Naga prawda o „Dzikich buhajach"
„Kogut w rosole" – reż. Marek Gierszał – Teatr Dramatyczny w Białymstoku„Kogut w rosole" jest na pewno historią adresowaną do kobiet. Jednak perypetie początkujących tancerzy erotycznych niosą uniwersalne przesłanie skierowane również do mężczyzn. Marek Gierszał wyreżyserował w białostockim Teatrze Dramatycznym im. Aleksandra Węgierki, które nie tylko bawi, ale i uczy.
Było nas trzech/ W każdym z nas inna krew/ Ale jeden przyświecał nam cel – mogliby zaśpiewać przebój zespołu „Perfect" Dave (Miłosz Pietruski), Larry (Slawomir Poplawski) oraz Gordon (Krzysztof Ławniczak), bohaterowie „Koguta w rosole". Wspomnianym celem jest znalezienie źródła dochodu, które pomogłoby bohaterom między innymi: spłacić długi i zapewnić spędzanie czasu z synem, czy też pomóc się wydostać z długiego okresu bezrobocia.
Dlatego, gdy pojawia się koncepcja zarabiania na striptize, mężczyźni, z oporami, decydują się na opuszczenie spodni w dół w rytm zmysłowych dźwięków muzyki. Pojawiają się jednak problemy w postaci zbyt malej liczby członków zespołu, braku posiadania atrakcyjnej sylwetki oraz umiejętności tanecznych, czy też posiadania małego przyrodzenia. Dlatego bohaterowie decydują się powiększyć grupę „Dzikie buhaje". Tak trafiają do zespołu Colin (Piotr Szekowski) oraz Mustafa (Jakub Sokołowski). Nad tanecznym krokiem czuwa Spencer (Franciszek Utko).
„Kogut w rosole" pokazuje zmagania wymienionych postaci, kończące się wystrzałowym finałem. W trakcie zakończenia zgromadzona na teatralnej sali widownia szaleje i wybucha salwami śmiechu. Jednak też zwraca uwagę na nieskończoną moc kreatywności, która pozwala postaciom zwyciężyć.
Wykluczeni społecznie bohaterowie zmieniają się w tancerzy-amatorów, bo muszą pokonać problem braku środków finansowych. Aby to zrobić wykazują się pomysłowością, nie tylko wpadając na ideę striptizu, ale znajdując rozwiązania na pojawiające się nagminnie przeszkody. Przezwyciężają przy tym pewne, tkwiące w nich samych, ograniczenia przed rozbieranym występem. Widzowie podpatrując, jak Dave, Larry oraz Gordon radzą sobie z tym, kibicują im z całych sił, ciesząc się z małych i dużych sukcesów.
„Kogut w rosole" to przedstawienie, które na pewno nie należy do łatwych do zagrania. Aktorzy muszą nie tylko wcielić się w role, ale także mieć dystans do siebie oraz swojego ciała. Akcja sztuki wymaga od nich ekstremalnych działań. Zespół z Teatru Dramatycznego w Białymstoku wykonuje je idealnie, zachowując lekkość gry i odrzucając skrępowanie. Dlatego obecni na sali widzowie bawią się znakomicie, co chwila oklaskując grających.
Spektakl w reżyserii Marka Gierszała jest zagrany na tyle sprawnie, że odbiorcy nie mają poczucia upływu 150 minut. Spędzony w teatrze czas jest chwilą prawdziwego relaksu, nawet dla osób stroniących od męskiego striptizu.