Na afisz wchodzi

"Szklana menażeria" - reż: Andrzej Chichłowski

Samotność, ucieczka, izolacja, niezrozumienie. Przerabianie, przymierzanie, kombinowanie. Zanik wartości, rozkład tradycyjnego modelu rodziny. Świat widziany przez pryzmat szkła. Brzmi znajomo i bardzo współcześnie? Tak, tyle, że ta sztuka ma już prawie siedemdziesiąt lat. Mowa o "Szklanej menażerii" Tennessee Williamsa. O dramacie, który rozpocznie nowy, powakacyjny sezon w Teatrze im. Aleksandra Sewruka w Elblągu. O dramacie, który doczekał się wielu realizacji filmowych oraz teatralnych. Wreszcie, o dramacie, który jest zaliczany do klasyki literatury amerykańskiej XX wieku. Premiera już w najbliższą sobotę, 18 września.

Nowy sezon u Sewruka zaczyna się od kryzysu, a właściwie od Wielkiego Kryzysu. Przenosimy się do lat 30. ubiegłego wieku i obserwujemy życie drobnomieszczańskiej rodziny. No, właśnie. Słowo „rodzina” jest tutaj kluczowe. Zaś czas i miejsce nie mają tutaj znaczenia. Równie dobrze mogłoby się to dziać dzisiaj. I pewnie gdzieś obok, a może w naszym domu, się dzieje. Tymczasem patrzymy na Amandę, dwójkę jej dzieci: Laurę i Jima oraz na szklane figurki. Co widzimy?

 - Postaci, które zatrzymały się w jakimś dziwnym czasie. Nie potrafią dostosować się do tego, co dzieje się w teraźniejszości. Szczególnie Amanda, która żyje według podstawowych kryteriów przeniesionych z młodości - mówi Mirosław Siedler, dyrektor Teatru im. Aleksandra Sewruka w Elblągu - Dziś mamy podobną sytuację. Jest wiele osób, które żyją w swoim przeszłym świecie. Nie potrafią się dostosować, nie potrafią być tolerancyjni, nie potrafią akceptować. Tak jak Amanda nie akceptuje syna. On ma pracować i zarabiać, a nie robić karierę i szlajać się po nocach. Amanda chce mieć kontrolę nad wszystkim i nad wszystkimi. Nie przejmuje się tym co jej dzieci przeżywają naprawdę, jakie mają pragnienia.
 
- Na Amandę można patrzeć jak na wstrętną babę, która jest egoistką. Kocha swoje dzieci, stara się, ale kompletnie jej to nie wychodzi. Ona mentalnie żyje w latach 20., jej dzieci są zupełnie z innego świata i w ogóle nie potrafią zrozumieć sposobu myślenia matki - wskazuje  Andrzej Chichłowski,  reżyser spektaklu.

- Jest to sztuka o młodej dziewczynie, która jest samotna, zamknięta w sobie. Nie chce wyjść do ludzi, nie radzi sobie,  pokochała swoją szklaną menażerię.-  uważa Maria Makowska–Franceson, aktorka wcielająca się w rolę Amandy -  Teraz w życiu najważniejsze są pieniądze, kariera, cwaniactwo. Ktoś wrażliwy i osamotniony, cichy w tym świecie jest słabeuszem. Nie lubimy takich ludzi. Teraz się trzeba przepychać łokciami.  

Nie ma chowania się za formą

Twórcy spektaklu podkreślają, że nie jest to spektakl prosty. Zarówno dla widzów, jak i dla aktorów.
- Jest to trudny materiał dla aktorów. Tutaj nie mają szansy, schowania się np. za ostrą charakterystycznością, która pozwala na zbudowanie formy. Jest za to cały proces psychologiczny, który aktor musi sam przeprowadzić. Trzeba to zagrać. Mało tego, trzeba to zagrać delikatnie, prawdziwie, intymnie. - mówi Mirosław Siedler, dyrektor Teatru im. Aleksandra Sewruka w Elblągu. -  Znaczenie ma to, co jest najważniejsze w aktorstwie, to co nam często umyka: skąd przychodzę, kim jestem, po co przychodzę, jaki jestem, i co mam do zaoferowania  w tym życiu scenicznym?

35 – lecie pracy artystycznej Marii Makowskiej-Franceson

Marii Makowskiej-Franceson elbląskim widzom nie trzeba przedstawiać. Zapadła w pamięć dzięki niezliczonej ilości ról. Wymieńmy te ostatnie: Pani Tod w „Mein Kampf” czy Eugenia w „Tangu”.  Są nawet tacy, którzy do dziś wspominają debiut aktorki na elbląskiej scenie. Musiała być to nie byle jaka kreacja, zważywszy na fakt, że Makowska właśnie obchodzi 35-lecie pracy artystycznej. Rola Amandy w „Szklanej menażerii” będzie rolą jubileuszową aktorki. Wróbelki ćwierkają, że z tej okazji premiera będzie bardziej obfitowała w niespodzianki niż zwykle. Cóż pozostaje czekać do soboty.

(-)
Elbląski Dziennik Internetowy
18 września 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia