Na początku było bombardowanie
"Na początku był dom" - reż: A. Augustynowicz - Teatr Wybrzeże w GdańskuSpektakl Anny Augustynowicz to pierwsza w polskim teatrze adaptacja dramatu Doris Lessing "Each His Own Wilderness". Reżyserka przedstawia na scenie utwór w bardzo tradycyjny sposób - z prostą, umowną scenografią, skupiając się nad brzmieniem tekstu i sensem słów, z postaciami w świadomy sposób ograniczonymi do pewnych klisz i opozycyjnych wobec siebie schematów. Jednocześnie reżyserka stara się odzyskać uniwersalne sensy sztuki Lessing, wyraźnie zanurzonej w rzeczywistości politycznej lat pięćdziesiątych minionego stulecia
Główny wątek, wokół którego rozwijają się pozostałe, stanowi relacja Myry (Dorota Kolak), pięćdziesięcioletniej kobiety aktywnie uczestniczącej w ruchu walki z próbami jądrowymi, i jej syna Tony’ego (Piotr Domalewski). W relacji tej następuje charakterystyczne odwrócenie tradycyjnych ról, przede wszystkim na dwóch płaszczyznach – wieku i płci.
Tony, młody mężczyzna powraca do domu po dwuletniej służbie wojskowej, oczekując już tylko bezpieczeństwa, osadzenia, rodzinnego ciepła i przyjemnej izolacji. Jego rozczarowanie światem zewnętrznym i męskimi rolami społecznymi przejawia się w snuciu wizji „wewnętrznej emigracji”. Tony nie chce być już zdobywcą czy walczącym – o wolność, wartości, przemiany polityczne i społeczne – pragnie jedynie odtworzenia tradycyjnych rodzinnych struktur, w których mógłby schronić się przed zewnętrznością. W interpretacji Piotra Domalewskiego bohater jest czasem dziecinny i naiwny, niekiedy złośliwie błyskotliwy, raz rozżalony i zraniony, kiedy indziej – agresywny. Te uczucia kieruje przede wszystkim w stronę matki – postaci, która w jego przekonaniu powinna stanowić centrum utopijnego domu i gwarant ciepła.
Tymczasem Myra dom relatywizuje, podkreślając znaczenie takich czynników, jak walka o „lepsze jutro”, przekraczanie ekonomicznych i emocjonalnych egoizmów w imię tej walki, zmienność doświadczeń i płynność życia. I ku bezpośredniemu, żywemu doświadczeniu próbuje zwrócić też swojego syna, budząc przez to w nim niechęć, żal, rozczarowanie, nienawiść.
Każda z tych postaci – matka, dla której najważniejsza jest wolność, i syn pragnący już tylko wygodnego i ciepłego uwięzienia – często okazuje się groteskowa, a spod karykaturalnych gestów wyziera pustka – „dla każdego własne pustkowie”, jak stwierdza w pewnym momencie Tony. Anna Augustynowicz podkreśla w swoim spektaklu ironiczny stosunek Lessing wobec skrajnych postaw, prowadzący do przekroczenia tych postaw, oraz – jak sama powiedziała – „poczucie humoru na temat zagorzałych wyznawców wszelkiej ideologii, a także tych, którzy buntują się przeciw nim. Konflikt pokoleń Lessing przedstawia jako ciągłość uczestnictwa w \'ludzkiej komedii\', skazującej bohaterów na \'własne pustkowie\', z którego nieustannie potrzebują się wyzwalać”.
Zamknięcie we własnej pustyni wynika także z traumy, na którą bohaterowie reagują całkowicie odmiennie. Przed laty dom, w którym Myra żyła wraz ze swoim mężem i synem, został zbombardowany, a ojciec Tony’ego zginął pod gruzami. Doświadczenie domu jako ruiny i kruchej konstrukcji sprawia, że Myra zaczyna walczyć z czynnikami, które do takiego rozpadu mogą prowadzić, i angażuje się w politykę, jednocześnie ów dom opuszczając. Tony zaś uparcie próbuje go odtworzyć jako coś niepodważalnego i zanegować każdą możliwość jego rozbicia, pogrążając się w ten sposób we własnej utopii.
Mimo ciekawej galerii postaw życiowych i gry aktorów, którzy bardzo dobrze ukazali na scenie wyraziste, niekiedy skrajnie różniące się postaci, przedstawienie pozostawia uczucie niedosytu. Jego wadą okazał się, paradoksalnie, nadmierny ascetyzm – wydaje się, że dramat Lessing nie jest tekstem na tyle poruszającym, że może istnieć na scenie obudowany jedynie bardzo delikatnymi środkami teatralnymi.