Na granicy kunsztownego świata
"Tirza" – reż. Paweł Miśkiewicz – Teatr Współczesny we Wrocławiu29 maja 2021 r., w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu miała miejsce po długiej przerwie premiera niezwykłego spektaklu "Tirza" w reżyserii Pawła Miśkiewicza. Głównym bohaterem sztuki Arnona Grunberga jest Jörgen Hofmeester (w tej roli świetny Jerzy Senator).
Być może każdy z nas ma w sobie coś z Hofmeestera. Być może on jest każdym z nas, to Everyman. To on tworzy sobie w głowie przypowieść o miłości, cierpieniu, kobiecie i córce, o poszukiwaniu siebie i budowaniu własnej przestrzeni. Być może jego dom jest domem każdego z nas. Każdy ma w sobie Hofmeestera, chciałoby się rzec.
To zmyślne i kunsztownie utkane przedstawienie opowiada o rodzinie Hofmeesterów, o nim, o Jego Małżonce (w tej roli możemy podziwiać Ewelinę Paszke-Lowitzsch), która z jednej strony jest kobietą świadomą siebie, z pazurem, która potrafi i krzyknąć i zatańczyć na stole, ale z drugiej strony jest Artystką - Malarką, która nosi w sobie smutek i odznacza się kruchością.
Ich córka Tirza (obiecująca Maria Kania) jest jeszcze dzieckiem, które stawia pierwsze kroki ku dorosłości, nie potrafi odnaleźć się w świecie konsumpcji i zysku. Od dziecka hartowana przez ojca lekturą "zbójeckich książek", ma ambiwalentny stosunek do swej Matki, a jednak gdzieś w głębi duszy bardzo za nią tęskni. Tirza nie jest świadoma siebie, ale próbuje się ogarnąć i bardzo chce wyjechać ze swym chłopakiem do Afryki.
Relacje między Tirzą a rodzicami są zagadkowe i pełne oczekiwania. A wszystko to toczy się w przygnębiającej atmosferze po 11 września. Małżonka wraca do domu niczym Odyseusz i próbuje zbudować nowy porządek.
To, co najważniejsze dzieje się w języku opowieści i poprzez mistrzowską grę aktorską. To język, podążając tropem Johna Austina (autora "Jak działać słowami") jest tym co konstytuuje świat, lecz co zrobić z granicami świata? Czy świat ma granice? Czy język wypowiedzi kobiety w patriarchalnym świecie ma szansę zbudować na nowo ich dom? Czy świat Małżonka jest ograniczony ramami jego wyobraźni, a wiadomo, że co wyłania się i wychodzi z ram o tym zwykło się mówić, że to jest underground? (jak w piosence zespołu Coma "Undergound").
A gdzie w tym wszystkim miejsce dla Tirzy? Czy i ona, która już jest „dana światu" musi stoczyć bój, codzienną walkę, by niczym uczennica przywołana do odpowiedzi obrysować na tablicy ramy swego domu?
Emocje zawsze znoszą matematykę, a dom jest tam, gdzie go sami wybudujemy, chociażby miało to być na afrykańskiej pustyni. I Pani, i Nauczycielka (w tej roli znakomita Krzesisława Dubielówna) doskonale o tym wie, dlatego z przymrużeniem oka spogląda na ten świat europocentryzmu. Wiedzą też o tym Jefried (Ricky Lion) i Choukri (Miłosz Pietruski).
Ten spektakl jest kunsztownym światem, ale i próbą walki, którą każdego dnia musimy toczyć tak o siebie, jak i o swój świat. Jest to misterna konstrukcja znaczeń i emocji. Walczmy więc. Ale nie z bronią w ręku, a z uśmiechem. Siłą woli i urokiem, jak czyni to Małżonka i jak będzie czynić Tirza.
Scenografią zajęła się Barbara Hanicka. Hanicka zbudowała świat sceniczny, który wraz z muzyką, realizacją świateł tworzy misterną konstrukcję znaczeń. Na scenie jest stół, przy którym bohaterowie toczą słowną walkę o nowy porządek. Przy drugim stole zmyślnie tańczy Małżonka. Są również telebimy, na których wyświetlają się sylwetki aktorów, aby podkreślić wyrazistość spektaklu, wyrazistość spotkania.
Muzyka również tworzy nastrój tego spektaklu, chociażby w momencie, kiedy Tirza gra na instrumencie, dając popis swych zdolności muzycznych bądź w momencie, kiedy Hoffmester śpiewa – „Bei mir bist du schoen" (w jidisz!). Taniec również jest ważnym elementem spektaklu. Szczególnie uwidacznia się to wówczas, gdy Małżonka staje się tancerką.
Miśkiewiczowi, w tym spektaklu, który być może jest najdojrzalszym spektaklem tego reżysera, udało się zbudować ze świateł, z telebimów, z muzyki, a przede wszystkim ze wspaniałej gry aktorskiej prawdziwą historię rodzinną – pełną bólu, niepokoju i oczekiwania na lepsze jutro.