Napięcia ostateczne

"Kochanek" - reż. Józef Opalski - Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie

Miałam na studiach przyjaciela. Wymyślił on kiedyś powiedzenie „Jak z Pintera, jak z Mrożka". Oznaczało dojście do pewnego kuriozum w relacjach międzyludzkich, które obserwowaliśmy na co dzień. „Kochanek" w reż. Józefa Opalskiego wręcz doskonale ilustruje tę swoistą metaforę. Pokazuje codzienność, która szybko staje się chimerą, nie pozwalającą normalnie funkcjonować – przez gromadzące się podskórnie emocje.

Scena tonie w mroku, oplatając ciemnością też niższe rzędy widowni. Kilka osób ma pretensje, że ciężko poruszać się po ciemku. W końcu wszelkie głosy cichną, a na tle całkowitej czerni pojawiają się dwa białe punkty – kobieta i mężczyzna. Ich obcisłe, śnieżnobiałe golfy wydają się żarzyć na tle pustej, kwadratowej sceny, której ściany stanowią zasłony ze sznurów ciemnych korali. Bez zbędnych wstępów zaczynają rozmowę o kochanku, który ma przyjść do kobiety. Wydaje się, że to małżeństwo idealne: totalna szczerość i wyrozumiałość ze strony partnera są aż rażące. Wszystko ma jednak swoje granice.

Grzegorz Mielczarek i Dominika Bednarczyk poruszają się po scenie miękko i cicho jak koty. Muzyki w spektaklu jest niewiele. Ich wspólna przestrzeń odarta jest nawet z dźwięku. Zostają emocje w czystej postaci. Spektakl przypomina klimatem film „Pojedynek" w reż. Kenneta Branagha, który powstał również na podstawie sztuki Pintera. Akcja dzieje się w jednym domu, gdzie rozgrywa się pojedynek słowny (i nie tylko) między starym i młodym mężczyzną. Nastrój sugeruje niesamowita gra świateł, ale najważniejsi są aktorzy, którzy wcielają się w różne role także między sobą.

Podobnie jest w „Kochanku" – tych dwoje ludzi udaje i gra nawet między sobą. Czasami pokazują migawki z ulicy, jakieś przypadkowe spotkania, które zamieniają się w szybkie, nieromantyczne, jednorazowe przygody gdzieś w bramach czy budkach portierów. Ostatecznie jednak górę biorą zawsze indywidualne emocje. Okazuje się, że nie jest tak łatwo żyć ze świadomością, iż dzielimy się z kimś ukochaną osobą. Każde działanie ma swój skutek. W jednej chwili kobiecie wali się świat: opuszcza ją kochanek, zostawia mąż. Jednak zostaje margines niedopowiedzenia. Bo ludzkie uczucia to coś, za czym trudno nadążyć.

„Kochanek" w reż. Józefa Opalskiego to spektakl, po którym zostają mieszane uczucia. Gesty zrównoważone w ilości ze słowami tworzą surowy, mocny obraz. Pozostają pytania. Gdzie jest granica naszej tolerancji w relacji z drugim człowiekiem? Jak daleko jesteśmy w stanie posunąć się, chcąc być panem sytuacji? I czy pamiętamy, że każda dobra moneta ma swój ukryty w cieniu rewers?

Joanna Marcinkowska
Dziennik Teatralny Kraków
23 czerwca 2015
Portrety
Józef Opalski

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia