Nagroda dla odważnych

"La serva padrona" - reż: Wacław Jankowski - Krakowska Opera Kameralna

Ci, którzy w odwiedzili niedawno Krakowską Operę Kameralną, bawili się dobrze na premierze opery Giovanniego Battisty Pergolesiego "La serva padrona" przygotowanej przez Wacława Jankowskiego (inscenizacja, reżyseria), Jadwigę Leśniak-Jankowską (choreografia, plastyka ruchu), Michała Niżyńskiego (kierownictwo muzyczne) oraz Grażynę Żubrowską (scenografia, kostiumy) na jubileusz dwudziestolecia sceny

Małżeństwo Jankowskich od lat realizuje swoją wizję teatru słowno-muzycznego, w której panować ma idealna równowaga pomiędzy poszczególnymi elementami widowiska, a wszystko podporządkowane jest wyraźnemu przesłaniu dzieła i nakazom estetycznym epoki, w jakiej powstało. Ich spektakle są zawsze dopracowane w każdym szczególe, logiczne i urocze wizualnie. Wykonawcy to przede wszystkim ludzie młodzi, wciąż uczący się rzemiosła. Niedzielna premiera doskonale mieściła się w tych założeniach. "La serva padrona" była w inscenizacji Wacława Jankowskiego tyleż operą, co teatralną burleską, każda z dwu postaci przewidzianych librettem była poczwórna, bo śpiewakom towarzyszyli aktorzy objaśniający akcję, posiłkujący się tym razem jeszcze lalkami (to efekt współpracy z teatrem Rabcio).

Konsekwencja reżysera i choreografa oraz precyzja wykonawców sprawiły, że spektakl dał dużo radości oglądającym. Partytura opery Pergolesiego stawia muzykom wymagania. Niewielki zespół instrumentalny (pojedyncze obsady) Krakowskiej Opery Kameralnej pod dyrekcją Michała Niżyńskiego dobrze wywiązał się ze swoich zadań. Anna Filimowska-Wolfinger jako Serpina i Andrzej Nowicki jako Uberto stoją u początku kariery, mają przed sobą jeszcze wiele pracy nad techniką wokalną (szczególnie Andrzej Nowicki), ale są na dobrej drodze.

Na jubileuszu nie zabrakło słów podzięki za dwadzieścia lat działalności sceny ze strony władz miejskich i wojewódzkich. Prezydent Krakowa obdarzył małżeństwo Jankowskich symbolicznym kluczem do miasta.

***

Wieczorna pogoda nie zachęcała do opuszczenia domowych pieleszy, tych wszakże, którzy zdecydowali się jednak przyjść do filharmonii czekała nagroda w postaci koncertu tyleż pięknego, co pouczającego. Na filharmonicznej estradzie zasiadła tym razem niemiecka National Youth Orchestra, czyli blisko dziewięćdziesięcioro muzyków w wieku od 14 do 20 lat, starannie wyselekcjonowanych przez specjalne jury.

Pod dyrekcją Markusa Stenza młodzi artyści zagrali dwa utwory. Najpierw zabrzmiał napisany przed dwoma laty utwór Insomnium Detleva Glanerta. Współczesna symfoniczna muzyka niemiecka bardzo rzadko pojawia się na naszych estradach, ostatnio mieliśmy z nią kontakt przed kilkoma laty na festiwalu Sacrum Profanum. Utwór przeszło 50-letniego Glanerta ukazał nieznane jej oblicze. W Insomnium kompozytor w kapitalny sposób wykorzystał bogactwo barwowe orkiestry, rozkoszując się delikatnością brzmień i kolorów, utrzymując klasyczną równowagę pomiędzy emocją i konstrukcją. Markus Stenz doskonale podkreślił urok tej muzyki, a orkiestra była posłusznym mu instrumentem.

Także w wykonanej po przerwie V Symfonii Mahlera można było podziwiać zarówno wyborny warsztat młodych muzyków, jak i ich umiejętność pracy w zespole oraz plastyczność w realizowaniu zamierzeń dyrygenta Może brakło mi w tej interpretacji nieco głębi ekspresji, ale sądzę, że Markus Stenz trochę obiektywizując Mahlera kierował się wiekiem wykonawców i ich wrażliwością. Uzyskał prawdę wyrazu i to było najważniejsze.

Anna Woźniakowska
Dziennik Polski
24 stycznia 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...