Najtisy na wyspie

"Odys" - reż. Ewelina Marciniak - Teatr Polski w Poznaniu

Poznański Teatr Polski zaprosił widzów do odbycia podróży w przeszłość, do roku 1992. To bowiem ten czas wybrał tytułowy Odys (lub Marcin Cecko, dramaturg) na powrót do Homerowskiej Itaki. Itaki-Polski, tuż po transformacji ustrojowej.

O reżyserce przedstawienia, Ewelina Marciniak, zrobiło się naprawdę głośno, gdy w Teatrze Polskim we Wrocławiu wyreżyserowała "Śmierć i dziewczynę" na podstawie prozy Jelinek; zatrudniła m.in. aktorów porno, co wywołało burzę protestów wśród polskich prawaków. Wcześniej Marciniak stworzyła rewelacyjnie przyjęte "Amatorki" (też oparte na Jelinek) w gdańskim Teatrze Wybrzeże i "Morfinę" (na podstawie powieści Twardocha) w Teatrze Śląskim w Katowicach. Za ten ostatni spektakl reżyserka otrzymała w 2016 roku Paszport "Polityki". Tyle ze skróconej biografii, czas na najnowsze przedstawienie, wspomnianego "Odysa".

W poznańskiej adaptacji "Odysei" dostajemy trzy warstwy. Po pierwsze standardową, czyli opowieść znaną z greckiego eposu (wojna pod Troją, Penelopa, Telemach, Itaka, powrót Odysa). Po drugie tragedia rodzinna (porzucona matka z synem, ojciec nie wiadomo gdzie). Wreszcie po trzecie swojskie, bo polskie, czyli "poszerzenie" historii Odysa o naszą transformację ustrojową; z tym tylko, że zamiast duchologicznych artefaktów, otrzymujemy nastrój tamtych lat, co - trzeba przyznać - nie zdarza się często w opowieściach o początkach lat 90. Nie trzeba dodawać, że ostatni wątek jest tym najbardziej frapującym.

Nie ma w "Odysie" również Wałęsy, Solidarności, Balcerowicza itd. Nie ma Historii przez wielkie H. Jest za to mikrohistoria, historia podzielonej rodziny - samotnych Penelopy i Telemacha oraz zagubionego gdzieś lata temu Odysa. Penelopę otaczają zalotnicy (najmocniejszy punkt aktorski spektaklu - Cichoń i Dąbrowski), którzy jedyne, co chcą od kobiety to wepchnąć jej podróbki zachodnich ciuchów. Odys jest wyznawcą kapitalistycznego porządku, chce grubą kreską oddzielić przeszłość od teraźniejszości, jakoś żyć w tym nowym ustroju, obiecującym tak wiele. Telemach (znakomity Grzegorz Dowgiałło) jest niezrozumiały przez rodziców, zagubiony, w końcu jego językiem staje się muzyka.

Wydaje mi się, że "Odys" to spektakl o zmęczeniu wynikającym z przestrzegania sztywnych ról społecznych i zmianach, które w końcu te role zmiotą. Utęsknione Penelopy nie będą już czekać na swoich wybranków, tylko zajmą się sobą, same o sobie będą stanowić, a od Odysów przestanie wymagać się tylko walki i udowadniania sobie i światu swojego męstwa.

Kuba Wojtaszczyk
www.kulturaupodstaw.pl
4 kwietnia 2018

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...