Na do widzenia ze Współczesnym

"Hopla, żyjemy!" - reż. Krystyna Meissner - Wrocławski Teatr Współczesny

Krystyna Meissner żegna się z nami jako dyrektor Wrocławskiego Teatru Współczesnego premierą własnej sztuki "Hopla, żyjemy!". Żegna się, bo jest za stara. Tak to wygląda zza biurek urzędników. Zrobiła ten spektakl jakby w proteście, że o młodości czy starości nie decyduje tylko metryka urodzenia

Co może być pięknego w starości? To samo, co w młodości, tylko jakby z drugiego końca. Przypomnę wszystkim ponadczasowo pięknym i młodym, że Europa, a w niej Polska, starzeją się bardzo szybko. Starość w teatrze nie jest niczym nowym. W "Kartotece" Różewicza ważną rolę odgrywa Chór Starców, akcja "Chłopców" Grochowiaka dzieje się w domu starców prowadzonym przez siostry zakonne, a w "Tangu" Mrożka ze swoim wiekiem nie mogą się pogodzić: Stomil ibabcia Eugenia. Ale to były lata sześćdziesiąte ubiegłego wieku. Autorzy chcieli, żeby ktoś dostrzegł naturalność jesieni życia. Starsi ludzie byli już dla społeczeństwa poza życiem. Teraz jest chyba jeszcze gorzej. Ulicznym zdarzeniem "Starość jest piękna" Vilara zwracał uwagę parę lat temu warszawski Teatr Polonia.

W ubiegłym roku na scenach Poznania i Warszawy pojawiła się melancholijna opowieść o starości "Józef i Maria" Turriniego. Na ubiegłorocznym festiwalu Dialog Wrocław oglądaliśmy aż trzy sztuki z różnych punktów dotykające tego problemu. Najbardziej prowokujące wydarzenie "O twarzy. Wizerunek syna Boga" w reżyserii Castellucciego, szukająca jeszcze głębiej "Gardenia" w reżyserii Platela czy dwuczęściowy spektakl Emmy Dante "Zamek Zisa" i "Tancerze". Te eseje teatralne o starości zaproponowała nam Krystyna Meissner, szefowa autorskiego, jednego z najciekawszych w Europie festiwalu.

Teraz żegna się z nami jako dyrektor Wrocławskiego Teatru Współczesnego premierą własnej sztuki "Hopla, żyjemy!". Żegna się, bo jest za stara. Tak to wygląda zza biurek urzędników. Zrobiła ten spektakl jakby w proteście, że o młodości czy starości nie decyduje tylko metryka urodzenia. Początkowo chciała to powiedzieć adaptacją "Miłości w czasach zarazy" Marqueza, ale autor po filmowej adaptacji nie chciał rozmawiać o przeniesieniu jego książki na scenę. Krystyna Meissner wyraźnie inspiruje się jednak powieścią kolumbijskiego noblisty. Jest to jednak dzieło osobne.

W domu starców dwójka bohaterów: On (Jacek Piątkowski) i Ona (Ewa Dałkowska) próbują żyć normalnie, ale wszyscy im przypominają, że są już na to za starzy oboje. Czy kult młodości zabije ich miłość? Pewnie, tak jak starsi teatromani zapamiętają z tego spektaklu przynajmniej jedno zdanie: Wyglądasz, jakbyś wstał z grobu, masz pysk zdechłego konia. To celnie wymierzona dawka pogardy. Czy dla kogoś starość może być piękna? Na scenie zobaczymy całą plejadę aktorów, którzy nie godzą się z kalendarzem, bo uważają, że nie ma do tego powodów. To tylko teatr kocha ich trochę jakby mniej.

Krzysztof Kucharski
POLSKA Gazeta Wrocławska
30 czerwca 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...