Na Śródce stanęło Drugie Miasto

w ramach artystyczno-społecznej inicjatywy Teatru Ósmego Dnia

- Śródka była samowystarczalna. Mieliśmy pięć sklepów kolonialnych, czterech rzeźników, cztery knajpy... - Ferdynand Radtke wspomina czasy świetności dzielnicy, w której się urodził. On i inni Śródczanie, w ramach artystyczno-społecznej inicjatywy Teatru Ósmego Dnia, w piątek wieczorem oprowadzali po Śródce gości. A było ich kilkaset.

Gdyby każdemu z nich wręczyć kieliszek wina, byłoby jak na wielkim plenerowym wernisażu. Ludzie potykali się na kostce brukowej zapatrzeni w fasady kamienic, które nagle ożyły wizualizacjami. Na tej przy ul. Cybińskiej migały zdjęcia rodziny Powaliszów, słynnych śródeckich witrażystów, słychać było dźwięk tłuczonego szkła. Dalej było wielkie akwarium z rybami i śpiewającymi harcerzami, a na ul. św. Jacka tekturowi Śródczanie. Przy swojej podobiźnie stał Jan Mróz i do kamer telewizyjnych wspominał: - Tu było Eldorada, tu było Księstwo Monako, a teraz nie ma nic.

Nad Cybinę od strony Katedry raz po raz zajeżdżał czerwony autobus typu ogórek, z którego wysiadali roześmiani emeryci, w podkoszulkach, z wiatraczkami i balonikami. Po krótkiej zabawie odjeżdżali zapędzeni do środka przez surowego opiekuna. Furorę robił projekt "Luminacje", animacja sterowana ruchem widzów - ręce do góry i sterta kolorowych domów frunie w powietrze. A około północy na Śródce zaczęła się wielka fiesta.

grad
Gazeta Wyborcza Poznan
24 maja 2010

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...