Na koniec sezonu

„Małe zbrodnie małżeńskie" - aut. Éric-Emmanuel Schmitt - reż. Jolanta Hinc-Mackiewicz - Teatr Dramatyczny w Białymstoku

Byli dwójką kochających się ludzi. Co zostało między nimi po 15 latach małżeństwa? „Małe zbrodnie małżeństwie" Érica-Emmanuela Schmitta to spektakl przewrotny i pełen zaskakujących zwrotów akcji, którego mocną stroną jest gra aktorska.

„Małe zbrodnie małżeńskie" w reżyserii Jolanty-Hinc-Mackiewicz to ostatnia sceniczna propozycja białostockiego Teatru Dramatycznego w tym sezonie. Kameralna, ale obfitująca w cały wachlarz emocji. Od miłości do nienawiści. To spektakl o relacjach – o ich budowie, kryzysie i odbudowie. Największym atutem białostockiego przedstawienia jest gra aktorska. Widzowie mają przyjemność oglądać bardzo przekonująco wykreowane postaci.

Co kobiety myślą o mężczyznach, a mężczyźni o kobietach?

Małżeństwo po latach wspólnego życia próbuje odbudować swoją relację, poszukując źródeł niezrozumienia i wracając do pierwszych wspólnych chwil. Czy problemem jest amnezja głównego bohatera, który uległ wypadkowi czy kłamstwa? Kto kłamie i dlaczego? Mąż czy żona?

Tutaj odpowiedź nie jest już taka jednoznaczna. Schmitt posługuje się suspensem. Widzowie do końca nie będą wiedzieli, co się wydarzyło. Małżonkowie prześcigają się w oskarżeniach, jednocześnie darząc się dalej uczuciem.

Co kobiety myślą o mężczyznach, a mężczyźni o kobietach? Z jakimi problemami możemy się zetknąć w związku? Jak osiągnąć zrozumienie? Jak utrzymać namiętność? Jak kochać po wielu latach? To tylko kilka pytań, które zadaje autor sztuki, a wraz z nim realizatorzy białostockiego przedstawienia. Żart, smutek, powaga, a nawet rozpacz – z wszystkimi tymi emocjami mierzą się widzowie, a do tego śledzą nagłe zwroty akcji i otrzymują błyskotliwe dialogi okraszone przewrotnym humorem.

Ascetyczna przestrzeń, wizualizacje na żywo

Reżyserka zastosowała pewien zabieg – a mianowicie na scenie mamy czwórkę aktorów (Monika Zaborska, Arleta Godziszewska, Krzysztof Ławniczak, Marek Cichucki), która odgrywa losy pary. Ich sceniczne dialogi zazębiają się i składają w jedną całość. Na mnie wrażenie zrobiła para Monika Zaborska-Krzysztof Ławniczak. On pełen nieposkromionych rządzy, ona zainteresowana, ale ostrożna. W białostockiej inscenizacji bohaterowie zyskali polskie imiona – Irmina i Jacek. Jednak podlaski smaczek polegający na związku Jacka z korycińskimi serami to już dla mnie zanadto. Cóż, niech widzowie ocenią sami.

Całość rozgrywa się w ascetycznej przestrzeni skomponowanej przez Tomasza Wójcika, scenografa i twórcy kostiumów w wielu spektaklach, m.in. Teatru Adekwatnego w Warszawie. Scenografia jest minimalistyczna, łączy się z wizualizacjami na żywo, które nie tylko symbolizują proces rekonstrukcji pamięci bohatera, ale też destrukcję związku.
Za opracowanie muzyczne odpowiada Jacek Sawicki. Z kolei ruch sceniczny według swojej autorskiej metody opracowała białostocka choreografka Dorota Baranowska.

Spektakl zachęca, by spojrzeć na swoje relacje z ludźmi, swoje związki i problemy, które mogą się pojawić w każdym życiowym momencie.

Premiera: 10 maja 2024

Anna Dycha
Dziennik Teatralny Podlasie
14 maja 2024

Książka tygodnia

Zdaniem lęku
Instytut Mikołowski im. Rafała Wojaczka
Piotr Zaczkowski

Trailer tygodnia