Na straży wiary

"Sala Królestwa" - reż. Tomasz Śpiewak - Teatr Zagłębia w Sosnowcu

Pobożni, niezłomni w przestrzeganiu nakazów i zakazów zapisanych w Biblii, pomocni w poznawaniu prawd wiary. Nienagannie ubrani, uzbrojeni w dobre maniery i "Strażnicę" - źródło wiedzy o świecie, pukają do naszych drzwi, zachęcając do udziału w dyskusji o Bogu i snując katastroficzną wizję Armagedonu. Świadkowie Jehowy. Każdy z nas choć raz się z nimi zetknął. Nie każdy jednak z nas wie, według jakich zasad funkcjonuje ich wspólnota. Wgląd w codzienne życie świadków daje najnowszy spektakl Teatru Zagłębia "Sala Królestwa". To wciągający, socjologiczny portret ortodoksyjnej grupy religijnej, która wabi wizją raju, w zamian żądając jednak całkowitego posłuszeństwa.

"Sala Królestwa" to reżyserski debiut Tomasza Śpiewaka, jednocześnie autora sztuki, którego wcześniejsze dramaty ("Korzeniec" i "Koń, kobieta i kanarek") wystawione na deskach sosnowieckiego teatru, spotkały się z gorącym przyjęciem. Tym razem dramaturg postanowił bliżej przyjrzeć się świadkom Jehowy - jednej z najpotężniejszych organizacji religijnych na świecie. Od pierwszych scen przedstawienia wkraczamy w niedostępny na co dzień świat. Stajemy się świadkami kontrowersyjnych agitacji i szkoleń w manipulacji ludzkimi emocjami. Przenosimy się też do Nadarzyna - głównej siedziby organizacji, by zobaczyć, jak sprawną machinę stworzyli Jehowici. Kolejne nieśpieszne sceny oglądamy z coraz większym zaciekawieniem, zdziwieniem i rosnącym niepokojem. Mamy bowiem do czynienia z grupą, w której pod pozorną wolnością kryje się wiernopoddańcze posłuszeństwo panującym zasadom.

Przeźroczyści i skuteczni - tacy mają być świadkowie w krzewieniu prawdy objawionej. Aktorzy idealnie wpasowują się ugrzecznionych członków wspólnoty, trzymających emocje na wodzy. Swoich bohaterów rysują delikatną kreską. Wszyscy tacy sami - jednorodni, a wręcz nijacy, czy jak mówią sami o sobie - "pastelowi". A wszystko po to, by uwagę skierować na Jehowę. Zabieg prosty, a skuteczny.

Spektakl rozkręca się powoli, by pod koniec uderzyć w widza wiązką silnych emocji. Finałowe sceny poruszające wątki jednej z najbardziej kontrowersyjnych zasad świadków Jehowy - bezwzględnego zakazu transfuzji krwi, stawiają przed nami wiele pytań. Co jest ważniejsze - życie człowieka czy zapisy religijnego kodeksu? Wymaganie od jednostki posłuszeństwa w wypełnianiu nakazów kosztujących życie, to jeszcze wolność wyznania czy już religijna dyktatura? Brak zgody na przetoczenie krwi, mogącej uratować życie, to postawa bohaterska czy szczyt głupoty i bezmyślności? Szczególnie jeśli na taki krok decyduje się kobieta, która dopiero co została matką... Racje medyczne kontra racje duchowe. Poruszający monolog lekarki (rewelacyjna Dorota Ignatjew) jest dramatycznym wołaniem o prawo do życia, a jednocześnie wystąpieniem przeciwko religijnemu fanatyzmowi. Jakiemukolwiek bądź. Wszak w każdym wyznaniu nie brakuje ortodoksów, którzy w imię Boga wymagają od współwyznawców najwyższych poświęceń, nader często wbrew zdrowemu rozsądkowi i ludzkiej przyzwoitości.

Spektakl, choć chwilami nierówny, oglądałem z zaciekawieniem. Mimo, że kilka scen można by skrócić, a z niektórych zrezygnować, to jednak nie brakuje tzw. "momentów" wynagradzających chwilowe dramaturgiczne zapaści. Wystarczy wspomnieć żywiołową scenę przeganiania świadków Jehowy (wyborni: Maria Bieńkowska i Michał Bałaga), zabawny i rubaszny dialog księży o wyższości katolicyzmu nad "kocią wiarą" (intrygujący Piotr Bułka i Zbigniew Leraczyk) czy efektowny monolog lekarki, której przyszło zmierzyć się religijną ortodoksją. "Sala Królestwa" to ważny głos w dyskusji o rosnącym religijnym fanatyzmie i kolejna produkcja sosnowieckiego Teatru, którą naprawdę warto zobaczyć.

Łukasz Karkoszka
portalkatowicki.pl
7 października 2015
Portrety
Tomasz Śpiewak

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia