Namiętności, marzenia i Golem w Starej Gazowni

Festiwal Stara Gazownia

Kolejny dzień spektakli w Starej Gazowni za nami. W sobotni wieczór widzowie obejrzeli trzy przedstawienia, których motywem przewodnim była pogoń za pragnieniami i jej granice.

Resort Festiwal zakończył się w niedzielę.Kiedy parę minut po godzinie 20.00 pojawiłem się pod wejściem na teren Starej Gazowni, byłem jednym z nielicznych, którzy oczekiwali otwarcia bram. Ani się jednak nie obejrzałem, a w ciągu kolejnych kilkunastu minut na miejsce przybyło jeszcze co najmniej kilkadziesiąt osób głodnych teatralnych wrażeń. Liczba ta rosła dosłownie z sekundy na sekundę. Imponująco. Kiedy przestrzeń otworzyła swe podwoje, wraz ze sporą grupą widzów udałem się na miejsce pierwszej ze sztuk - premiery "Eau de Parfum" w wykonaniu grupy Teatru Retusz.

Po zajęciu miejsc przez przybyłych, spośród publiczności wyszły cztery młode kobiety.

Odziane zwiewnie, niosły kosze z owocami. Z uśmiechem na twarzach rozdawały je widzom, napawając się jednocześnie ich aromatem. W ten sposób rozpoczyna się opowieść o tym, jak pogoń za namiętnością stopniowo wymyka się spod kontroli. Zmysłowo wijące się z początku aktorki, z czasem zaczynają przypominać zniszczone własnymi żądzami zombie, które poruszają się po arenie coraz bardziej bezwładnie. Nawet ich niewinnie białe suknie zostają z czasem zbrukane od ciągłego igrania z pożądaniem. "Eau de Parfum" koncentruje się na problemie granic pomiędzy folgowaniem przyjemnościom, a stanem, w którym krzyk rozkoszy staje się krzykiem rozpaczy.

O niemożności urzeczywistnienia marzeń opowiedzieli w spektaklu "Cykl" aktorzy Republiki Usta Usta. Dominującą kwestią był tu odwieczny konflikt własnych dążeń z rutyną. Jego tytułową cykliczność podkreślały wizualizacje miejsc, w których dokonuje się zderzenie snów każdego z bohaterów z bolesną rzeczywistością, obracające się na oczach widzów w przytłaczająco monotonnym ciągu. Spektakl, sprawiał zdecydowanie mniej dynamiczne wrażenie od poprzednika. Sięgając po oczywiste prawdy, jego twórcy mogli nieco bardziej zniuansować snutą opowieść, nasycić symboliką. Pewien jestem, że uzyskany efekt byłby dużo bardziej intrygujący z punktu widzenia odbiorcy.

"Rabin Maharal i Golem" to sztuka, którą poznaniacy mieli okazję widzieć już w przeszłości. Adaptacja legendy o praskim Golemie przenosi jego akcję do stolicy Wielkopolski. Nie bez powodu - wszak to właśnie tu urodził się domniemany twórca glinianego giganta, który pierwotnie będąc nośnikiem nadziei prześladowanych Żydów, wkrótce miał zwrócić się przeciwko nim. Do wiekowej opowieści wtłoczony zostaje miejscowy folklor z ludowym katolicyzmem, legendami o rabinach plugawiących kościelne hostie i egzekucjami, będącymi najtańszą pożywką dla mas. Mimo swego kilkuletniego przebiegu, spektakl grupy Asocjacja 2006 nadal wciąga, niepokoi i imponuje apokaliptyczną wymową.

Cyprian Łakomy
Polska Głos Wielkopolski
3 września 2013

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia