Na dnie kieliszka, czyli "Pijacy" w Teatrze Bagatela

"Pijacy" - aut. Franciszek Bohomolec - reż. Artur Więcek "Baron" - Teatr Bagatela w Krakowie

Piję, bo piję, piję, bo lubię, piję, bo jestem obciążony genetycznie. Wszyscy moi przodkowie pili. Pili moi pradziadowie i dziadowie, pił mój ojciec i piła moja matka. Nie mam sióstr ani braci, ale jestem pewien: gdyby byli na świecie, wszystkie moje siostry by piły i wszyscy moi bracia również by pili.

 

Jedno jest pewne. Piliśmy, pijemy i pić będziemy. Ze smutku, z uciechy, dla towarzystwa, zgodnie z tradycją. Od wieków powtarzane frazesy "ze mną się nie napijesz", czy wyśpiewywane "a teraz idziemy na jednego" wdarły się tak bardzo do polskiej gościnności, że z pijaństwa uczyniły sport narodowy. Czy jest szansa na zmiany? Raczej nie... Doskonale obrazuje to osiemnastowieczny tekst Franciszka Bohomolca. Na jego podstawie powstał spektakl "Pijacy" w Teatrze Bagatela.

Wszystko zaczyna się od biesiady w stylu staropolskiej szlachty. W końcu każda posiadówka musi być obficie zakrapiana alkoholem. O to dba gospodarz Pijakiewicz (Krzysztof Bochenek). Jego goście bawią się znakomicie. Kawaler Iwroński (doskonale pijany "od samego początku do samego końca spektaklu" Wojciech Leonowicz), Ebriacki (zjednujący sobie publiczność tańcem "na podwójnym gazie" Krzysztof Cybulski), Łykaczewski (Dariusz Starczewski) i Lusztykiewicz (Juliusz Krzysztof Warunek). Panom dłużne nie pozostają damy, a wśród nich Pijakiewiczowa (Aleksandra Godlewska), która - mimo wygłaszanych poglądów - chętnie chwyta za kieliszek, razem z Łykaczewską (wspaniała i przezabawna Ewa Mitoń) i Ebriacką (Alina Kamińska).

Historia jest dość zwyczajna, ale z każdym głębszym kieliszkiem nabiera tempa. Zabawa zdaje się nie mieć końca, dopóki nie odbija się głośnym echem dnia wczorajszego. Dopiero na kacu pijaństwo zaczyna przerażać. Początkowa euforia miesza się z bólem głowy i dolegliwościami żołądkowymi. Wszystko oczywiście... do następnego razu. A tych kolejnych razów podczas spektaklu jest całkiem sporo. W końcu trzeba wydać synowicę Pijakiewicza (Justyna Schneider) za mąż, a kandydatów do ręki jest dwóch...(Patryk Szwichtenberg i Wojciech Leonowicz).

Osiemnastowieczny tekst Bohomolca na scenie nabiera rumieńców, szczególnie w połączeniu z prozą Pilcha czy Jerofiejewa. Kostiumy (Dorota Roqueplo) z epoki i przyciągająca wzrok scenografia (Łukasz Błażejewski), a szczególnie finezyjny żyrandol z pustych, szklanych butelek - dodaje charakteru. Muzyka rodem z weselnego parkietu, patriotyczne przyśpiewki z meczów piłki nożnej czy pijackie szlagiery uzupełniają prześmiewczy portret Polaka. Staropolski tekst, współczesna ekspresja, iście polska energia sprawia, że przedstawienie wybrzmiewa nie tylko w uszach widzów, ale zostawia po sobie coś więcej. Polska dusza może się w nim przejrzeć jak w lustrze.

"Pijacy" nie są jednak lekcją moralizatorską, nie są też dwugodzinną terapią ani spotkaniem klubu AA. Spektakl "Barona'' (Artur Więcek) nie potępia i nie ocenia. Za to świetnie komentuje polską rzeczywistość, która jak widać od XVIII wieku wcale się tak bardzo nie zmieniła.

To nie pierwsza i zapewne nie ostatnia krakowska interpretacja tekstu Franciszka Bohomolca. W 2009 roku "Pijacy" za sprawą Barbary Wysockiej pojawili się na deskach Starego Teatru. Jak dziś pamiętam te salwy śmiechu wybuchające raz za razem na Scenie Kameralnej. Choć spektakl w Teatrze Bagatela jest przygotowany w innej konwencji i trudno je bezpośrednio porównać, to nadal pozostaję fanką wcześniejszej interpretacji. Zdaje się nie tylko ja, bo po wyjściu ze spektaklu, w kolejce do szatni, nieskrępowani widzowie wyrażali swoje szczere opinie. Wśród nich pojawiły się m.in. głosy "widziałem lepsze".

Bez wątpienia lepiej byłoby, gdyby - bez względu na wystawiany danego dnia tytuł - przy drzwiach wejściowych do teatru nie "odpoczywali" mniej lub bardziej pijani mieszkańcy miasta.

Agnieszka Gałczyńska
Dziennik Teatralny Małopolska
1 lutego 2025

Książka tygodnia

Małe cnoty
Wydawnictwo Filtry w Warszawie
Natalia Ginzburg

Trailer tygodnia