Najlepsza rodzima scena

Teatr Polski Bydgoszcz

Z wielką radością przyjęliśmy informację, że nasz Teatr Polski został uznany przez miesięcznik "Teatr" za najlepszą rodzimą scenę. To wielki zaszczyt
i wielka satysfakcja. Gratulujemy serdecznie całemu zespołowi, dyrekcji, twórcom spektakli oraz ekipie technicznej o której nie zawsze się pamięta, a która ma znaczący wpływ na kształt i obraz tego, co dzieje się na scenie. Gratulujemy, i to bardzo, Anicie Sokołowskiej, która w tym samym plebiscycie uzyskała miano najlepszej polskiej aktorki teatralnej minionego sezonu. Wielkie brawa

Równocześnie te znaczące wyróżnienia napawają nas niepokojem. Życzymy bydgoskiej scenie najlepiej jak tylko można. Marzy nam się, aby nasz teatr na stałe zagościł w czołówce. Jednak znamy nasze miasto

i wiemy, co taki sukces z sobą niesie. Kto ośmiela się wyrosnąć ponad prowincjonalną przeciętność, szybko ściągany jest w dół przez "życzliwe" środowisko.

Dość wspomnieć lata 1988-1994, kiedy dyrektorem Teatru Polskiego był Andrzej Maria Marczewski. On też, tak jak obecnie Paweł Łysak, wypromował naszą scenę i ustawił ją w gronie najlepszych w Polsce. I co? Ano znaleźli się tacy, którzy zrobili wszystko, aby Marczewski przestał dyrektorować w Bydgoszczy. No i udało się. Dyrektor pożegnał się z naszym miastem, a Teatr Polski stracił swoją pozycję. Znowu stał się bezbarwny, nijaki i widzom obojętny. Takich przykładów w historii naszego grodu jest mnóstwo.

Pamiętamy, jak za czasów pierwszej Solidarności Jerzy Puciata został wybrany prezesem Zarządu Głównego Polskiego Związku Artystów Plastyków. Natychmiast przybyło mu w Bydgoszczy wrogów. Wzmogła się krytyka jego twórczości, a środowisko nie ukrywało swojej do niego niechęci. Taki tu jest klimat dla sukcesu. Sami nic specjalnego nie robimy i mamy za złe tym wszystkim, którzy dzięki swojej pracy osiągają ogólnopolskie uznanie. Od zawsze jakoś tak jest, że jeżeli ktoś z Bydgoszczy chce się wybić, musi z naszego miasta wyjechać.

Doceniony zostanie dopiero wtedy, kiedy już jako znany i uznany artysta wróci do domu. Tak tu było i tak tu jest. My również coś o tym wiemy. A przecież tak wcale nie musi być. Weźmy przykład z innych ośrodków, które najbardziej cenią i hołubią właśnie swoich, miejscowych twórców. Starają się ich promować i wspierać. Nikomu nawet przez myśl nie przejdzie, aby podcinać im skrzydła, bruździć. Zróbmy wszystko, aby tym razem Teatru Polskiego nie spotkało coś podobnego. Zerwijmy raz na zawsze z tą obrzydliwą i wielce haniebną tradycją. Niech radość i duma towarzyszą osiągnięciom artystów z naszego miasta i regionu.

(-)
Materiał Teatru
18 września 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia