Na dnie marzeń
"Chcę do nieba. LeningradŁódź" - reż. P. Dąbrowski - Teatr Nowy im. K. Dejmka w ŁodziSpotkanie w "mieście upadłym i fabrycznym, gdzie marzenia lecą na dno" urządził Teatr Nowy, wykorzystując teksty rosyjskiego barda Siergieja Sznurowa. Założyciel grupy Leningrad, kompozytor i poeta, wnikliwy obserwator życia, za co nieraz podpadł władzom, pisał o swoim mieście i ludziach.
Realizatorzy koncertu-spektaklu "Chcę do nieba. LeningradŁódź", przygotowanego pod opieką artystyczną Zdzisława Jaskuły. uznali, że w obu miejscach na ziemi skaczemy na takiej samej trampolinie, bez widocznej szansy odbicia się. W miłość uwierzyć trudno, bo "nie pogadasz z dziewczyną, jak nie masz kasy", zostaje "gandzia" i stracone złudzenia, a wszystko, co w życiu słychać, widać i czuć podsumowuje powtarzane w finale: "razpizdziaj". O to najłatwiej.
Trio (Lena Ledow - piano, Przemysław Kowalski - bas, Artur Mostowy - perkusja) akcentuje frazy zgrabnie splatając wszystkie smaki muzyki (w klimacie od jazzu po dancing).
Rolę stosownie zblazowanego Sznurowa przejmuje Przemysław Dąbrowski. Towarzyszą mu Anna Werecka (mezzosopran) i Jolanta Jackowska. Z założenia jest jak na estradowej chałturze, z fortepianu się dymi, płyną piosenki, a z ekranu czasem coś dopowie obywatel - jakby statystyczny w obrazie obu miast. Toczy się szesnaście opowieści z beznadzieją w tle i uporem, by jednak nie dać się chandrze.
Nie byłam na premierze. Podczas drugiego wieczoru kompletu na widowni nie było. Duża Sala nie służy takiej formie przedstawienia. Kontakt z podającymi tekst jest zbyt odległy.
Sznurów przysłał życzenia, "aby spektakl odbył się na najwyższym poziomie. Lub na najniższym. Tylko broń boże nie na średnim, bo to jest najgorsze". Wykrakał.