Nagła troska o muzeum?

Z okazji 10-lecia IT jego Maciej Nowak udzielił wywiadu

Chciałbym zapytać, dlaczego chce pan, panie dyrektorze, zwolnić najbogatszą w Polsce instytucję kultury, Teatr Wielki w Warszawie, ze statutowego obowiązku wspierania i tworzenia warunków do funkcjonowania Muzeum Teatralnego, z którym związana była organizacyjnie od początku istnienia, tj. od 1965 r.? - Andrzej Kruczyński, kierownik Muzeum Teatralnego w odpowiedzi Maciejowi Nowakowi, dyrektorowi Instytutu Teatralnego.

Jednego tylko będę bronił zębami i pazurami - zachowania Muzeum Teatralnego w Salach Redutowych. (Jerzy Waldorff). Kiedy 10 lat temu rodził się Instytut Teatralny, byłem wobec tego projektu sceptyczny i nie wróżyłem mu sukcesu. Tymczasem miniona dekada potwierdziła sens istnienia Instytutu i można już dziś ostrożnie mówić o jego sukcesach. Sukcesach dyrektora, ale także dobrze skompletowanego zespołu. Mogę tu i ja mieć drobną, osobistą satysfakcję, gdyż spora grupa młodych pracowników Instytutu to absolwenci warszawskiej wiedzy o teatrze, a więc moi byli studenci.

Z okazji 10-lecia dyrektor Nowak udzielił wywiadu miesięcznikowi "Teatr" reprezentowanemu przez redaktora naczelnego, Jacka Kopcińskiego, a także Pawła Płoskiego i Kalinę Zalewską. Przeczytałem wywiad z zainteresowaniem, choć nie przepadam za szczególnym stylem wypowiedzi Macieja Nowaka, charakteryzującym się lekkosłowiem, a także za dużą, jak na mój gust, dozą autopromocyjnego bezwstydu. Mówiąc o planach na przyszłość, Pan Maciej wygłosił zupełnie w tym miejscu nieoczekiwaną "kontrowersyjną", jak sam to określił, opinię na temat przyszłości Muzeum Teatralnego. W zasadzie powinienem być wdzięczny za publiczne postawienie tego arcyważnego dla mnie zagadnienia. Dotychczas bowiem zainteresowanie władz kulturalnych, a także środowiska, sprawą muzeum było raczej nikłe, a zgłoszona przed laty idea połączenia Instytutu z Muzeum, której byłem i jestem zdecydowanym przeciwnikiem, dyskutowana była w zaciszach gabinetów i to na ogół bez udziału najbardziej zainteresowanych, to jest kierownictwa i zespołu Muzeum. Także i dyrektor Nowak, który najwyraźniej chce być beneficjentem fuzji tych instytucji, nie widział potrzeby rozmowy z nami i zorientowania się u źródła, jakie z tym projektem wiążą się ukryte komplikacje i zagrożenia.

W sprawie Muzeum dyrektor "nie kryje" oburzenia. Odwołuje się do honoru i godności. Wielkie słowa w ustach teatralnego lekkoducha budzą niepokój i podejrzenie o nieszczerość. Zwykle za takimi słowami kryje się banalna i mało estetyczna rzeczywistość. I rzeczywiście, dyrektor Nowak posługuje się przekłamaniami i szermuje niesprawiedliwymi ocenami. Nie wiem na przykład, skąd pan Maciej bierze przeświadczenie o tym, że zbiory muzealne są niedostępne, skoro Muzeum jako niemal jedyna instytucja tego typu udostępnia zbiory zainteresowanym nieprzerwanie, także w okresie wakacyjnym, a księga interesantów pęka w szwach od tysięcy wpisów badaczy, studentów, dziennikarzy, zagranicznych gości. Nie mógł się o tym przekonać osobiście, gdyż ostatni raz był w muzeum jako całkiem jeszcze młody człowiek z bujną czupryną na głowie, jakieś dwadzieścia parę lat temu. Zarzut, że Muzeum rzadko realizuje wystawy czasowe - choć obciąża nie tyle Muzeum, ile dyrekcję Teatru Wielkiego, która dysponuje salami, też jest nietrafiony i świadczy o tym, że dyrektor Nowak słabo orientuje się w procedurach związanych z organizacją wystaw i nie zdaje sobie sprawy z czasochłonności takiej pracy. Dla przykładu powiem, że ostatnio prezentowana przez nas obszerna wystawa w Salach Redutowych na stulecie Teatru Polskiego zabrałaby nawet dużej instytucji muzealnej, takiej jak Muzeum Narodowe w Warszawie, około dwóch lat. Nasze muzeum ze skromnym kilkuosobowym zespołem zrealizowało ją w sześć miesięcy. Jest dokładnie przeciwnie, niż wyobraża to sobie dyrektor Nowak. Robimy bardzo dużo wystaw, średnio od 2 do 4 w sezonie. W ostatnich czasach, z powodu kłopotów z salami, często we współpracy z innymi muzeami (Muzeum Historyczne m. Krakowa, Muzeum ASP w Krakowie, Muzeum Literatury, Muzeum Narodowe w Gdańsku itd.). Na zarzut, że Muzeum posiada ogromne nieopracowane zasoby, mogę jedynie odpowiedzieć żartem, że bardzo chcielibyśmy mieć taki embarras de richesse. Są oczywiście pewne zaległości w opracowywaniu archiwaliów (nie muzealiów!), ale przy niewielkiej liczbie pracowników (siedmiu merytorycznych), którzy równolegle wykonują inne prace (związane z wystawami, udostępnianiem zbiorów, konserwacją, zakupem muzealiów i opracowywaniem katalogów wystaw) jest to sytuacja normalna, niebudząca niepokoju. Harmonogram opracowywania zaległości jest realizowany bez opóźnień. Czemu więc ten szereg bezpodstawnych zarzutów i ten tromtadracki ton ma służyć? Rodzi się też pytanie o kompetencje zawodowe dyrektora Nowaka, które upoważniły go do zabierania głosu i nawoływania do rewolucyjnych działań w tak szczególnej i specyficznej dziedzinie jak muzealnictwo teatralne, na którym mało kto w Polsce się zna.

Z wypowiedzi dyrektora dowiadujemy się tylko, że pragnie "nowoczesnego muzeum z prawdziwego zdarzenia". Trudno o bardziej banalne i nic w istocie nieznaczące określenia. Jesteśmy skłonni dyskutować z dyrektorem Nowakiem o wszystkim, w tym także o przyszłości muzeum, ale niechże jego plany będą sformułowane, opracowywane merytorycznie przez ekspertów i poddane publicznej dyskusji. Wygląda jednak na to, że pan dyrektor sam wszystko najlepiej wie i żadnych konsultacji nie potrzebuje. Zwłaszcza z osobami, które z góry skreślił, jako nie nadające się na partnerów do takiej rozmowy. Skoro więc tak, to chciałbym zapytać, dlaczego chce pan, panie dyrektorze, zwolnić najbogatszą w Polsce instytucję kultury, Teatr Wielki w Warszawie, ze statutowego obowiązku wspierania i tworzenia warunków do funkcjonowania Muzeum Teatralnego, z którym związana była organizacyjnie od początku istnienia, tj. od 1965 r.? Czy naprawdę wierzy pan, że Teatr Wielki, pozbywając się Muzeum Teatralnego, zechce oddać wszystkie zakupione przez siebie muzealia i czy nie obawia się pan, że rozdział tych instytucji wiązać się będzie z konieczności z podziałem zbiorów? Czy naprawdę wierzy pan, że Instytut Teatralny pod pana i pana następców kierownictwem będzie skłonny po przejęciu Muzeum Teatralnego finansować drogie (bo wystawiennictwo jest coraz droższe) wystawy, kosztujące często ponad 100 tys. złotych (a poza zapleczem technicznym Teatru Wielkiego z pewnością jeszcze więcej) i że zrezygnuje pan lub pana następcy z priorytetowych projektów instytutowych, aby finansować te wystawy, na które przychodzić będzie mniej liczebna niż w teatrze publiczność? Tak przecież będzie się realizował czarny scenariusz, który chciałby pan zafundować Muzeum.

Pisze pan: "nowoczesne muzealnictwo nie polega na odkurzaniu gablotek [ja jednak wolę odkurzone], widać to chociażby w Muzeum Powstania Warszawskiego, Muzeum Historii Polski. Takiego Muzeum Teatralnego potrzebujemy." Sugerowanie, że Muzeum Teatralne może mieć takie szanse rozwoju i działania jak Muzeum Powstania Warszawskiego lub Muzeum Historii Polski (to ostatnie zresztą do dziś nie ma własnej siedziby) jest po prostu śmieszne. Jaka opcja polityczna mająca szansę na rządzenie w Polsce może być we własnym politycznym interesie zainteresowana wybudowaniem nowoczesnego budynku dla Muzeum Teatralnego? Bądźmy realistami! Na Muzeum Teatralne nikt w Polsce nigdy nie miał zamiaru wydać dużych pieniędzy, nawet miłośnik Muzeum, Kazimierz Dejmek, w okresie swego ministrowania, a już na pewno nikt nie wyda ich obecnie w dobie kryzysu. Ministerstwo Kultury może przeznaczyć niewielkie środki na projekt tymczasowy, kolejny ersatz, tyle tylko, że w znacznie gorszym wydaniu niż dziś.

Nie malujmy więc stanu dzisiejszego w czarnych barwach i nie łudźmy się, że po rewolucji dokonanej przez Macieja Nowaka będzie fantastycznie. Nie jest żadną tajemnicą, że warunki pracy Muzeum Teatralnego są trudne. Wiąże się to przede wszystkim z wprowadzeniem zasady wielofunkcyjności sal pozostających wcześniej w gestii Muzeum, co praktycznie oznacza pozbawienie nas możliwości płynnej realizacji programu wystawienniczego. Traktujemy to jako dolegliwą losową konieczność, nie wątpiąc w dobre intencje dyrekcji teatru i jej rzeczywistą troskę w dalsze losy Muzeum Teatralnego. W ostatnim roku musieliśmy udostępnić dyrektorowi Dąbrowskiemu Małe Sale na jego projekt wystaw sztuki współczesnej pod nazwą "Galeria Przy Operze", ale wierzymy, że sale powrócą do Muzeum po zakończeniu przygotowanego cyklu wystaw. Oczywiście można by powiedzieć, że Muzeum jako placówka pozbawiona samodzielności znajduje się niejako w niewoli Opery. Ale w przystępie optymizmu da się uznać tę niewolę za felicia vincula. Bo wszakże teatr zapewnia rzeczy gdzie indziej nieosiągalne, np. dwutysięczną widownię, która niemal codziennie w przerwach spektakli ogląda wystawy. Trudno sobie wyobrazić korzystniejszą sytuację dla popularyzacji polskiej tradycji teatralnej, zwłaszcza że widownia Teatru Wielkiego składa się ze środowisk opiniotwórczych, że przychodzą tu też na spektakle grupy cudzoziemców zainteresowanych polską kulturą teatralną. Nasze wystawy można oglądać w samym centrum miasta, mamy dostęp (choć ograniczony, ale jednak) do świetnie wyposażonych pracowni technicznych, możemy korzystać z transportu teatralnego, co jest niebagatelnym ułatwieniem przy organizacji wystaw. Mamy do dyspozycji, choć z kłopotami, znakomite sale ekspozycyjne z obsługą portierską i techniczną. Jak można nie rozumieć, że wyjście z Teatru jest dla Muzeum Teatralnego klęską, a do tego pogrzebaniem wspaniałej idei założyciela Muzeum, Arnolda Szyfmana, który specjalnie dla celów wystawiennictwa teatralnego przygotował amfiladowe sale we wschodnim skrzydle Teatru. Józef Szczublewski, historyk Teatru Wielkiego i wieloletni dyrektor Muzeum Teatralnego, kiedy w 2010 roku poinformowałem go o projekcie wyprowadzenia Muzeum z Teatru Wielkiego, głęboko westchnął i patrząc na mnie z wyrzutem, powiedział: "Jak można usuwać Muzeum Teatralne z warszawskiego teatrowiska. Przecież to barbarzyństwo!".

Jeżeli pana dyrektora Nowaka tak boli niekomfortowa sytuacja Muzeum, niechże jako dyrektor Instytutu Teatralnego podejmie starania o korzystniejsze usytuowanie Muzeum Teatralnego w strukturach Teatru Wielkiego. Niech wesprze nas w zabiegach o pełną autonomię programową, o zapewnienie realnej możliwości korzystania z sal wystawowych, wyodrębnienie budżetu, umożliwienie zorganizowania stałej ekspozycji. Wszystko to jest możliwe, gdyż nie ma powodu wątpić w dobrą wolę dyrekcji Teatru. Ale oczywiście potrzebna jest w tych sprawach jeszcze dobra wola Ministra Kultury (ze względu na konieczne zmiany w statucie), potrzebne skupienie środowiska teatralnego i teatrologicznego wokół potrzeb Muzeum, potrzebny apel organizacji społecznych i naukowych, a w tej sprawie akurat mógłby pan dyrektor zdziałać bardzo wiele. Jestem pewny, że za udział w takiej akcji pochwaliłby pana patron Instytutu, profesor Zbigniew Raszewski, na którego pan tak chętnie i często się powołuje.

Andrzej Kruczyński
Muzeum Teatralne
8 sierpnia 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...