Nadzieja na interesujący sezon

nowości w Teatrze Śląśkim

Myli się ten, kto myśli, że do czasu powstania "Świat jest skandalem" Hans Bellmer był nieobecny w polskiej literaturze. Opublikowano książkę Konstantego Jeleńskiego ("Bellmer albo Anatomia Nieświadomości Fizycznej i Miłości"), istniało słuchowisko Romana Maciuszkiewicza "Sześć dni tygodnia", w ubiegłym roku Antoni Gryzik prezentował w Katowicach monodram Jarosława Lewickiego (autor pracuje nad powieścią "Hansi", poświęconą malarzowi, dotychczas ukazało się jedynie 40 stron). Wprawdzie wydany 11 lat temu album "Gry lalki" jest unikatem, ale o katowickim surrealiście pisał w "Tekturowym samolocie" Andrzej Stasiuk ("Hans Bellmer, czyli chirurgia cierpienia"), a na temat związku artysty z Unicą Zurn można było przeczytać w "Odrze" w 2003 roku.

Tomasz Man w swojej sztuce pokazuje nam piekło niemieckiej rodziny (młody Hans, zdominowany przez Ojca – tyrana, który wyrzuca syna z domu), przyszłego malarza, wprowadzanego w świat sztuki (nauki pobierał m.in. u Georga Grosza), skomplikowane relacje, gdy sam był już głową rodziny (mieszkał z chorą na gruźlicę żoną Margaritą i nastoletnią kuzynką), a także ówczesną bohemę (Nora Mitriani, Max Ernst, Andre Breton, Georges Bataille). Co ciekawe – Breton mówi, że „najprostszy akt surrealistyczny to wyjść na ulicę z rewolwerami i strzelać w tłum na chybił trafił”, mając jednak świadomość kreacji („Musztardę na głowę wyleję sobie na konferencji prasowej, żeby mieli o czym pisać pismaki”). Man pisze niezwykle plastycznie – wystarczy przypomnieć opowieść Urszuli o spotkaniu z pijaną Marleną Dietrich, która napisała dziewczynie: „Pożeraj serca facetów. Marlena”. Podobnie jest z Groszem, opowiadającym o rysunku, na którym widać ukrzyżowanego Chrystusa w masce przeciwgazowej, żołnierskich butach i podpis: „Zamknąć mordę i służyć dalej”.  

Tomasz Man uwielbia skandynawskie klimaty – zarówno w literaturze (Bergman, Noren, Helgasson), jak i muzyce (Bjork, Mum, Slowblow, Sigur Ros). Wyraźnie widać to w jego tekstach. Szwedzki reżyser nie wahał się pokazywać najbardziej drastycznych scen – wymiotująca Agnes w „Szeptach i krzykach”, jej siostra Karin, kalecząca sobie waginę kawałkiem szkła, masturbująca się, pijana Ester z „Milczenia”. Podobnie było w „Kręgu personalnym 3:1” Norena. Mimo wspomnień Grosza z pobytu w wojsku („oficer kazał mi się własnym gównem podpisać”) i opowieści Bataille’a o ojcu-syfilityku, u Mana wszystko dzieje się w języku. Mówi się o kobiecie, która skoczyła z szóstego piętra na bruk, a krew z roztrzaskanej głowy ochlapała buty Unici, ale tego się nie pokazuje - dramaturg pozwala pracować wyobraźni widza. Przypominają się słowa Gustawa Holoubka, mówiącego, że pokazanie gwałtu w teatrze jest zabiegiem prymitywnym, ale gdy na scenie siedzi kobieta i jedynie opowiada o tym zdarzeniu, efekt może być wstrząsający. Premiera – na Scenie Kameralnej 25 września. 

Z kolei 20 listopada na Dużej Scenie zobaczymy adaptację powieści „Badenheim 1939” Aharona Appelfelda – historii o Holocauście. Jednak izraelski pisarz odcina się od pisania o Zagładzie w stylu Leviego, Kertesza czy Borowskiego, którego opowiadania przypominają mu maszynkę do mięsa. Jako dziecko patrzył na okropności w obozie i getcie, ale interesuje go nie tylko przestrzeń obok krematorium, ale także „te obszary Shoah, w których można jeszcze znaleźć duszę ludzką”. W jego powieści próżno szukać słów „Niemiec” czy „nazista”, ponieważ obca jest mu mentalność zbrodniarzy – nie zna jej, woli pisać o ofiarach. Wagony, mające zawieźć bohaterów do Auschwitz, pojawiają się dopiero w ostatniej scenie. Wcześniej – podobnie, jak ojciec autora – powieściowi Żydzi nie wierzyli, że naród, który wydał Kanta, Schillera, Goethego i Beethovena, może być zdolny do jakiejkolwiek formy przemocy. Sam Appelfeld twierdzi, że było to raczej samooszukiwanie się, otwarcie parasola ochronnego – stąd te wszystkie torciki, ciastka, strucle, hodowla psów i rybek – zabiegi, mające stworzyć pozory normalnego życia.  

Krzysztofowi Masłoniowi i Remigiuszowi Grzeli atmosfera powieści skojarzyła się z „Czarodziejską górą” Manna, z kolei Marcie Cuber z „Gazety Wyborczej” – z „Austerią” Stryjkowskiego. Na podstawie „Badenheimu…” powstaje film – za kamerą stanie Klaus Maria Brandauer, genialny odtwórca roli Hendrika Hoefgena w „Mefiście”. Wcześniej jednak katowicka publiczność zobaczy spektakl w adaptacji i reżyserii Piotra Szalszy. Warto wspomnieć, że jest on kolejnym twórcą, który w Śląskim daje możliwość grania słuchaczom Studium Aktorskiego obok ich starszych kolegów po fachu. W rolę Lotti wcieli się Anna Bączek, którą mieliśmy okazję oglądać w „Mateczce” i „Manekinie, czyli kochanku Hitlera”. Obok niej zobaczymy m.in. Alinę Chechelską, Violettę Smolińską, Jadwigę Wianecką, Wiesława Sławika, Andrzeja Dopierałę i Adama Baumanna. Scenografią zajął się Andrzej Witkowski, kostiumami – Burgis Paier, a muzyką – Zbigniew Bargielski. Wśród realizatorów znajdujemy również dwoje młodych ludzi, którzy współpracowali z Szalszą przy okazji „Dietrich i Leander” – Małgorzatę Suwalską (asystentka reżysera) i Adama Snopka (przygotowanie wokalne).  

W nadchodzącym sezonie przekonamy się również, jaki tytuł wybrał Gabriel Gietzky – tegoroczny laureat „Zaproszenia od Stanisława”. Od czasu pokazu „Kupca weneckiego” na Interpretacjach reżyser wystawił w Koszalinie monodram Ryszarda Ulickiego „Kambek” (spowiedź niegdysiejszej gwiazdy polskiej piosenki, obecnie śpiewającej do kotleta w polonijnych knajpach), a w Studiu Buffo – farsę „Boeing, Boeing”, o której chyba zarówno on, jak i recenzenci woleliby jak najszybciej zapomnieć. Myślę, że po tekście Marca Camolettiego dramat kanadyjski lub kolejny tekst Stradfordczyka byłby dla Gietzky’ego niczym haust świeżego powietrza. Zwłaszcza, jeśli przypomnimy sobie słowa dyrektora Bradeckiego: „Ten młody facet nie tylko ciekawie opowiada teatrem, ale i naprawdę rozumie to, co napisał Szekspir, i to, co można zrobić na scenie z tekstem. Mam więc ogromną nadzieję na ciekawy spektakl w Katowicach”. A publiczność – na interesujący sezon.

Tomasz Klauza
Dziennik Teatralny Katowice
22 sierpnia 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...