Na granicy czasów
"Wesele" – reż. Maja Kleczewska – Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie,,Wesele" Mai Kleczewskiej jest pochodem widm z przyszłości – nie z przeszłości. Jest niepokojem o to co może stać się jutro. Nie wspomnieniem tego, co stało się wczoraj.
,,Wesele" w reżyserii Mai Kleczewskiej i z dramaturgią Grzegorza Niziołka zobaczyłam z drobnym opóźnieniem – mniej więcej rok po premierze. Pamiętam jednak szał jaki ogarnął krakowską publiczność na wieść o tym, że reżyserka ,,Dziadów" zaprezentuje na scenie dawnego Teatru Miejskiego inny polski arcydramat – w dodatku w nawiązaniu do oryginalnej inscenizacji z 1901 roku i w rocznicę tamtej premiery. Sama, chociaż nie mogłam być na premierze, interesowałam się tym spektaklem. Pamiętam filmy promocyjne, które pojawiały się w social mediach teatru, w których obsada odpowiadała na pytanie ,,Czym jest dla mnie Wesele?" Z tym samym pytaniem wyszłam z teatru..
,,Wesele" jest pędem, pragnieniem i tańcem
Spektakl dzieje się bardzo blisko widzów – duchy pojawiają się na podeście, dosłownie przechodzą przez widownie na scenę – i zarazem bardzo daleko od nich. Wszystko dzieje się jednocześnie – to niezwykle naturalne. Spektakl oddziela się od publiczności niewidzialną czwartą ścianą – już przed podniesieniem kurtyny słychać głosy i śpiewy aktorów. Moment jej podniesienia (w pewnym sensie symboliczny, bo podczas tego spektaklu teatr prezentuje kurtynę o tematyce metateatralnej według projektu autora ,,Wesela") nie jest momentem rozpoczęcia spektaklu, lecz odsłonięciem czegoś, co i tak już trwa. Gdy jest to już dostępne dla naszych oczu, widzimy i słyszymy jak po jednej stronie sceny aktorzy rozgrywają najważniejsze dialogi w dramacie (co nie zawsze dzieje się na środku sceny, na pierwszym planie) a z drugiej, pozostała część obsady, poddaje się improwizacjom tanecznym i aktorskim. Takie jednoczesne rozgrywanie się ,,Wesela" przywodzi od razu na myśl inspirację ,,Weselem" Andrzeja Wajdy, jednak (wiem, że wiele osób tu się ze mną nie zgodzi), odniosłam wrażenie, że w teatrze ten pomysł wyszedł znacznie lepiej niż w filmie.
Jest to w dużej mierze zasługa scenografii – np. w scenie wezwania Chochoła, widzowie widzieli, że akcja dzieje się jednocześnie w izbie i na dworze – w oknach widać było tańczące osoby, podczas gdy Poeta i Rachela stoją na tle ścian z drugiej strony domu. Ta scenografia, autorstwa Małgorzaty Szczęśniak, chociaż otwiera pole do innowacyjnych zabiegów w interpretacji dramatu, bardzo silnie związana jest z oryginalną scenografią Wyspiańskiego (białe barwy, obecności drewnianej skrzyni Anny Tetmajerowej, łóżko). Podobnie, robiące wrażenie, kostiumy autorstwa Konrada Parola, które, w dużej mierze (głównie w przypadku postaci realistycznych) nawiązują do tych, które nosili aktorzy w 1901 roku podczas prapremiery.
,,Wesele" jest korowodem barwnych postaci, ale także pochodem upiorów
O przebiegu ,,Wesela" przede wszystkim decydują Ci bohaterowie, którzy znajdują się na granicy światów...
Dr. hab. Iwona Rusek w książce Rytuał i śmierć. Studia o literaturze XIX wieku pisze o weselu bronowickim jako o rytuale przejścia, w którym o przebiegu akcji decydują postaci liminalne – w spektaklu Kleczewskiej widzimy czworo takich bohaterów. Po pierwsze Rachela (w tej roli widziałam Dominikę Bednarczyk) jako postać, która jest zawieszona między światami – światem przeszłym i przyszłym. Gdy ona się pojawia, akcja zwalnia. Jej obecność hipnotyzuje weselników, na co odporny jest tylko Poeta (Mateusz Janicki), który, jako osoba związana ze sztuką, jest w stanie odbierać sygnały od tej na wpół realistycznej a na wpół fantastycznej postaci. Rachela, jako jedyna postać, kończy sztukę w innym momencie życia, niż w tym, w którym znajduje się jako weselnik w Bronowicach – w zakrwawionej sukience opiera się na ramieniu Poety. Takimi postaciami są też Państwo Młodzi (wspaniale zagrani przez Martynę Krzysztofik i Mateusza Bieryta), którzy, jako osoby przechodzące ze stanu wolnego na małżeński, znajdują się w zawieszeniu między swoją poprzednią rolą społeczną a tą którą właśnie przyjmują. Najważniejszym momentem dla Panny Młodej jest więc scena oczepin, pięknie zainscenizowana w spektaklu Kleczewskiej (tylko zasygnalizowana w oryginalnym tekście dramatu). Jednak oczepiny są tu przede wszystkim tłem dla pojawienia się kolejnej postaci liminalnej – Isi. Dziecko w kulturze znajduje się często na granicy światów – między światem rzeczywistym a tym, z którego przychodzi. Widzi więcej i ma kontakt ze zjawiskami niezwykłymi – w późnej dorosłości te zdolność odzyskujemy, co podkreśliła Bożena Adamek, która, obsadzona w roli Isi, z dziecka stała się babcią. Oczekiwanie Isi wiąże się nierozerwalnie z przybyciem pierwszej zjawy, Chochoła, przedstawionego w spektaklu Kleczewskiej jako tańcząca kobieta (rewelacyjna choreografia, której autorką jest Kaya Kołodziejczyk, w roli Chochoła widziałam Annę Krysiak).
Postaci fantastyczne przyjęły kostium polityczny.
Są pochodem przerażających, okrwawionych, zdeformowanych na twarzach trupów. Kiedy oni się pojawiają, akcja zwalnia. Weselnicy, oprócz osób dialogujących z daną zjawą, zdają się ich nie zauważać, chociaż wciąż są obecni na scenie. Stańczyk (w tej roli Dyrektor Teatru Krzysztof Głuchowski) przybiera postać polityka, z którym Dziennikarz przeprowadza wywiad za pomocą współczesnego mikrofonu radiowego. Kostium polityczny, prorosyjski, przybiera również Hetman (jako Hetmana widziałam Rafała Dziwisza). Najmocniejszy przekaz ma oczywiście, doskonale zagrana przez Tomasza Wysockiego, scena z Rycerzem Czarnym, który, pokazany jako polski żołnierz, rozstrzeliwujący Żydów, łamie mit o nieskazitelnym polskim bohaterze. Chciałabym w tym miejscu zwrócić uwagę na to, skąd on przychodzi – Rycerz Czarny w spektaklu Kleczewskiej dla nas, widowni, czyli dla tych, którzy są tu i teraz, przychodzi z przeszłości, ale dla Poety (postaci realistyczne wyraźnie znajdują się w tamtym czasie, w chacie bronowickiej w 1900 roku) jest to postać, pochodząca z przyszłości. Jego wizja, związana z krwią i śmiercią, która, przez bohatera spektaklu Kleczewskiej, zdaje się jest traktowana jako coś pociągającego, jest dla Poety zapowiedzią tego, co dopiero nadejdzie.
Wiem, że Rycerz Czarny inaczej wyglądał w ,,Weselu" Wyspiańskiego, jednak, uważam, że w wymiarze, przede wszystkim symbolicznym, ta scena bardzo koresponduje z oryginalnym tekstem. Czy Wyspiański także nie łamał wielkich, polskich mitów? Najpierw właśnie w ,,Weselu", a potem, równie silnie, w ,,Wyzwoleniu" i ,,Akropolis"
,,Wesele" Kleczewskiej to ogromny popis możliwości aktorskich całego zespołu.
Widać, że aktorzy przestudiowali nie tylko dramat Wyspiańskiego, ale również życiorysy autentycznych postaci, które posłużyły Wyspiańskiemu jako wzór przy pisaniu ,,Wesela". Na scenie nie można oderwać oczu od świetnie poprowadzonych i bardzo realistycznie zagranych postaci mieszczan-inteligentów: Poety (Mateusz Janicki) i Dziennikarza (Rafał Szumera). Podobnie jest z bohaterami z warstwy chłopskiej – wspaniały Jasiek Antka Sztaby i Kasper Wojciecha Dolatowskiego (to była pierwsza inscenizacja, w której zwróciłam uwagę na postać Kaspra, Wojciech Dolatowski ma naprawdę niesamowitą zdolność do wyciągania drugoplanowych bohaterów na plan pierwszy, co zauważyłam już w ,,Państwie" i ,,1989"). Cały czas w centrum uwagi znajdowała się Lidia Bogaczówna, jako Radczyni, a obok niej Julia Latosińska i Alina Szczegielniak (Zosia i Haneczka). W tym pochodzie realistycznych postaci bardzo wybijają się również Juliusz Chrząstowski jako Gospodarz oraz Marcin Kalisz, który, jako Czepiec, w ostatnim akcie przejmuje, po Gospodarzu, rolę przywódcy całego wydarzenia.
,,Wesele" jest lękiem.
Strachem, który przychodzi razem z Wernyhorą - osobą, która naprawdę widziała wojnę, nie przychodzi do Gospodarza jako przywódca, wojownik, lecz jako wrażliwy człowiek. Tak go właśnie zagrała Anna Syrbu – doskonale obsadzona w tej roli, i nie chodzi mi tu o płeć, bo wydaje mi się, że w przypadku obsadzania postaci spoza światów i legendarnych ich wygląd nie ma większego znaczenia, ale właśnie ze względu na oddanie ludzkiej strony Wernyhory – jego smutku. Wernyhora jest jedynym duchem, który nie budzi przerażenia w widzach. Nadchodzi w innym momencie niż pozostałe duchy – pojawia się sam/a, z przepowiednią.
,,Wesele" w 1901 roku było przepowiednią. Utwór napisany w atmosferze niepokoju do pewnego stopnia przewidywał to co ma się stać niedługo na świecie, w 19014 roku. U Kleczewskiej Wernyhora przychodzi z Kresów, z obrazem wojny, która już wybuchła. Weselnicy stoją w osłupieniu, nieruchomi przed wyświetlanymi na ekranie obrazami nadchodzącej zagłady. Czy ,,Wesele" Kleczewskiej jest również przepowiednią, czy raczej ostrzeżeniem?
,,Wesele" jest Polską zdominowaną przez Chochoły
Monumentalne Chochoły, które idą za bohaterami jak poruszający się las w ,,Makbecie". Chochoł jest spokrewniony ze śmiercią. To spektakl o śmierci Polski, symbolizowanej przez serce. To serce, które puka pod gorsetem Panny Młodej, w którym mieści się Polska, pokazana w ,,Weselu" jako Hades, do którego Pannę Młodą porywają biesy. To serce, które, wykrwawiający się na oczach widzów Chochoł, brutalnie wyjmuje ze swoich piersi.