Na straży cnoty i niewinności

Ferdydurke – reż. Maciej Wojtyszko – 1985 r. – Teatr Telewizji

Konformizm. Absurd. Groteska. Nowoczesność. Infantylizacja. Pojedyncze słowa, które jednak świetnie oddają klimat oraz sedno awangardowej powieści Ferdydurke Witolda Gombrowicza przeniesionej na ekran i wyreżyserowanej przez Macieja Wojtyszkę.

 Wyprodukowana w 1985 roku Ferdydurke to adaptacja powieści Witolda Gombrowicza o tym samym tytule. Jej premiera miała miejsce 24.03.1986 roku. Trwa nieco ponad 2 godziny i są to 2 godziny pełne groteski, absurdu oraz akcji.

Powieść ta ukazała się w 1937 roku i uznawana jest przez wielu za najważniejsze dzieło Witolda Gombrowicza. Opowiada historię Józia, trzydziestolatka, który cofnięty zostaje do czasów szkolnych i siłą wepchnięty z powrotem w rolę ucznia. Walczy z upupieniem, czyli próbą udziecinnienia młodzieży. Obserwuje absurdalne sytuacje i komentuje je, cały czas mierzy się także z narzuconymi przez społeczeństwo rolami (tzw. „gębami").

Twórczość autora Ferdydurke przesycona jest groteską. I tę groteskę dostrzec można również bardzo wyraźnie w spektaklu w reżyserii Macieja Wojtyszki. Józio (w tej roli Jan Peszek) kilkukrotnie zostaje obserwatorem wydarzeń, w których dochodzi do rękoczynów, choć takie ich zakończenie wydaje się całkowicie absurdalne – przykładem jest walka na miny. Tradycja walczy tu z nowoczesnością. Młodzież jest podzielona, a wyrazem tego są dwaj bohaterowie – Miętus (Jerzy Radziwiłłowicz), zachowujący się w sposób ordynarny i grubiański, walczący z chłopięctwem i upupieniem, oraz Syfon (Jan Frycz), sam siebie nazywający nieuświadomionym, zgadzający się na owo upupienie i stojący na straży cnoty i niewinności „chłopiąt".

W spektaklu bardzo wyraźnie dostrzec można to, co próbował przekazać sam pisarz w swej powieści – konformistyczne działania społeczne, narzucające ludziom role, wymuszające na nich porzucenie indywidualności na rzecz podporządkowania się normom i kształtujące nie tylko ich poglądy, ale również wartości. Wymagania społeczeństwa zmuszają człowieka do przyjęcia nowoczesności, dostosowania się do niej. Przykładem jest tutaj przede wszystkim Młodziakowa (Izabela Olszewska), która za wszelką cenę próbuje stać się nowoczesna: namawia nawet swoją córkę, Zutę (Katarzyna Walter), do zachowań, które uznawane są za wyzwolone, niekonwencjonalne oraz postępowe.

Scenom Ferdydurke towarzyszy muzyka Jerzego Satanowskiego. Nieco bardziej emocjonująca w trakcie bijatyk, akcentująca tempo i dynamikę akcji, stonowana zaś zostaje w scenach spokojnych, podkreślając tym samym nastrojowość oraz intymność – przykładem może być uwodzicielski taniec Zuty.

Ważną rolę w Ferdydurke pełni również światło, za którego reżyserię odpowiadał Włodzimierz Godek. Cały spektakl bowiem odbywa się w ciemnych, stonowanych barwach, co pozwala widzowi skupić się na akcji, narracji oraz dialogach – nie rozpraszają go nagłe, niespodziewane rozbłyski.

Adaptacja Gombrowiczowskiej powieści pozwala odbiorcy nieco lepiej odczuć absurdalność scen, opisanych przez autora. Reżyser przeniósł na scenę i ekran groteskę oraz komizm wydarzeń przedstawionych w Ferdydurke. Sednem powieści, a więc również jej adaptacji, jest sprzeciwianie się i ciągła, niekończąca się i niemożliwa do wygrania walka z tym, co człowieka ogranicza – konformizmem, upupieniem, nowoczesnością, z gębami i minami. Dzieło to pozwala na uświadomienie sobie, jak bardzo człowiek zależny jest od innych ludzi i ich opinii, od tego, w jaki sposób go widzą. Upupienie, a więc również pozbawienie człowieka wiedzy i własnego zdania, dążenie ku ideałom, które narzuca rozwijające się społeczeństwo, w którym jednocześnie przyjmować trzeba określone role – Ferdydurke odwołuje się również do psychiki widza, do tego, co drzemie w każdym z nas i z czym każdy z nas musi mierzyć się codziennie.

Katarzyna Lewandowska
Dziennik Teatralny Warszawa
29 lipca 2020
Portrety
Maciej Wojtyszko

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia