Na granicy życia i śmierci

„Nie pytaj. Ciechowski" – reż. Katarzyna Chlebny – Teatr Nowy Proxima w Krakowie

Grzegorz Ciechowski to dla mnie legenda. Muzyka Republiki oraz Obywatela G.C. towarzyszyła mi od najmłodszych lat. Jako dorosła osoba kupiłam sobie większość jego płyt, których regularnie słucham. Kiedy rodzice powiedzieli mi, że byli na koncercie Republiki – zazdrościłam im, że mieli taką możliwość. Są fanami jego twórczości, choć żadne z pomieszczeń w naszym domu nie było pomalowane w charakterystyczne, czarno-białe pasy. Wychowywałam się też na Programie Trzecim Polskiego Radia, więc znajomość muzyki Ciechowskiego była naturalna także z tego względu.

Zastanawiałam się, w jaki sposób można ze sceny opowiedzieć jego historię. Dlatego z wielką ciekawością wybrałam się do Teatru Nowego Proxima w Krakowie na spektakl „Nie pytaj. Ciechowski" w reżyserii Katarzyny Chlebny. Zachwyciła mnie „Kora. Boska", której autorką scenariusza oraz reżyserką również jest ta znakomita artystka. Katarzyna Chlebny potrafi spojrzeć na biografię artysty z zupełnie nieoczywistej perspektywy i stworzyć jakby dodatkowy świat na granicy istniejącego. Coś dopowiedzieć, stworzyć metafizyczny i metaforyczny komentarz sceniczny do tego, co o danej osobie już wiemy.

Po zapaleniu świateł przed oczami widzów pojawia się skomplikowana konstrukcja (scenografia: Łukasz Błażejewski). Na środku widzimy rusztowanie, oplecione kablami, które podtrzymuje wyżej wyniesiony podest. Na nim stoi przy mikrofonie Piotr Sieklucki jako główny bohater. Za jego plecami jest lustro, ale nie odbijają się w nim widzowie, tylko plecy aktora – wygląda to jakby przed sobą jako wykonawca miał czarną czeluść: śpiewał w otchłań. Pod podestem jest wnęka, którą okalają rusztowania: tam przebywa Katarzyna Chlebny jako (najprawdopodobniej) Śmierć. Po lewej i prawej stronie rusztowania widzimy muzyków, którzy jednak schowani są za ścianami ze splecionych ze sobą gałązek, formy bezlistnego żywopłotu.

„Nie pytaj. Ciechowski" to forma dialogu Grzegorza Ciechowskiego (tak zinterpretujemy rolę Piotra Siekluckiego) ze Śmiercią. Jednak mężczyzna ubrany jest w czarne spodnie, a jego tors pokrywają kable od podłączonego sprzętu medycznego (choć samej aparatury na scenie nie zobaczymy). Śmierć natomiast to demoniczna dziewczyna rodem z japońskich komiksów mangi. Ma na sobie skąpy kostium w kontrastowych, czerwono-niebieskich kolorach. Oprócz nich mamy na scenie jeszcze trzecią postać – to Kanapka z Serem (Kacper Olszewski), która wygląda tak, że nie można jej pomylić z niczym innym. Sugestywne kostiumy zaprojektował także Łukasz Błażejewski.

Spektakl nie opowiada biografii Grzegorza Ciechowskiego – my już ją znamy, już o niej czytaliśmy, oglądaliśmy dokumenty itp. Zostajemy zabrani w psychodeliczny świat, który być może rozgrywa się nawet w głowie bohatera podczas narkozy lub w przedsionku jakiegoś świata już po przekroczeniu granicy życia. Podczas tego dziwnie fascynującego seansu usłyszymy znane utwory (jak np. „Tak... tak... to ja" czy „Raz na milion lat") w aranżacji Pawła Harańczyka, z muzyką na żywo, fantastycznie zaśpiewane przez Piotra Siekluckiego. Ale między nimi bohater będzie miotał się między śmiercią, artyzmem, a codziennością. I nie będzie wiadomo, co tak naprawdę go zabiło.

Wyłaniająca się z mroku, oniryczna przestrzeń jawi się przed oczami widzów w niebiesko-czerwonych kolorach (światło: Wojciech Kiwacz). Te kontrastowe barwy obrazują zderzenie świata rzeczywistego z... boskim? Ubrani na biało muzycy są jak anioły. Jednak króluje w tym wszystkim postać Katarzyny Chlebny, która doskonale potrafi manipulować nastrojem i ma w garści znękanego cierpieniem bohatera. Śmierć jest kobietą. Infantylizm szybko przechodzi w sferę filozofii, a refleksja ma nagle zabarwienie erotyczne, sugerowane zachowaniem kobiety. Mężczyzna wie, że umiera i zdaje sobie powoli sprawę, że nie ma powrotu. Natomiast po nim jako artyście zostanie nagrany na płytach głos.

Teatr Nowy Proxima konsekwentnie prowadzi swoją linię repertuarową. Tematy aktualne przeplata z realizacjami, dotyczącymi znaczących postaci, głównie ze świata muzyki. Artyści nie silą się jednak na stawianie pomników. Spektakl Katarzyny Chlebny „Nie pytaj. Ciechowski" wpisuje się w to idealnie. Jest swego rodzaju „impresją na temat" ostatnich chwil życia lidera zespołu Republika. Mówi o czymś, czego nie znamy: jest (podobnie jak „Kora. Boska") wizją balansu na granicy życia i śmierci, choć Kora już jest za tą granicą. W „Nie pytaj" wciąż prowadzone są negocjacje. Każda kolejna retrospekcja czy refleksja jest przedłużeniem pobytu wśród żywych. Widowisko urzeka nie tylko rewelacyjnymi wykonaniami utworów przez Piotra Siekluckiego, ale też skłania do refleksji na temat naszego przemijania, tego co zostawiamy za sobą w momencie śmierci oraz zadania sobie pytania o równowagę spraw zawodowych i codziennych w naszym życiu.

Warto wybrać się na spektakl i zadać sobie fundamentalne pytania lub spróbować sobie wyobrazić, jak mogłoby wyglądać nasze ostatnie tchnienie – bycie na granicy życia i śmierci, o którym na co dzień nie myślimy.

Uwaga na marginesie – „Nie pytaj. Ciechowski" to specyficzny spektakl, którego intro słyszymy już podczas wejścia na widownię. Słów wypowiadanych przez Katarzynę Chlebny nie przerywa komunikat o prośbie wyłączenia telefonów komórkowych. Coś, co i tak powinno być oczywiste – nie jest. Mimo tego szokiem był dla mnie fakt, że podczas spektaklu widzowie wyciągali telefony, robili zdjęcia, nagrywali filmy i na bieżąco wysyłali je swoim znajomym/rodzinie: tak dzieje się zwykle na koncertach. Takich osób było co najmniej kilka, w różnych częściach widowni. Uważam, że jest to sytuacja kuriozalna i zdecydowanie przeszkadza to w odbiorze spektaklu. Nie mam już pojęcia, jak należy edukować społeczeństwo, żeby takie sytuacje nie miały miejsca.

Nie jestem w stanie zrozumieć, czemu ludzie nie potrafią skupić się na tym co widzą i po prostu chłonąć tego, co dzieje się na scenie: ulotność teatru jest właśnie dlatego przepiękna i magiczna, że nie da się jej utrwalić.

Joanna Marcinkowska
Dziennik Teatralny Zielona Góra
27 stycznia 2024

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...