Na fali
"Diablo!" - reż. Joan Baixas - Teatr Animacji w PoznaniuSpektakl "Diablo!" jest owocem niezwykłego spotkania dwóch wielkich artystów, których dzieli epoka - malarza i reżysera Joana Baixasa z poetą Fernando Pessoą, żyjącym na przełomie XIX i XX wieku.
Portugalczyk napisał ponad 25 tysięcy tekstów i wymyślił kilkadziesiąt heteronimów (autorów, których nazwiskami podpisywał utwory). Hiszpan realizuje spektakle na pograniczu performansu i teatru plastycznego, posługując się wypracowaną przez lata metodą twórczą. Zespół Teatru Animacji chwycił reżyserski, scenograficzny, muzyczny zamysł Baixasa, niczym wiatr w żagle, i popłynął na fali poezji Pessoi. Perfekcyjne i zdumiewające formą dzieło stanowi hołd złożony poecie oraz obraz wdzięczności okazanej reżyserowi za poprowadzenie grupy.
Syreny wabią marynarzy
W rytm litanii układającej się z heteronimów na scenie powstaje mur z książek, oddzielający widzów od animatorów. Zza barykady publiczność spogląda na tłumacza (granego jednocześnie przez sześciu aktorów), bo taką pracę Pessoa wykonywał dwa razy w tygodniu. Znudzony poeta zdejmuje urzędniczy prochowiec, odsłania roboczy kombinezon i rozdziela się na wymyślonych przez siebie literatów. Każdy z nich odrębną osobowość komunikuje przekazując te same treści podobnymi, ale jednak różniącymi się gestami. W ten sposób widzowie wprowadzeni zostają w świat Alvaro de Compas i jego eposu "Oda maritima".
Sterty książek zaczynają pełnić rolę falochronu, stwarzającego publiczności komfort spokojnego obserwowania chwilami mrocznej opowieści. Syreny wabią marynarzy. Wybitnie zdolna Julianna Dorosz tak skutecznie uwodzi głosem widzów, że nie sposób uciec myślami ze scenicznego świata. Statki kołyszą się na wzburzonym morzu. Piraci, wesoło podśpiewując, opróżniają zapasy rumu. Zrelaksowani turyści tańczą na pokładach w świetle zachodzącego słońca. Śruby napędowe statków obracają się monotonnie. Od rana w portach praca wre przy załadunku towarów na nowoczesne frachtowce. Przemyka samotny, smutny, zlękniony człowiek.
Tęsknota za bryzą
Kalejdoskop poetyckich zdarzeń artyści układają z: kartek papieru, stronnic książek, które na oczach widzów przekształcają w efemeryczne postaci i formy, z gestów, czasem wzbogacanych o grę korzeniami, dźwięków tworzonych aparatem głosowym na żywo, momentami bardziej znaczących niż słowa. Doskonale zgrany zespół animatorów, oświetleniowców, akustyków i plastyków zastępuje aktorów wcielających się w konkretne postaci. Harmonia żywiołów na scenie jest odzwierciedleniem ich harmonijnej współpracy. Dzięki nim trudno oderwać wzrok od skrzącej się we wszystkich odcieniach błękitu w blasku słońca morskiej toni, mimo że na scenie fizycznie nie pojawia się ani jedna kropla wody. Za ich sprawą zaskakują nagle wznoszące się żagle, na których artyści na żywo tworzą malarskie obrazy wspaniale komponujące się z pokrywającą je w kolejnej sekwencji projekcją. Oni są winni zmianie postrzegania zwykłego prochowca i doszukiwania się w nim oznak życia.
Termin premiery też ma niebagatelny wpływ na odbiór sztuki. Sezon teatralny powoli dobiega końca, ustępuje miejsca letnim eskapadom. Tęsknota za morską bryzą sięga zenitu, więc jeszcze wzmaga intensywność odczuwania scenicznych wrażeń. Kończąc spektakl artyści sygnalizują metaforę życia, pozostawiają myśl, która będzie powracała podczas spojrzeń na fale uderzające o brzeg.