej Sebastiana Cichockiego, to dlaczego nie miałby zrobić warsztatów w Akademii Sztuki w Palestynie? Te działania traktowałabym bardziej w kategoriach pomocowych niż artystycznych. Prof. Ireneusz Krzemiński miał wykład o "Solidarności" na Uniwersytecie Al Quds zatytułowany "Solidarność jako ruch wolnościowy bez rozlewu krwi". To ważne, bo pokazuje różne drogi walki o swoje racje. Jacek Kortus, który zagra finałowy koncert Roku Polskiego, pojedzie też do Betlejem. Staraliśmy się nie wchodzić bezpośrednio w politykę, to nie nasza rola. Ale też nie cenzurowaliśmy prac. Jeśli artysta chciał coś powiedzieć, mówił. 

W niedzielę finał. Izraelczycy się śmieją, że to najdłuższy kulturalny sezon wszech czasów... 

- No tak, bo niby oficjalnie kończymy 24 maja, mając za sobą ok. 140 projektów, ale to nie koniec. W czerwcu otworzymy wystawę designu przygotowaną przez fundację Bęc Zmiana, zespół Mitch & Mitch pojedzie nagrywać płytę. I mam nadzieję, że jeszcze przez kolejne lata te nawiązane znajomości będą tam procentować. To dopiero będzie sukces tego roku.

Więcej o Roku Polskim w Izraelu: www.poland-israel.org

* Katarzyna Wielga - teatrolożka, pracuje w Instytucie Adama Mickiewicza, koordynator Roku Polskiego w Izraelu. Wcześniej zajmowała się projektami teatralnymi, tanecznymi i interdyscyplinarnymi tzw. kultury młodzieżowej. Współprodukowała m.in. prezentację polską w ramach Lille - Stolicy Kulturalnej Europy 2004 czy festiwal teatralny Polski Express 2 w Berlinie

Agnieszka Kowalska
Gazeta Wyborcza
25 maja 2009
Portrety
Katarzyna Wielga

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia