Nadinterpretowane iluzje

"Iluzje" - reż. Agnieszka Glińska - Teatr Na Woli im. Tadeusza Łomnickiego w Warszawie

Alternatywnym tytułem dla sztuki „Iluzje”, może być tytuł „Nadinterpretacje". Bo jak inaczej nazwać rzeczywistość, która w każdy możliwy sposób mówi jak trudna jest miłość, a tak naprawdę łatwiej kochać niż zabić. W jakich ramach zamknąć rzeczywistość która choć banalnie prosta, w naszej głowie mieni się jako ciężka przeprawa.

Spektakl może być uznany jako trudny w odbiorze. Nie jako humorystyczna na swój sposób historia czwórki przyjaciół i ich perypetii miłosnych, a wręcz odwrotnie - jako historia przyjaciół uwikłanych w problematyczne perypetie miłosne.

Powodem takiego odbioru, jest sposób w jaki bohaterowie rozmawiają o miłości między sobą i o samym uczuciu. Jest to pokazane w sposób prosty, bez zbędnych metafor i uniesień.

Wybierając ten spektakl na wieczór, w naszej głowie rodzą się już historie różnych ludzi powiązanych ze sobą w sposób od razu nie zrozumiały. Osobowości spowitych emocjonalnym sznurem, zakończonym psychologicznym węzłem gordyjskim. Dlatego już po pierwszej scenie, odbiorca szykujący się na rolę psychologa – odkrywcy misternych osobowości bohaterów, zasiadający na widowni Teatru, może być co najmniej lekko rozczarowany.

To piękne! Zdania o miłości przekazane jak coś codziennego jak normalne - dzień dobry. Bez zbędnego patosu. To po prostu historia miłości. Jest to na pewno nie zrozumiałe wśród kultury która serwuje skojarzenia: miłość – cierpienie, miłość- niezrozumienie, miłość – odtrącenie. Tajemnica , to chyba klucz do całego cyrku związanego z tym uczuciem. Nie ma nic prostszego. Ludzie są ze sobą, bo się kochają, nie odchodzą bo nie mają problemu, albo są pogrążeni w niewyjaśnionych sytuacjach. Nie ma innych rozwiązań.

Spektakl również nie jest pozbawiony takich wyborów. Bohaterowie mają wątpliwości nie są pewni wszystkiego. Ale cały czas po prostu kochają.

Cały spektakl jest bardzo budujący – po sztuce bierzemy duży oddech, bo wiemy że jest jeszcze ktoś kto umie opowiedzieć prosto o rzeczach naturalnych i codziennych.

Reżyser sztuki Agnieszka Glińska stworzyła bardzo dobre widowisko. Aktorzy również bardzo dobrze wpisali się w koncepcję sztuki, nie ukrywając radości jaka im towarzysz grając swoje role.

Pomimo dobrej gry aktorów poszczególnych ról, to nadal humor dla wytrwałych – duchem i ciałem odbiorców. Dlatego jeżeli wolisz odrealnione historie miłosne, włącz telewizję.

Katarzyna Prędotka
Dziennik Teatralny Warszawa
8 grudnia 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia