Najstarsza gra świata
"Piaskownica" - reż: Adam Biernacki - Teatr Nowy im.K.Dejmka ŁódźOd dawien dawna twórców wszelkich dziedzin kultury fascynuje fenomen relacji damsko-męskich. Naukowcy potwierdzają niezaprzeczalne różnice tkwiące w naszych mózgach, które powodują wieczne nieporozumienia i konflikty. Skoro tak bardzo się różnimy, jak to możliwe, że ciągle, jak dzieci, uganiamy się za sobą?
Odpowiedzi na to pytanie możemy poszukać w "Piaskownicy" Michała Walczaka. To świetnie napisany dramat, a jak wiadomo nie od dziś, dobry tekst zawsze się obroni. Przynajmniej w teorii. W praktyce bywa, że nawet genialny dramat, może zabić nudna inscenizacja. Adam Biernacki z pewnością nudny nie jest. Dla "Piaskownicy" znalazł złoty środek.
Scenografię stanowi przede wszystkim samochód (a właściwie jego część), który jednocześnie jest piaskownicą. Obok postawiono trzepak (bo jakże można opowiadać o dzieciństwie bez trzepaka?). Dodatkowym ciekawym elementem jest umieszczenie kamery nad piaskownicą. Dzięki temu możemy obserwować bohaterów "od góry", dokładnie tak, jak rodzice wyglądający na swoje pociechy z okien.
Wieku bohaterów nie sposób określić. Reżyser obrazuje ich dorastanie poprzez zmieniające się ubrania. Miłka (Anna Walkowiak-Sikorska) zakłada szpilki, Protazek (Artur Gotz) rezygnuje w końcu z dresów na rzecz klasycznych spodni. Całość dopełnia genialna oprawa muzyczna stworzona z największych hitów zespołu Myslovitz. Naczelnym utworem jest, nie bez przyczyny, "Chciałbym umrzeć z miłości".
Na pytanie "o czym jest ta sztuka?" w zasadzie odpowiedzieć nietrudno. To historia o dorastaniu, a raczej o staraniach dopasowania się do siebie dwójki młodych ludzi. Tekst jest próbą odtworzenia tego nieudolnego uganiania się za drugą osobą, a zdarzenia przebiegają bardzo schematycznie. Ona pojawia się nieproszona. Wchodzi "z butami" do Jego piaskownicy. On ostatecznie pozwala Jej zostać, ale sam ustala zasady. Dość szybko rolę się odwracają. To On musi namawiać Ją do wspólnego spędzania czasu. Ona się obraża, oczekuje, że On będzie ubiegał się o Jej względy. W między czasie pojawia Ktoś, o kogo On będzie zazdrosny. Tak długo i nieudolnie uganiają się za sobą, że kiedy wreszcie zrozumieją, że naprawdę chcą "bawić się" razem, jest już za późno.
Spektakl ma wiele zalet. Przede wszystkim język "Piaskownicy" jest bardzo atrakcyjny dla młodego widza. To naprawdę dobra propozycja dla nastolatków. Nie ogłupiająca, nie przeintelektualizowana, ale refleksyjna i chwilami naprawdę zabawna.
W pewnym momencie każdy z nas uświadamia sobie, że bez względu na to, czy ma piętnaście czy trzydzieści lat, ciągle siedzi w piaskownicy. Czasami z niej wychodzi, ale i tak nie otrzepie się z całego piasku. Wszyscy i tak się dowiedzą, gdzie tak długo siedział. Dopóki ludzie będą chcieli umierać z miłości, nie przestaną bawić się w piasku.