Nasza słaba tożsamość

"Klub Polski" - reż. Paweł Miśkiewicz - Teatr Dramatyczny w Warszawie

W "Klubie Polskim" po raz pierwszy na scenie obok wielkich romantycznych poetów i bohaterów stają bezimienni, zapomniani, wykluczeni. Poeci i prorocy. Oszuści i mistyfikatorzy. (...) Kim my właściwie jesteśmy?". Do tak postawionego w zapowiedzi spektaklu pytania należy zgłosić jedno tylko zastrzeżenie: akcja przedstawienia toczy się nie tyle na scenie, pomiędzy postaciami - ile w tekście scenariusza. Cale bloki, albo pojedyncze linijki tekstów są właściwymi bohaterami spektaklu

Scenariusz "Klubu Polskiego" (autorstwa reżysera, Pawła Miśkiewicza, i dramaturga, Doroty Sajewskiej) to hybryda składająca się z luźno skomponowanych fragmentów tekstów romantycznych (i do romantyzmu się odwołujących). Obok Wielkiej Improwizacji, modlitwy Konrada z "Wyzwolenia" czy sceny zamachu Kordiana na Cara - mamy tutaj pamiętnik Leona Szypowskiego, przeciętnego emigranta, którego notoryczne zdrady żony doprowadziły do próby zabójstwa. Obok wersetów "Ksiąg Narodu Polskiego" - fragmenty kazania Hieronima Kajsiewicza, księdza, który zwalczał Andrzeja Towiańskiego. Obok monologu Rollisonowej - dzienniki Bogdana Jańskiego, lekkoducha, który po gwałtownym nawróceniu dał duchowy początek zakonowi zmartwychwstańców.

Projekt fantazmatyczny

Umieszczone zostały więc tutaj teksty o różnej pozycji literackiej i gatunkowej. Obok tekstów "świętych" - zapomniane, marginalne; obok mistrzowskich - teksty o problematycznej wartości literackiej. Obok wierszy, poematów, tekstów dramatycznych - pamiętniki, dzienniki. Literacka fikcja miesza się swobodnie z dziennikarskim świadectwem, biografie literackie z biografiami autentycznych osób (będących z kolei nieraz mistyfikacjami).

Taka konstrukcja scenariusza ustanawia na scenie romantyzm nie jako przestrzeń ścierających się faktów i mitów - ale jako projekt fantazmatyczny, w którym podobne rozróżnienia zostają uchylone. Twórcy spektaklu odwołują się do romantyzmu jako fantazmatycznej matrycy narodowej tożsamości, zapisanej w korpusie kanonicznych tekstów. Przeprowadzona w przedstawieniu operacja polega na otwarciu i osłabieniu tego kanonu.

To kluczowe: spektakl nie wpisuje się w długą tradycję szyderczej lektury romantyzmu. Monolog zdradzanego przez żonę Szypowskiego Jerzy Trela wypowiada bez cienia ironii; za chwilę na scenę wychodzi Mariusz Benoit i - również bez cienia ironii - wypowiada monolog Konrada z Wielkiej

improwizacji... Nie chodzi wszak o to, by Konrada zastąpić Szypowskim. By Szypowskim skompromitować Konrada. Spektakl nie wygrywa konfliktów pomiędzy tekstami, nie zderza ich, nie ściera - raczej izoluje i ustawia jeden obok drugiego. Nawet nie w szeregu - ale w jednym rzędzie, w którym zmieniają się w tekstowe monady, wyodrębnione z narracyjnego porządku (tradycji, kultury), pojawiające się nie wiadomo skąd i nie wiadomo czemu (komu) służące.

Kanon

Na tym polega przewrotna i delikatna operacja przeprowadzona przez twórców spektaklu. Otwarcie i zabrudzenie kanonu jest próbą ponownego postawienia pytania o wspólnotę i tożsamość, zaproszeniem do rozszerzenia poszukiwań na tereny boczne, nieoficjalne, marginalne. Hybrydowa, rozproszona, z założenia niedomknięta architektura spektaklu projektuje model tożsamości osłabionej, pozbawionej mocnych fundamentów, trwałych punktów odniesienia. Stąd postawione w spektaklu pytanie: "kim my właściwie jesteśmy?" nie jest punktem wyjścia i przedmiotem dociekań przedstawienia - ale ustanawianym w jego trakcie projektem, który nigdy nie może zostać ukończony.

W spektaklu wykorzystana jest projekcja instalacji "Communitas" urządzonej w teatrze w listopadzie bieżącego roku - jej uczestnicy, rozmieszczeni w teatralnej sali, unoszą na rękach miniaturę Pałacu Kultury i Nauki. W czasie projekcji z offu dobiega przemówienie Gomułki z marca 1968 roku: "Czy w Polsce są żydowscy nacjonaliści?". Gomułka powołuje się na Mickiewicza; wcześniej w spektaklu była mowa o legionie żydowskim, a Kajsiewicz wyzywał Towiańskiego od Żydów... - te tekstowe powiązania nie są jednak ani solidne, ani kluczowe. Pęknięcie w przedstawieniu służy raczej temu, by w sposób mocny i dosadny tożsamościową grę przedstawienia wpisać w historyczną, symboliczną i pamięciową architekturę konkretnego i wyjątkowego miejsca, jakim jest Pałac Kultury i Nauki (siedziba Teatru Dramatycznego).

Ta z gatunku site-specific strategia, będąca częścią artystycznego programu Miśkiewicza i Sajewskiej (kolejno: dyrektora i dramaturga Dramatycznego) - w "Klubie Polskim" jest ciekawie realizowana. Przedstawienie, gęste, a zarazem proste, pozbawione inscenizacyjnych fajerwerków, świetnie zagrane - jest wciągającym, od lat najciekawszym projektem tego duetu.

Kultura romantyczna, będąca tradycyjnie terenem istotnych rozgrywek artystycznych (i pozaartystycznych), w ostatnich latach mocno przykurzona, w "Klubie Polskim" - oryginalnie, twórczo i na nowo definiowana - staje się znów obszarem żywej i ważnej teatralnej dyskusji.

Marcin Kościelniak
Tygodnik Powszechny
5 stycznia 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...