Myszkując za zemstą
"Dziadek do orzechów" - reż. Ewa Piotrowska - Teatr Baj w WarszawieMyszy siedziały cicho pod miotłą planując atak. Teraz wyruszają po zemstę do jednego z warszawskich domów. Domyślacie się, przeciw komu wyciągają broń?
Odgrzewamy, a raczej staramy się udoskonalać w duchu ponadczasowości klasyki światowej sztuki. Z jednej strony w teatrze widnieją na podium tradycyjne postaci, wyrwane ze świata lektur i baśni, z drugiej prezentują się superbohaterowie, o coraz to wymyślniejszych zdolnościach. Czy da się połączyć te dwa rozbudowane wymiary w jedno, by przykuć uwagę dziecka na sześćdziesiąt minut?
"Dziadek do orzechów" - jedno z przyjemniejszych, związanych z wigilijnym nastrojem opowiadań. Kojarzy nam się z pierwszą gwiazdką, dojadaniem dokładek, długo oczekiwanymi pudełkami pod drzewkiem i zaciętą walką dwóch królestw: ludzi i gryzoni. Spektakl w reżyserii Ewy Piotrowskiej jest uwspółcześnioną wersją, w której akcja rozgrywa się w Warszawie. Nadchodzi czas, gdy Mysi Król wypływa na powierzchnie idąc tropem zemsty. Przemierzając dzielnice, w końcu odnajduje swojego znienawidzonego rywala, a naszego dzielnego bohatera – Dziadka do orzechów. Jak potoczy się to starcie?
Idąc nicią bajkowej tradycji Klara ma wielkie serce, Fred wyobraźnię, a sceny przeszłości pokazywane są w formie teatrzyku cieni. Jednak możemy pozwolić sobie na coś więcej. Dodać elementy wyrwane z teraźniejszości. Odwiecznie czarodziejski wujek Drosselmeier, zakłada czarną pelerynę i broni miasta. Jaki symbol świeci na granatowym, wieczornym niebie, gdy potrzeba śmiałka do walki ze złem?
Spektakl autorstwa Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk jest bezpieczną przystanią do interpretacji dla najmłodszych. Dzięki przedstawieniom w lekkiej formie i oprawie, dzieci wykształcają w sobie percepcję by rozumieć i kreować własną opinię, na temat poważnych dzieł literatury. Jak zawsze w Teatrze Baj muzyka gra jedną z głównych ról, by pomóc odbiorcom łączyć zjawiska z dźwiękami. A wiadomo, że uczymy się szybciej tego co ma określony rytm. W tym przypadku schematem i stylem muzycznym zajął się Wojciech Błażejczyk.
Rozłożenie rekwizytów na scenie zmusza do wczesnych, przedpremierowych zgadywanek. Po co tu worek, pudełko, co oznacza dany element? Od czego zaczniemy? Rozplanowanie przedmiotów to proces, który raz rozpisany zostaje puszczony w czas. Mapę obiektów i ich przyszłych podróży stworzyła Anna Chadaj, zajmująca się scenografią. Od teraz są one w rękach aktorów, odsłonięte na widok lub schowane przez reżysera światła (Prot Jarnuszkiewicz).
Korzystając z ustalonej choreografii i własnych zdolności gimnastycznych oraz potencjału ciała postaci poruszają się swobodnie, po terenie im bliskim. Ruch jest najważniejszy, ponieważ ekspresja i swoboda płynie z ludzi, a nie rzeczy. Należy zawzięcie walczyć z przeszkodami, by wydobyć z siebie odpowiednią ilość energii i emocji, aby słowem i ciałem tańczyć w rytm scenariusza. Gestów, ruchu i przemieszczania dopilnowała Marta Bury. Jednak zawsze coś zaskoczy, zmieni wyznaczoną trasę, zrzuci stopę o milimetr na lewo. Zawsze coś nowego się z teatru wyniesie, od strony widowni, sceny czy kulisów.
Słońce powoli wstaje, muchy budzą się ze snu, a spod ziemi wyrastają barwne dzwoneczki, a w nas siedzi, przygotowujący się do sezonowej hibernacji duch świąt. Co chwilę wyciera zaspane oczy z resztek drzemki i dziwi się, widząc śnieg wyrzucany tonami z chmur, obsypujący chodniki w kwietniu. ,,Dziadek do orzechów" pasuje do niespodziewanego klimatu za oknem. Mimo że ostatni raz tytuł ten pojawił się w repertuarze 17 marca, na pewno jeszcze wróci na deski teatru. Zachęcam do udania się na niego, gdy tylko nadarzy się okazja!